Przygodę z białymi zaczęłam od Chopina. Najpierw posadziłam je obok siebie, ale jak zaczęły się powiększać, musiałam je rozdzielić. Były posadzone zbyt blisko siebie. Ich cechą wspólną jest to, że rośnie piętrowo. Potem pojawiła się Tineke, kwiat ma równie ładny, ale pokrój krzewu jest inny. Drugi krzaczek dostałam jesienią, ciekawa jestem co pokaże. William oraz Wedding Piano to nabytki nowe. W pierwszym roku nie zbudowały jeszcze niczego ciekawego, ale miały do tego prawo. Na Wedding zdecydowałam się, bo Red Piano bije wszelkie rekordy w kwitnieniu. Dziwnie zachowuje się Schennwittchen - w innych ogrodach osiąga wielkie rozmiary, rozrasta się w każdą stronę. U mnie nie ma chyba najlepszego stanowiska. Ma więcej cienia niż inne kwiaty i rośnie posadzona dość blisko iglaczków. Jeżeli w tym sezonie się nie rozrośnie, zmieni miejscówkę. Dwie białe rózyczki są nierozpoznane. jedna to miniaturka, druga rabatówka.






















