
Aniu, no jak posadzę i nie wyzionę ducha, to pewnie będę miała piękne widoki w ogrodzie, którymi będę się napaać długi, długi czas. Niektórych dostanych odmian to nawet nie pamiętam, bo wiadomo jak się pakuje, to tak- krwiściąg, aha to ten, za chwilę- zawilec, a spamiętam go itp itd, a w domu pomroczność jasna i nic nie wiem, co jest co

Gosiu, siedlisko zmienia się błyskawicznie w piękny ogród głównie dzięki FO i takim wspaniałym koleżankom jak Ewa. Wszystkie rośliny teraz sadzę jak trzeba, dokupuję ziemi lub dosypuję tej dostanej od sąsiada. Latem muszę jakiś patent na podlewanie znaleźć, bo mój trud sadzenia będzie daremny. Szykuje się suche lato, śniegu nie było, wody z topnienia nie ma. Jedynie deszcze teraz padające muszą nawilżyć ziemię. Wiadomo tej wody będzie mało.
Pozdrawiam serdecznie i pewnie, że będę dalej o Tobie pamiętać
Jola, no coś Ty? Ogarnę to do niedzieli...MUSZĘ. No i muszę też to przeżyć. Fakt faktem, takie porcji roślin na raz nie miałam jeszcze nigdy do posadzenia. DObrze, że rodzice zadeklarowali chęć wzięcia Patryka do siebie na czwartek i liczę na wolny piątek w pracy
