Moi drodzy, przepraszam za nieregularną obecność tutaj, ale ostatnimi czasy nie zawsze bywały warunki i czas ku temu.
Po przedostatniej burzy dwie doby prądu nie było.
Po ostatniej - już niebawem tydzień będzie, jak nie ma Internetu, więc musiałam załatwić mobilny, dzięki czemu tu jestem
Do tego byłam sobie pobiegać na 80 kilometrów, o czym będzie w
Moich drogach.
A teraz do rzeczy, czyli do ogrodu.
Aniu,
to jest New Dawn - niezawodna róża o wyjątkowo ładnych kwiatach.
Trudno powiedzieć, czy martoagony wyginęły z powodu złego miejsca.
Może coś je zjadło?
Obecnie kwitnie sporo - pokażę na pewno, ale chyba dopiero wtedy, kiedy wróci kablowy Internet - mobilny słabo sobie u mnie radzi i zdjęcia bardzo długo się ładują.
Marysiu,
podlewa nadal, niedługo zacznie zalewać
Alicjo,
szkód zimowych wiele nie było, a te które odnotowałam już dawno zarosły.
Trochę roślin rzeczywiście zgromadziłam, ale nie aż tak wiele, jakby mogło się wydawać.
Póki co, nie zamierzam powiększać ogrodu - już nie jestem w stanie obrobić więcej.
Wando,
róża na G. to faktycznie tzw. róża goździkowa.
Chciałam na wiosnę dokupić biała, ale chwilowo nie było.
To nic - do następnego razu
Jeżeli tylko znajdziesz miejsce - polecam - wszystkie rugosy są kompletnie bezproblemowe.
Ewleino,
dziękuję bardzo.
Przy kratce rosną dwa wiciokrzewy - oba z tych pachnących.
Jolu,
martagon jest faktycznie lilią naturalną, występującą w stanie dzikim w Europie i Azji.
Jednak ja nigdy nie spotkałam jej w stanie dzikim.
Olu,
niestety, kwiatom deszcz raczej nie służy, jednak bez wody rosnąć nie mogą.
Czyli i tak źle i tak niedobrze.
Mirko,
u mnie inkarwille też czasem wypadają po zimie.
Przyczyną na ogół są drutowce, rzadziej wymarznięcie.
Jednak bardzo je lubię, więc staram się zawsze mieć choć jedną w ogrodzie.
Na pytanie, co wygląda z kokoryczy i funkii odpowiem później - muszę sprawdzić
