
Sundaville (-, Dipladenia) - Cz. 1
Dołączę do tego wątku, bo też mam Sundavillę, czerwoną
A właściwie to mam już 2, ale po kolei.
Swoją pierwszą kupiłam w zeszłym roku jakoś w maju albo wczesniej. Przesadziłam do odpowiednio większej doniczki, wstawiłam kratkę i postawiłam na tarasie o wystawie zachodniej. Jest to gorący, suchy taras - otacza go goła, ujeżdżona ciągnikiem i samochodami ziemia. Kiedy po południu zaczyna tam świecić słońce - jest jak w piecu. A Sundavilla dzielnie w tych warunkach trwała i pięknie kwitła. Wziąłam ją do domu tuż przed przymrozkami i postawiłam w sypialni, bo tam mam najchłodniej - jakies 18 stopni, przy zachodnim oknie. Kwitła jeszcze bardzo długo, straciła kilka pączków, ale przede wszystkim zaczęła tracić liście - żóółkły i opadały. Jednocześnie wypuszczała długie wąsy czepne. Niestety, większość z nich też marniała - zamierały od czubka. Były też przędziorki, z którymi walczyłam aż do wiosny prawie. Ale wiosną roślina ożyła, poprzycinane wąsy zaczęły się rozgałęziać i wypuszczać normalne, ulistnione pędy, ale roślina wyglądała nieładnie. Poobcinałam więc część tych wąsów z zaczątkami nowych pędów i powtykałam do doniczki z ziemią. Porobiłam sadzonki z "wąsów", bo zauważyłam na niektórych węzłach zgrubienia, jakby chciały tam wyrastać korzenie czepne, jak u pnączy, a przecież to jest pnącze! Nawet na międzywęźlach zauważyła te wypustki korzeniowe, więc cięłam tak z 5 cm poniżej węzła i wsadzałam do ziemi razem z pierwszym węzłem, tak, żeby był zakryty. Przyznam się, że dysponuję szklarnią i postawiłam tę doniczkę w szklarni. Od czasu do czasu podlewałam, ale tak, zeby ziemia była wilgotna a nie mokra. Dla ścisłości dodam, że moje kwiatki prawie wszystkie, poza storczykami rosną w substracie torfowym. Przeważnie podlewałam sadzonki pożywką od pomidorów, bo tak było najłatwiej
Efekt - przyjęło się 100% sadzonek! Dzięki temu mam teraz 2 rośliny, a właściwie zestawy. Stara ma forme pienną, rośnie po kratce i pięknie wciaż kwitnie. Kilka dni temu przyniosłam ją do mieszkania, żeby nie zmarzła i widzę, że już zaczyna zrzucać liście. Natomiast tegoroczna dziniczka też latem stała na tarasie tylko w bardziej ocienionym miejscu, wyprodukowała kilka kawiatków, zabrałam ją do domu już jakiś czas temu, we wrześniu. I ta ma się dobrze, kilka listków zżółkło, ale podlałam biohumusem i na razie jest spokój - rosną wąsy czepne. Właśnie je obcięłam, bo chxciałabym, żeby rośliny się zagęściły najpierw, a wiosną pozwolę rosnąć wąsom ile chcą, żeby mieć zwisłe pędy.
Wydaje mi się, że to żółknięcie liści po przeprowadzce do mieszkania jest spowodowane dwoma rzeczami - rośliny przyzwyczajone do dużej ilości rozproszonego światła są przeprowadzane do pomieszczeń, gdzie jest go znacznie mniej, nawet jeśli stoją na oknie. Pogoda w zimie nas nie rozpieszcza i bywa bardzo dużo dni ciemnych, pochmurnych. A rośliny mają dużo liści, które muszą jakoś wyżywić i często jeszcze kwitną. Ponieważ nie mają dostatecznej ilości swiatła, wykorzystują zapasy ze starszych liści i pozbywają się ich masowo. Roślina powinna przejśc okres spoczynku w jasnym, ale stosunkowo chłodnym pomieszczeniu. Idealny byłby ogród zimowy, ale kto go ma? przeważnie są zmuszone zimować w naszych mieszkaniach, w pokojowych temperaturach, więc ten okres spoczynku jest umowny, bo temperatura w mieszkaniu jest raczej wegetacyjna, niz zastojowa. A my przestajemy rośliny nawozić albo bardzo ograniczamy nawożenie. I wydaje mi się, że tu jest pies pogrzebany - przy niedoborze światła i stosunkowo wysokiej temperaturze zimowania rośliny, która jeszcze kwitnie, należy ją moim zdaniem dożywiać, aby się nie wykwitła na śmierć ;)
To są moje obserwacje, może komuś się coś skojarzy, pomoże... W tym roku zamierzam obie moje rośliny nawozić także w zimie i zobaczymy, co bedzie. Jeśli moje obserwacje są słuszne, to powinny przetrwać w lepszym stanie niż poprzednią zimę. To samo zamierzam z fikusami Beniamina, które tez od wiosny do późnej jesieni stoją w szklarni i na tarasie, a do domu przychodzą w połowie listopada i potem w grudniu i styczniu masowo zrzucają liście.

Swoją pierwszą kupiłam w zeszłym roku jakoś w maju albo wczesniej. Przesadziłam do odpowiednio większej doniczki, wstawiłam kratkę i postawiłam na tarasie o wystawie zachodniej. Jest to gorący, suchy taras - otacza go goła, ujeżdżona ciągnikiem i samochodami ziemia. Kiedy po południu zaczyna tam świecić słońce - jest jak w piecu. A Sundavilla dzielnie w tych warunkach trwała i pięknie kwitła. Wziąłam ją do domu tuż przed przymrozkami i postawiłam w sypialni, bo tam mam najchłodniej - jakies 18 stopni, przy zachodnim oknie. Kwitła jeszcze bardzo długo, straciła kilka pączków, ale przede wszystkim zaczęła tracić liście - żóółkły i opadały. Jednocześnie wypuszczała długie wąsy czepne. Niestety, większość z nich też marniała - zamierały od czubka. Były też przędziorki, z którymi walczyłam aż do wiosny prawie. Ale wiosną roślina ożyła, poprzycinane wąsy zaczęły się rozgałęziać i wypuszczać normalne, ulistnione pędy, ale roślina wyglądała nieładnie. Poobcinałam więc część tych wąsów z zaczątkami nowych pędów i powtykałam do doniczki z ziemią. Porobiłam sadzonki z "wąsów", bo zauważyłam na niektórych węzłach zgrubienia, jakby chciały tam wyrastać korzenie czepne, jak u pnączy, a przecież to jest pnącze! Nawet na międzywęźlach zauważyła te wypustki korzeniowe, więc cięłam tak z 5 cm poniżej węzła i wsadzałam do ziemi razem z pierwszym węzłem, tak, żeby był zakryty. Przyznam się, że dysponuję szklarnią i postawiłam tę doniczkę w szklarni. Od czasu do czasu podlewałam, ale tak, zeby ziemia była wilgotna a nie mokra. Dla ścisłości dodam, że moje kwiatki prawie wszystkie, poza storczykami rosną w substracie torfowym. Przeważnie podlewałam sadzonki pożywką od pomidorów, bo tak było najłatwiej

Wydaje mi się, że to żółknięcie liści po przeprowadzce do mieszkania jest spowodowane dwoma rzeczami - rośliny przyzwyczajone do dużej ilości rozproszonego światła są przeprowadzane do pomieszczeń, gdzie jest go znacznie mniej, nawet jeśli stoją na oknie. Pogoda w zimie nas nie rozpieszcza i bywa bardzo dużo dni ciemnych, pochmurnych. A rośliny mają dużo liści, które muszą jakoś wyżywić i często jeszcze kwitną. Ponieważ nie mają dostatecznej ilości swiatła, wykorzystują zapasy ze starszych liści i pozbywają się ich masowo. Roślina powinna przejśc okres spoczynku w jasnym, ale stosunkowo chłodnym pomieszczeniu. Idealny byłby ogród zimowy, ale kto go ma? przeważnie są zmuszone zimować w naszych mieszkaniach, w pokojowych temperaturach, więc ten okres spoczynku jest umowny, bo temperatura w mieszkaniu jest raczej wegetacyjna, niz zastojowa. A my przestajemy rośliny nawozić albo bardzo ograniczamy nawożenie. I wydaje mi się, że tu jest pies pogrzebany - przy niedoborze światła i stosunkowo wysokiej temperaturze zimowania rośliny, która jeszcze kwitnie, należy ją moim zdaniem dożywiać, aby się nie wykwitła na śmierć ;)
To są moje obserwacje, może komuś się coś skojarzy, pomoże... W tym roku zamierzam obie moje rośliny nawozić także w zimie i zobaczymy, co bedzie. Jeśli moje obserwacje są słuszne, to powinny przetrwać w lepszym stanie niż poprzednią zimę. To samo zamierzam z fikusami Beniamina, które tez od wiosny do późnej jesieni stoją w szklarni i na tarasie, a do domu przychodzą w połowie listopada i potem w grudniu i styczniu masowo zrzucają liście.
Pozdrawiam -
Anka
Anka
- Teresa600
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1275
- Od: 10 mar 2008, o 11:52
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kraków
Wita Ponownie.......widzę ze jest mnóstwo rad odnośnie ukorzeniania sundaville.......dołożę swoje 3 grosze
.Wszystkie swoje sadzonki ukorzeniałam w wodzie.Proszę zerknąć na poniższy link
http://forumogrodnicze.info/viewtopic.p ... ht=#471247
W zeszłym roku na 5 przyjęła sie jedna i zakwitła w tym roku.Do tej pory kwitnie.W tym roku 3 szczepki już maja duże korzenie i zostały wsadzone do kermazytu. Pozostałe 3 już maja zawiązki korzonków.
Przed wsadzeniem do wody obrywałam dolne listki, spłukiwałam wypływające mleczko pod bieżącą wodą , osuszałam papierowym ręcznikiem i dopiero do wody.Jak widać efekty są.(w zeszłym roku nie spłukiwałam mleczka i nie obrywałam dolnych listków.....może to było przyczyna ze ginęły)
Berenika.....widzę ze masz duzą wiedzę.....dzięki ze dołączyłaś do nas.Każda rada jest mile widziana. Będziemy sie wzajemnie wymieniać doświadczeniami w hodowli tego uroczego kwiatu.
Na koniec dodam ze ukorzeniona w zeszłym roku sundaville rośnie w hydroponice, jak i pozostałe moje kwiaty.Oprocz balkonowych.Balkonowa sundaville zabrana do domu juz w połowie września przestała kwitnąc
.zrzuca liście,jednak nie tak szybko jak w poprzednie lata. Mam nadzieje ze uda mi się ją przezimować.
zapraszam
http://forumogrodnicze.info/viewtopic.p ... 73&start=0
Pozdrawiam Teresa


http://forumogrodnicze.info/viewtopic.p ... ht=#471247
W zeszłym roku na 5 przyjęła sie jedna i zakwitła w tym roku.Do tej pory kwitnie.W tym roku 3 szczepki już maja duże korzenie i zostały wsadzone do kermazytu. Pozostałe 3 już maja zawiązki korzonków.
Przed wsadzeniem do wody obrywałam dolne listki, spłukiwałam wypływające mleczko pod bieżącą wodą , osuszałam papierowym ręcznikiem i dopiero do wody.Jak widać efekty są.(w zeszłym roku nie spłukiwałam mleczka i nie obrywałam dolnych listków.....może to było przyczyna ze ginęły)
Berenika.....widzę ze masz duzą wiedzę.....dzięki ze dołączyłaś do nas.Każda rada jest mile widziana. Będziemy sie wzajemnie wymieniać doświadczeniami w hodowli tego uroczego kwiatu.
Na koniec dodam ze ukorzeniona w zeszłym roku sundaville rośnie w hydroponice, jak i pozostałe moje kwiaty.Oprocz balkonowych.Balkonowa sundaville zabrana do domu juz w połowie września przestała kwitnąc

zapraszam
http://forumogrodnicze.info/viewtopic.p ... 73&start=0
Pozdrawiam Teresa

- Raczek
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3475
- Od: 31 mar 2007, o 21:26
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Elbląg
Teresko,czy jak sundavilla jeszcze kwitnie to można już z niej robić sadzonki?
Pozdrawiam Ania
Ogródek Raczka 7
Ogródek Raczka 7
- Raczek
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3475
- Od: 31 mar 2007, o 21:26
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Elbląg
Teresko a co myślisz o nawożeniu kwitnącej sundavilli przeniesionej do domu?
Pisała o tym Ania na końcu poprzedniej strony.Dla mnie to ma sens,
ale ja jestem dopiero na początku drogi w uprawie Sundavilli.
Pisała o tym Ania na końcu poprzedniej strony.Dla mnie to ma sens,
ale ja jestem dopiero na początku drogi w uprawie Sundavilli.
Pozdrawiam Ania
Ogródek Raczka 7
Ogródek Raczka 7
Wiecie, wydaje mi sie, że to, jak rośliny zachowują się po przeniesieniu do mieszkania zależy też może częściowo od ich wieku, i od tego, w jakim momencie zostały zabrane z dworu. Jak już wspomniałam w poprzednim poście - młodsza roślina została zabrana do domu wczesniej, koło połowy września. I ta ma się dobrze, wisi sobie na karniszu w kuchni, co jakiś czas podlewam ją wodą z domieszką biohumusa i jest OK. Natomiast starsza, którą przyniosłam dopiero kilka dni temu, teraz zrzuca liście na potęgę i trochę kwiatów też opadło i pewnie jeszcze poopadają. Sądzę, że to szok po zmianie klimatu
Na dworze było jasno, dużo wilgoci, chłodno, wahania temeratury, a w domu jednak znacznie cieplej, szuche powietrze, bez wahan termicznych... Kwitnienie jest dla rośliny bardzo obciążające,moja na dodatek zawiązała nasiona chyba, bo po kwiatach pozostały takie dłuugie brazowawe czułki, śmiesznie to wygląda, właściwie jak rogi, hi hi hi
Dlatego uważam, że taką kwitnącą roślinę w domu, która normalnie wegetuje, a za chwilę zacznie wypuszczać wąsy czepne, żeby się rozrastać, trzeba dokarmiać. MOże nie tak intensywnie jak latem, kiedy ten wzrost jest wzmożony, ale jednak.
Lubię rośliny i mam ich trochę w domu, nawet dużo, niestety czasu mam mało, z powodu małych dzieci
Dawno nie zaglądałam na to forum, koncentrując się na storczykach, których też trochę mam, ale mam nadzieję, że z czasem bedzie coraz lepiej i uda mi się wtrącić od czasu do czasu swoje 3 grosze 


Lubię rośliny i mam ich trochę w domu, nawet dużo, niestety czasu mam mało, z powodu małych dzieci


Pozdrawiam -
Anka
Anka
- Teresa600
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1275
- Od: 10 mar 2008, o 11:52
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kraków
Raczku.....myślę że Berenika ma racje.Poprzednie lata nie nawoziłam w okresie spoczynku ,teraz postanowiłam to robic,ponieważ widzę że mimo zaprzestania kwitnienia po zabraniu do domu ,zaczyna wypuszczać nowe pędy.Na razie walczę z ....mączniakiem rzekomym który ja zaatakował
.Man nadzieje ze mi sie uda ją uratowac
Pozdrawiam Teresa

Pozdrawiam Teresa
- mag
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4354
- Od: 20 mar 2008, o 09:41
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: pod Wrocławiem
A oto i moja Sundaville: niemalże zasuszona, nie nawożona przez cały sezon wegetacyjny, w przykusej jak na swoje rozmiary doniczce i ciągle jeszcze na tarasie. Przymrozki zniszczyły parę listków i dużo kwiatów, ale wraz z pierwszymi promieniami słoneczka, jak grzyby po deszczu pojawiły się nowe pąki. Według mnie jest to roślina zagadkowa i nigdy nie wiadomo na co ma w danym momencie ochotę



- Teresa600
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1275
- Od: 10 mar 2008, o 11:52
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kraków
Mag......masz zupełną racje jest zagadkowa. Ja swoją tez nie podlęwałam zbyt czesto.Doprowadzałam do zupełnego wyschnięcia wody w hydroponice. Zauważyam jednak u Twojej niepojące objawy na 2 listkach na samym dole.Jeden z lewej strony drugi z prawej.Zasychające na brzegach listki ....to właśnie jest mączniak rzekomy.Spróbuj zastosować AMISTAR 250 SC. Taki mi zalecono.
Pozdrawiam Teresa
Pozdrawiam Teresa
- Teresa600
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1275
- Od: 10 mar 2008, o 11:52
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kraków
Mag...nie narzekaj na Gize
zdjęcie jest świetne, sundaville superowa!!!!! Proszę podaj w jakiej proporcji rozcieńczasz proszek do pieczenia abym na przyszłość mogla zastosować. Pochwalę sie na koniec jak wygląda moja sundaville na dzień dzisiejszy,od malutkiej szczepki prowadzona w hydroponice.

Pozdrawiam Teresa


Pozdrawiam Teresa