Witajcie.
No i mamy ochłodzenie. Po weekendowych, iście afrykańskich jak na pierwszego i drugiego kwietnia, upałach jest to nawet nie takie złe. Nie wiem jak u Was ale u mnie krokusiki i puszkinie przekwitały w zastraszającym tempie.

Może teraz kwiaty wytrzymają trochę dłużej. Tylko słoneczko mogłoby zza chmur się pokazać.
Oczywiście wczorajsza podróż do Zgierza zakończyła się sukcesem i to potrójnym!

Nie dość, że mam upragnionego Singera

, to jeszcze odwiedziliśmy po drodze plac gdzie sprzedawano starocie. I kupiłam trzy terakotowe dość duże donice z podstawkiem za 10 zł każda.

To za namową Tulapka wdepnęłam po drodze do centrum ogrodniczego. A tam..? Szał ciał! Czego tam nie było...

Najważniejsze, że upolowałam hortensję Little Lime!

Tak ją chciałam mieć. I proszę! Czekała na mnie grzecznie. Powojnika Pink Fantasy i trzy rojniki na skalniak (te spodobały się mojemu Emowi).
Także wyjazd uważam za bardzo udany.
Mariusz -maniolku tak tak...Wy faceci czasem jawicie mi się jako niezrozumiałe dla mnie istoty. Koniec końców, jakby nie patrzeć ciężkie by było życie bez Was.
Bratkomania zdecydowanie mnie w tym roku dopadła. Całkiem fajna ta choroba.
Kasiu na zdjęcia mojego kącika z ławeczką i stoliczkiem trzeba będzie jeszcze troszkę poczekać. No ale na pewno nie omieszkam się nim pochwalić.
Aniu -Annes mnie tak jakoś trudno się powstrzymać. Teraz wyżywam się na bratkach, bo to małe i jednoroczne roślinki, to nie ma z nimi kłopotu. Zawsze się gdzieś je wciśnie.

Zdjęcia maszyny będą na dole postu.
Olu zdjęcia maszyny na dole postu. Pan wystawił ją za 150 zł a ja stargowałam ją na 100. Inaczej nawet byśmy nie jechali taki kawał, bo niestety paliwo na 120 km w tą i z powrotem też kosztuje.

A za 200 -250 zł to i u nas czasem widujemy. Suma sumarum świetnie się złożyło, bo i inne fajne zakupy poczyniłam przy okazji tego wyjazdu.

No mój Em to często marudzi w działkowym temacie

, bo on to by miał trawnik tuje, grilla i leżak i byłby szczęśliwy. Cała terszta to przecież moja fanaberia. No ale widzi, że zapał mi nie maleje (a chyba myślał, że tak będzie, że to tylko chwilowe widzimisię, wszystko co o działkę chodzi) i na dodatek widzi jaka jestem szczęśliwa, że mam tę działeczkę i sobie na niej działam... Pomarudzi więc, a jakże! No ale zawsze pomoże mi w uzyskaniu tego co mi się marzy.

Teraz czekam by i on dostał pomroku na punkcie działki ale jakoś się nie zanosi...

Choć i tak na przestrzeni tych czterech lat widzę w nim dużą zmianę. No ale do kociokwiku to mu jeszcze daleko.
Shire -Moniko zawsze mi się te żeliwne nogi starych maszyn bardzo podobały. W końcu mam i ja swoją.
Dobre zdjęcie ruszającemu się owadowi ciężko zrobić. Czasem się jednak uda ale ile ja się napstrykam...

Ale lubię to, więc wcale się nie skarżę.
Izuniu to ja się cieszę, ze mam same nogi od maszyny a maszynę ma ktoś... gdzieś... Taką opcję zdecydowanie wolę.
Też myślę, że będzie ślicznie wyglądać w tym moim kąciku.
Soniu przecie meldowałam przed Twoim postem, że już mam swojego Singera.

Niebieskości w ogrodzie uwielbiam! Ze wszystkich kolorów najbardziej! Dlatego mam teraz kocimiętki w ilościach sporych. I czekam niecierpliwie aż rozkwitnie.
Margo -Gosiu u nas w tym roku kolorystyka bratków naprawdę bogata. Od bieli, przez pastele do ciemnych kolorów. Tylko przebierać i wybierać.

Może wykorzystaj inaczej te nogi skoro na biurko się nie nadają. Widziałam przepiękną umywalkę. Była usadowiona własnie na blacie z nogami od maszyny. Pomysłów jest tysiące.
Jedyna sztuka białego krokusa u mnie. Jesienią trzeba będzie dokupić.
Zobaczcie jakia "bida" a to dopiero jego drugie kwitnienie!
Teraz tylko nowy blat z motywem jak na mojej ławce i będzie cudnie!
