No, Loki, prawdziwy Król Dżungli z Ciebie!
A ten Dracula-coś tam, to co to takiego?
Wyglądasz jak charyzmatyczny wojownik z dzidą, którą ogania się od groźnych, żarłocznych roślin. Zresztą niektóre kwiaty w Twoich zbliżeniach faktycznie wyglądają, jakby chciały kogoś pożreć
Tym razem zaprezentowałeś kilka ciekawych okazów, jak zwykle pięknie uchwyconych.
Po pierwsze, biały tojad. Piękny, super zdjęcie, nawet nie wiedziałam, że są też białe tojady kwitnące w czerwcu, a nie tylko niebieskie, kwitnące w listopadzie (jak mój).
Następnie, oczywiście zachwycił mnie "włochaty" Digitalis . Bardzo oryginalny.
Kolejny zachwyt, to biała dziewanna. Czy to tzw. dziewanna austriacka?
No i maki, chociaż wolę maki w ich dzikim, naturalnym otoczeniu - w rowach, na łąkach i gdzie tam popadnie. Ale są zwiewne, urocze i ożywiają ogród.
Aaa, a ten Łuk Triumfalny dokąd prowadzi i co cię ma po nim piąć?
Jurku
Cudne portrety kwiatostanów.
Ostróżki jednoroczne po prostu bossskie
Chyba macie wapienną glebę
Dziewanna /na którą Lisica zwróciła uwagę/ piękna - bylinowa
No i przesympatyczny właściciel dżungli we własnej osobie
Podziwiam Cię ,że z taką /podziwiam bujność/ koafiurą w chaszcze idziesz.
Ja z rozwianym włosem nawet w Święto Zielarzy nie odważam się , zaraz by mi się nietoperze albo chrząszcze nie mówiąc o pszczołach wplątały
Jestem w szoku ,że kwiatostan dracunculusa wyższy od Ciebie urósł.
"Krewnych daje nam los. Przyjaciół wybieramy sami" Moje linki
Loki, mnóstwo piękności rozkwita u Ciebie .
Niesamowite maki, chabry i groszki wszelakie , cudne motylki, ostróżki, pnącza .
Jak udało Ci się wyhodować nostrzyka żółtego? Już kilka lat próbuję bez skutku .
Dracunculus imponujący , ale nie mam pewnoścu czy Twoja mina wyraża zachwyt i dumę, czy trudno Ci wytrzymać aromacik?
A u nas, czerwiec, to najlepszy czas na wysiewanie kwiatów dwuletnich .
@ Lisica – nawet ryczę jak prawdziwy król dżungli, zwłaszcza jak na kikut bambusa nadepnę, albo niechcący w kaktusy żony się wkomponuję. Drakunkulus to roślina z rodziny obrazkowatych pochodząca z południa Europy, zapylana przez owady padlinożerne – roztacza więc cudowny zapach gnijącego mięsa, który mnie najbardziej kojarzy się z dnem nigdy niemytego kontenera na odpady zmieszane. Mam ich kilka w ogrodzie, a żona jeszcze w skrzynkach dosadziła, ale tak gigantyczny okaz widzę pierwszy raz. Może nikogo toto nie pożera, ale jednak więzi owady przez jedną noc, żeby porządnie się wytarzały w pyłku. Z rozmowy z Tobą dowiedziałem się, że są jakieś tojady kwitnące w listopadzie. Bo u mnie wszystkie w maju-czerwcu. Niebieski już też kwitnie tylko niestety burza go połamała… Białych mam najwięcej, nie wiem czemu, bo bardziej podobają mi się niebieskie. Kupiona zeszłej jesieni naparstnica żółta również i mnie cieszy pierwszym w moim ogrodzie kwitnieniem. Mam nadzieję, że nie będzie to kwitnienie ostatnie. Z dziewanną aż musiałem szukać i kopać po Google’u – bo skądżeż miałem niby znać odpowiedź na Twoje pytanie – ale tak, owszem, to właśnie tę dziewannę, co to ją pokazałem ostatnio, zwą u was austriacką. Co do łuku – od prawej głównie groszki szerokolistne, kiedyś przeplecione z powojnikami, ale powojniki diabli wzięli, został tylko powojnik-chwast (powojnik pnący), zresztą też odrastający od korzenia, bo część nadziemna obumarła nie wiem czemu. Po lewej jednoroczne – w tym wyczekiwane przeze mnie fetysze ogrodowe w postaci wilców, fasola, która coś nie chce rosnąć w tym sezonie, fasolnik… Kobea miała być, ale w tym roku w ogóle mi nie wyszła… Groszki już tam są i nawet kwitną, ale do samej góry nie dorastają… Jest i wyka, która powoli się kończy…
@ Pelagia – wszystkie te ostróżki to samosiejki. I rzeczywiście boskie. A co do gleby – tak, wapienna. Miejscami na głębokości 30 cm mam już skałę macierzystą – kredę, którą można pisać. Plus jest taki, że nie ma kretów. Minus – o roślinach nietolerujących wapiennej gleby mogę zapomnieć. Dziewanna Chaixa, zwana – jak się dowiedziałem dzięki Lisicy – austriacką, jest byliną, ale dosyć krótkowieczną, co rekompensuje siejąc się chętnie i bez pomocy człowieka. Ja nienawidzę spinać włosów, więc chodzę z rozpuszczonymi i na odrobek w ogrodzie i do roboty (większość ludzi w laboratorium spina włosy, ale nie ja). A rozmiar tego drakunkulusa też mnie zszokował – stąd i fotka ze mną, żeby było widać jakie piękne z niego bydlę wyrosło.
Zdjęcie fruczaka świetne, Trudno mu zrobić dobre zdjęcia bo to bardzo ruchliwy owad,
Lilie piękne. Szałwie ciekawe.
no i piękny tojad nepalski. Ja nie mam szczecią do tojadów.
Wszystkie portretowe zdjęcia kwiatuchów bardzo ładne.
Z przyjemnością je sobie obejrzałam.
Loki, ciągle mnie zadziwia, że w Twojej dżungli dają radę rośliny jednoroczne i jeszcze kwitną . Taki głąbigroszek na przykład, przecież to mizerota jest!
Ładny kolor tojadu . Białego, nie mogę się dochować w większej kępie, a u Ciebie rośnie dobrze, to może mu kredy podłożyć? A może i wszystkim moim pomogłaby?
Jesienny mam pod nazwą tojad Carmichaela.
Ciekawie kwitnie rącznik
Jurku
Faktycznie fantastyczne ujęcie fruczaka na ostróżkach
Lubię i tego grubaska i roślinę.
Masz złocień zbożowy ,ten chwast upraw
Ta żółta ''margaretka''.Sympatyczna roślinka.
A karczoch kwitnie , czy to nie karczoch ,inną nazwę łacińską ma.
Lilia czarna prawie wymiata.
Miałam napisać Ci ,że faktycznie wilczyków są dwa rodzaje i raczej pewnie będą te o dużych kwiatostanach.
Fasolnik w szklarni czuje się dobrze ,może coś będzie z niego na ząb
"Krewnych daje nam los. Przyjaciół wybieramy sami" Moje linki
@ Anabuko – Pierwszy raz mi się udało fruczaka na fotce ustrzelić. A nie pierwszy raz próbowałem. Jeśli chodzi o szczęście do tojadów – do niebieskiego podchodziłem chyba z pięć razy. Ten jeden jedyny się przyjął, przetrwał i co roku kwitnie (i aż się zastanawiam jak długo, bo we wszystkich innych lokalizacjach wypadały albo zanim doczekałem się kwiatów, albo zakwitłszy jeden jedyny raz).
@ Marta – No zostawiłem jedną rabatę na rośliny jednoroczne, więc jakieś tam mam. Nawet jeśli pogoda sprawia, że co roku porażek jest więcej niż sukcesów. Ale głąbigroszek w tym roku akurat naprawdę spory urósł, jak nigdy. Jeśli chodzi o tojady – akurat z białymi nigdy nie miałem problemu, nawet dwa mam w dwóch różnych miejscach. Za to z niebieskimi zawsze był armageddon, tak jak napisałem tuż powyżej w odpowiedzi do Anabuko. A rącznik kwitnie… dziwacznie. :-P
@ Pelagia – dzięki. Też strasznie lubię fruczaki gołąbki. Nie darmo po angielsku owad ten zwie się hummingbird hawk-moth – naprawdę kolibra przypomina. Mój złocień to nie złocień polny (nazywany też zbożowym), lecz wieńcowy. Oba blisko spokrewnione, ale ten mój sprzedawany jako ceniona roślina ozdobna. To, co pomyliłaś z karczochem to popłoch. Aczkolwiek karczoch ma już pąki kwiatowe wielkości piąstki kilkulatka – i nadal one rosną – więc pewnie niedługo też mnie zaszczyci kwitnieniem. Lilie mnie bardzo cieszą nie tylko czarne… Teraz pootwierały się wyjątkowo pachnące odmiany (postaram się fotki wrzucić jutro, choć nie wiem czy będę miał kiedy, bo znów mnie czeka podlewanie całego ogrodu), z odległości wielu metrów czuć. Ja o swoich wilcach i fasolnikach boję się cokolwiek pisać, żeby czasem nie zapeszyć.
Jurku
U nas fruczak najbardziej kocha wysokie , białe floksy , choć ostatnio widziałam go na wiciokrzewie.
Tak myślałam ,nazwa łacińska popłocha mi nie pasowała.
Szkoda ,że zapachu nie można przesłać przez internet
Mój wiciokrzew / ciemnolistny/ ze strego ogrodu pachnie teraz na kilkaset metrów.
Fasolniki i wilce szklarniowe Pelasi pozdrawiają swoich kuzynów z Francji
"Krewnych daje nam los. Przyjaciół wybieramy sami" Moje linki
@ Pelagia – u mnie ostatnio najłatwiej fruczaki spotkać przy ostróżkach. Choć uwijają się i przy ostrogowcu i przy budlejach. Trzymam kciuki za fasolniki i wilce Twoje i moje.
Dzięki za świetne fotki tak wielu roślin. Każdy może znaleźć coś, co mu się szczególnie podoba z Twoich kwiatów. Mnie urzekły chabry i osty, a albicja obsypana kwiatami przypomniała zauroczenie roślinami egzotycznymi, będąc po raz pierwszy na południu Europy. I jej zapach - cudo! Różowa czarnuszka - cudo! Podobnie jak różne kolory orlików zniknęła z mieszanki, którą kiedyś wysiałem. Ale dziś dostałem różne odmiany orlików więc jest radość
Jurku
Miałam napisać ,że cudna ,pomarańczowa - róża ,co to za odmiana
Słyszałam o zamieszkach w Twoim kraju ,jak to odczuwasz
Pewnie metro nie jeździ systematycznie.
Oglądałam film ,na moje oko był to raczej Paryż. TV nie oglądam.
Bloger nie wiedział czy to Marsylia czy miasto stołeczne.
W Marsylii akurat byłam i to w kilku miejscach i te spalone wraki raczej nie tam.
Gdzie były te zamieszki dokładnie
"Krewnych daje nam los. Przyjaciół wybieramy sami" Moje linki