2 lata temu późną jesienią kupiłam sobie zygopetalum...Zmarzło po drodze i kilka dni później było już po kwiatach

Milczało przeszło rok i pod koniec grudnia ubiegłego roku zakwitło kilkoma kwiatkami na jednym pędzie.Pięknie pachniało

.Wyglądało tak
Nie przesadzałam ponieważ doniczka była wystarczająco obszerna a czytałam że zygopetalum nie lubi być przesadzane i źle to znosi.Na wiosnę zaczęła rosnąć kolejna pseudobulwa ale jakiś czas temu stanęła w miejscu a roślina zaczęła niedawno marnieć.Dzisiaj dojrzałam do decyzji żeby mimo późnej pory roku zajrzeć do korzeni i ewentualnie przesadzić.Wiele razy uwalniałam korzenie storczyków ze zbitego kłębka mchu ale czegoś takiego jak dzisiaj jeszcze nie widziałam.Zygopetalum było posadzone na czymś w rodzaju drewnianego klocka i część korzeni mocno wrosła do środka .Pniaczek był mokruteńki i korzonki zgniłe natomiast te rosnące"luzem" już suche i wołające o podlanie.Miałam problem z pozbyciem się tego drewna i mimo namoczenia korzenie mocno ucierpiały.Posadziłam do świeżego podłoża i mam nadzieję że roślina nie odejdzie do krainy wiecznych łowów
