Soniu, dałaś swojej róży czas a ona go nie wykorzystała. Nie ma co żałować. Teraz moje Queen Elisabeth będą rosły słabo, bo zaczęłam o nie dbać

.
Krysiu, masz rację, każdy sezon należy do innej róży. W tym roku najlepsze wrażenie u mnie zrobiła Louise Odier. I co zrobisz z batami Schloss Eutin?
Róże z batami to w tym roku przypadłość kilku krzewów. Nic teraz z nimi nie robię, i tak pewnie zima pozbawi mnie dylematu.
Baciki mają
Louise Odier 3m i Charles Austin 2,5m.
Eden Rose. Tej nie mierzyłam.
No i Schloss Eutin 1,6m. Ta wysokość mi odpowiada ale wypuściła jeden taki pęd i jest niesymetryczna.
Aniu, a wiesz, że kosztele to najchętniej jemy my, z M. Dzieci stękają, że one za twarde. Co to za pokolenie?!

Trzy dalie w efekcie ombre, to naprawdę świetna sprawa. Faktycznie, taka kompozycja wymaga sporo miejsca, bo krzaczyska wielkie ale Ty masz miejsce

.
Wando, moja młodziutka Vanille Fraise wcale nie jest sztywniejsza. Popatrz, ona ma tylko dwa pędy z kwiatami ale każdy z nich jest przymocowany do swojego patyczka. Miałam nadzieję, że to przypadłość młodości ale uświadomiłaś mnie, co mnie czeka. No to zbieram patyki od wiosny

.
Jadziu, bratki w krawatki

. Super! Zapamiętam.
Iwonko, to miejsce z wrzosami przy sośnie, to zesłanie dla innych roślin. Jeżeli wrzosy nie dadzą sobie tam rady, to już nic nie da. Sucho strasznie, bo sosna pijaczka. Ale podczas ostatniego pobytu na działce patrzyłam na ten kątek z nadzieją, bo wrzosy nawet nie miały suchego pędu. Takie same wrzosy posadziłam na balkonie do kwaśnego torfu i jednak troszkę wiać, że nie są zadowolone. Pewnie chciałyby do lasu

.
Lucynko, a to byśmy się nie pobiły przy jabłuszkach

, bo ja właśnie kwaskowatych nie za bardzo. Ja to w ogóle słodziara jestem. Z jabłkami to pół biedy ale serniczków to stanowczo za dużo wciągam

.
We wrześniu zaglądam różom pod spódnice. Nie interesuje mnie za bardzo co dzieje się na pędach ale biorę grabki w dłoń i zniżam się do poziomu gruntu. Wygrabiam ściółkę spod róż i odkrywam gołą ziemię. Oczyszczam ziemię i wygrabiam liście, które opadły. Łudzę się, że w ten sposób pozbywam się zarodników grzybów. Oczywiście odkrycie ziemi chwasty odczytują jako zaproszenie do zasiedlenia. Róża Chippendale wypuszcza jeszcze teraz takie pędy. Wiosną ucieszyłabym się ale teraz takie znaleziska mnie raczej martwią.
W ogóle róża wykorzystuje pogodę i wcale nie myśli o jesieni. Wypuściła dużo nowych ?końcówek? i znowu szykuje się do kwitnienia. Szkoda, że nie ma sposobu na uśpienie aktywności róż na jesieni.
Ostróżki zakwitły jeszcze raz. Jedna przytuliła się do Grahama Thomasa.
Alba Meidiland nieco różowieje i ma piegi.
Westerland pachniał słodko i mocno.
A w innych zakątkach, w zależności od nastroju, można było dopatrzeć się lata lub jesieni.
Pieris japoński.
Floksy
Rudbekie jak słoneczka.
Ale w tym zakątku zdecydowanie panuje jesień. Pod korą jest włóknina i nie spodziewałabym się w tym miejscu grzybów.

grzyb