Dorotko, roślinki faktycznie same sobie radzą. W tym roku (z braku czasu) tylko raz podlewałam wszystko wężem. Szklarnię oczywiście regularnie co 2-3 dni i jak jest sucho to dyniowate, a reszta tyle co z nieba i ma się świetnie.
Jeszcze raz rabatka żurawkowa
Marysiu, moje dwie gailardie (kupne) przezimowały. Tylko trochę przyrzuciłam je na jesieni pociętymi łętami. Kępa złocieni rozwinęła kwiaty. Kupione wiosną, pod koniec zeszłego lata podzielone na dwie części (bo musiałam przesadzić) a w tym znowu są dwie piękne duże kępy

.
I niebieskości, czyli heliotropy, z własnych sadzonek

i dzwonki
Coraz nowe liliowce rozwijają kwiaty
Mariolu, co odpoczęłam, to znowu się zmęczyłam. Spraw do załatwiania bez liku, w dodatku kilka dni byłam mocno przeziębiona (gdzie ja to złapałam

, chyba też z przemęczenia). A jak jestem przeziębiona plus mocny kaszel i katar, to mózg przestaje mi pracować

. Ale już w porządku.
Ostatnie deszcze bardzo roślinom pomogły, bo już była susza. No i prawie wszystko pozałatwiane, a w każdym razie na takim etapie, gdzie już nie ode mnie zależy dalszy ciąg

. Od przyszłego tygodnia jestem wolna a i pogoda coraz lepsza i nareszcie ciepło. Więc jakbyś miała ochotę wpaść do mnie któregoś dnia, to zapraszam. Jeszcze taki pierwiosnek kwitnie no i liliowiec

.
Elu, krzaczki faktycznie ładne (tfu, tfu ...) ale zaraza niestety zaatakowała

. Pojedyncze plamki na liściach, które obrywałam, dwie plamy na łodygach. Niestety przez dwa tygodnie jak byłam na wczasach, były bez ochrony. Przed wyjazdem opryskałam OW, jak wróciłam to też - ale już kilka plamek było. Ale myślę, że jednak były odporniejsze, bo zraza nie atakowała w takim tempie jak zwykle, a poza tym, te plamy były tylko na dolnych liściach z tyłu krzaków. forumowicz gdzieś tłumaczył, że OW nie jest środkiem systemicznym i żeby dobrze chronić, to trzeba bardzo dokładnie opryskać, a wiadomo, że nigdy się to nie uda w 100%

. W każdym razie wytoczyłam ciężką artylerię i w niedzielę opryskałam Ridomilem - świeżutki, pięknie zadziałał

. Przy okazji dostało się też ogórkom, dyniom, cukiniom (bo już widziałam początki mączniaka) oraz paprykom w szklarni.
Megagroniasty - grona obsypane kwiatami i już widzę pojedyncze pomidorki. Mam go pierwszy raz, bo nie jestem amatorką koktajlowych, ale wszyscy pieją peany na jego cześć, to trzeba spróbować

. Zgodnie z zaleceniami Kozuli, oberwałam następne - trzecie grono, bo podobno nie zdąży dojrzeć i za bardzo obciążało by krzak.
Nagietki, czyż nie są piękne
Madziu, pomidorki sobie rosną

. Jestem zdecydowanym pomidoromaniakiem, uwielbiam je hodować i jeść

.
No ale nie samymi pomidorami żyje człowiek
Jolu, z warzywkami nie narzekam. Mimo chłodów jakie były i suszy, rosną nieźle. Teraz przez dwa tygodnie od mojego powrotu podskoczyły ze wzrostem i masą liści. Jeszcze kilka dni i będę zrywać cukinie, fasolka też ma strączki, ogóreczki są malutkie ale wiążą.
A teraz nadszedł czas lilii.
