Agnieszko,
rzeczywiście skojarzenie klonika z bluszczem erecta przychodzi na myśl.
Akurat ten klonik niezbyt dobrze znosi nasze zimy i od trzech sezonów co roku odbija od ziemi.
W sezonie formuje ładny krzaczek, który nie do końca kojarzy się z jakimkolwiek klonem.
Loki,
szczerze? Masz zupełną rację
Ja też swoją prace lubię, ale znam znacznie przyjemniejsze zajęcia
Tylko jakoś trudno mi się do tego przyznać samej przed sobą.
Pewnie właśnie dlatego na pytanie Lisicy o zapał do pracy odpowiedziałam wymijająco pokazując
Jeden dzień z życia Feli
Cóż, w ramach konkluzji należy stwierdzić, że koty wiedzą, jak żyć, a my powinniśmy się od nich tej sztuki uczyć.
A przy okazji mam nadzieję, że przeziębienie już Ci przeszło.
Aniu,
moje klony zaczynają się już kończyć, ostatnie szarugi zdarły z nich większość liści.
Barwna jesień się już kończy, zaczyna się za to ta późna.
Uważam, ze imiona Fela i Felek są dla kotów, jak znalazł.
Wszak Felis silvestrus catus to właśnie kot domowy.
Na zdjęciach są różne klony, ale nie ma ambrowca.
Mam to drzewo w ogrodzie, ale go na razie nie pokazywałam, chociaż rzeczywiście przebarwia się cudnie.
Małgosiu,
jak mawia nasza forumowa koleżanka, amba19, najlepiej byłoby być kotem, przy czym koniecznie swoim własnym
Ja też zazdrośnie patrzę na koty.
Myślę, że powinniśmy uczyć się od nich spokoju.
Ambrowce można nabyć w szkółce leśnej Miradowie, teraz już najprawdopodobniej zakończyli sprzedaż, ale jeżeli pojadę wiosną, to wezmę dla Ciebie.
jak już wyżej pisałam, ambrowca mam, ale nie pokazywałam.
Jutro zobaczę, czy jeszcze jest co obfocić.
