Tu kocicy_lwisko:
Chciałem swoje trzy grosze powiedzieć:
AnniaJ: Ja bym poprzeplatał innymi roslinami. Powojniki (a w szczególności Tangucki) to dobry pomysł. Również dobrym pomysłem są wiciokrzewy (szczególnie te mocno pachnące - np. Pomorski). W każdym razie posadziłbym niemonotonnie.
Odległość sadzenia uzależniłbym od tego czy planowane jest sadzenie jakiś mniejszych roślin jeszcze pomiędzy roślinami. Ja bym posadziuł co najmniej 1,5 metra od siebie. Zawsze można podem dosadzić, a z odsadzaniem już jest gorzej jak się posadzi za gesto.
i jeszcze jedno pytanie: czemu chcesz posadzić je w skrzynkach?? A nie w ziemi??
Jacku: W samej Polsce jest kilka stref klimatycznych. jeśli coś pieknie rośnie w Warszawie (albo okolicach) to nie jest powiedziane że równiez tak będzie w odległości 100km. My akurat mieszkamy w takim miejscu, że o niektórych roslinach możemy sobie pomarzyć. Początkowo o tym nie wiedzieliśmy i kilkadziesiat roslin po pierwszej zimie mogliśmy wyrzucić. Możemy pozazdrościc możliwości jakie ma np. zachodnia część Polski (a szczególnie okolice Szczecina). Tak jak napisała kocica - jak ktoś chce niech sam spróbuje, może mu przetrwa.
Judyto:
Oczywiscie że lwisko się buntuje. Mam trochę inne wyobrażenie co do ogrodu, ale że również mam mało czasu na razie patrzę co wymyśla kocica. Jeśli już przesadzi ze swoimi pomysłami to zwyczajnie w świecie poprzesadzam je. Również możliwy jest podział parceli na części zarządzane przez innych opiekunów. To tez jest jakieś wyjście.
A teraz kilka uwag ogólnych: Teraz kocica może chodzić po ogrodzie i cykać zdjęcia, natomiast zeszłego roku musieliśmy posadzić kilkaset (myślę, że tyle jest u nas) roślin. Czasem były to miejsca na zasadzie - gdziekolwiek, byle nie w doniczce. A i tak nie wszystko zdążyliśmy. W tym roku one się już dobrze przekorzeniły i teraz się do nas wdzięczą.
Niestety osób chętnych do pracy nawet za pieniądze nie ma. Szukaliśmy chętnego, ale skonczyło się na jednym znajomym. A cała reszta woli pobujać się przy sklepie sącząc piwo.... Ale wszyscy narzekają jak jest ciężko i nie ma pieniędzy.
Także ten zaorany kawałek rzeczywiście bedziemy musieli obrobić sami. Posadzimy gdzieniegdzie rabatki, a tro co zostanie posiejemy trawę. Tylko niech będzie normalna pogoda taka z deszczem. Bo inaczej wody w kranie nam zabraknie.
zanna: my porzuciliśmy miasta Warszawa i Gdańsk i osadziliśmy się na wsi, gdzie do większego miasta mamy 60 km. Każdy tak może. Nawet może mieć więcej tych hektarów. Trzeba tylko mieć wsparcie w tej drugiej osobie i realizować marzenia. A że można - to tacy jak my (a jest ich trochę na tym forum) są tego przykładem.
Chyba trochę sie rozpisałem.
Czas na reklamę... Kocico, daj kolejne zdjęcia....
