Martuś, takie spotkania są bardzo emocjonujące

Jak się jedzie po raz pierwszy, to nie bardzo wiadomo czego się spodziewać. A później okazuje się, że jest wspaniale, że dogadujemy się jakbyśmy znali się od dawna. Mam nadzieję na jeszcze, chociaż tym razem chyba jednak będziemy dopiero w drugiej połowie lipca. Ale to przecież nie będzie nasz ostatni przyjazd do Krakowa, to spotkamy się następnym razem
Soniu i dokładnie tak właśnie było i tym razem. Czas minął niepostrzeżenie na rozmowach nie tylko o ogrodzie, na podziwianiu Marysinego ogrodu i zaglądaniu do kaczek i kurek. Nie wiedziałam nawet, że kochiny są takie wielkie. Są chyba ze trzy razy większe niż zwykła kura

Psina na razie czeka na odnowę biologiczną, bo jest troszkę zardzewiały, ale myślę, że już niedługo pojedzie ze mną na działkę.
Małgosiu-PEPSI, do Krakowa jeżdżę od dziecka, a mimo to, zawsze wracam tam z przyjemnością. Za każdym razem jest inaczej i zawsze pięknie. Spotkanie w sympatycznym gronie minęło bardzo szybko, ale już jesteśmy umówieni na następne
Psiulek od razu wpadł mi w oko i było wiadomo, że bez niego do domu nie wracam
Marysiu, straty w sadzonkach prawie nie do zauważenia. Nawet dobrze się stało, bo miałam wszystkiego stanowczo za dużo
Spotkanie było bardzo sympatyczne i w przyszłości koniecznie musimy je powtórzyć. Odległość rzeczywiście nie stanowi problemu, od Karkowa to tylko rzut beretem
Danusiu, tak mi sugerujecie, że piesek przysiadł sobie na ogonku, że muszę mu się dokładnie przyjrzeć. Może rzeczywiście? Na spotkaniu poznałam bardzo miłe forumki, a spotkanie minęło w sympatycznej atmosferze
Ewuś, urlopu miałam zaledwie kilka dni, ale już dawno tak dobrze nie wypoczęłam. Najważniejsze, że oderwałam się od codzienności, od pracy. Bardzo już tego potrzebowałam
Oczywiście, że fajne z nas babki
Takich trzech, jak nas cztery nie ma ani jednej
Pieskowi muszę wymyślić jakieś imię, bo jak widzę robi furorę.
Różane pędy przejrzałam dość dokładnie, to mam nadzieję, że już więcej szkód nie będzie. Na razie zaglądam do nich za każdym razem, to może uda mi sie w porę wytropić szkodnika.
Dorotko, żadne "
zboczycie z drogi". Ja się szykuję na regularne spotkanie, a nie przy "okazji"
Pieskowi do dorobionego ogonka chyba będę musiała przywiązać czerwoną wstążeczkę, bo mi go
ociotujecie
Kasiu, witaj w moich zielonych progach

Iryski kupowałam właśnie w Biedrze, ale na 'Katharine hodgkin' niestety się nie natknęłam

Będę na nie polować, bo bardzo mi się spodobały. Konewką podlewam tylko miejscowo. Wczoraj rzuciłam węża, a nawet dwa i podlewałam prawie cały dzień. I o dziwo, dzisiaj jeszcze było odrobinę widać
Małgosiu-clem3, te ostatnie powojniczki kupiłam za niewielkie pieniądze w sklepie w kropki. Sadzonki maleńkie, ale może akurat coś z nich wyrośnie? Czasami dziewczyny piszą o udanych zakupach w tym sklepie, to i ja liczę na powodzenie

Psinie dobrze patrzy z paciorkowych oczu, to nie mogłam go nie przygarnąć. Szturmem zdobył moje

Do tego stopnia, że potem dostałam ochrzan od eMa, że z moim
bananem na twarzy, nie mógł się mocniej targować. Miałam ponoć wypisane, że wezmę go za każdą cenę
Agnieszko, dlatego też zabiorę psinę ze sobą na działkę.Stróżować tam nie będzie, ale dotrzyma mi towarzystwa
Z bruzdownicy to niezła dziadyga (chciałam napisać ciut inaczej, ale ocenzurowano mi słówkom chociaż moim zdaniem wcale nie jest obraźliwe. No, ale niech tam

), co roku niszczy część różanych pędów. Jeszcze dzisiaj znalazłam kolejne zaatakowane gałązki

Oprysk na mszyce też zrobiłam, ale potraktowałam je chemią. Broń biologiczną powinno się stosować regularnie, a ja na działce bywam okresowo. Zresztą zrobiłam to po raz pierwszy od trzech lat, to myślę, że będę miała wybaczone
Swojej ilości sadzonek nawet nie próbuję porównywać do Twoich. Przecież wiadomo, że mój brak umiaru, przy Twoim, to
mały pikuś
Inkerwillę mam po raz pierwszy od wielu lat, ale jak miałam ją wcześniej, to też jej nie wykopywałam. Ale jak widać, co któraś zima bywała jej ostatnią

Ja tak usilnie chciałam wypielić Periovską. Chociaż im dłużej się jej przyglądam, tym bardziej nabieram przekonania, że chyba to jednak nie ona

Pęknę ze śmiechu, jeśli się okaże, że już drugi rok zabiegam o chwaściora
Jadziu, z sadzonkami nie ma problemu. Zaczekam
Na jakiś czas naładowałam akumulatory i spędziłam miłe popołudnie w towarzystwie bardzo sympatycznych ludzi

szkoda tylko, że to tak daleko i zbyt często nie będę miała okazji do takich spotkań. Bardzo się cieszę, że miałam okazję poznać dziewczyny i to tak samo zakręcone jak ja
