Ponieważ strasznie nie lubię postów bez odpowiedzi - spróbuję odpowiedzieć ja.
Oczywiście
Anthurium posiadam, tyle że dopiero od 3-ech tygodni więc czekałem na odpowiedź kogoś, kto ma je dłużej. Od razu dodam, że uważam (uważałem) je za roślinę "raczej trudną", niezbyt pożądaną ale żona otrzymała je w prezencie, więc... "darowanemu koniowi..." itd.
Tak wygląda:
Od razu przeczytałem też wszystkie wątki o anturium na naszym forum. Moje stoi poniżej parapetu północnego okna na biurku, metr od kaloryfera. Sam pokój jest raczej chłodny. Podlewam raz na tydzień ale sprawdzam palcem, gdy ziemia jest już sucha. Częściej natomiast bo co 3-4 dni go zraszam, "dobrą" źródlaną wodą. Jak na razie - odpukać - nic nie zwiędło ani żadne plamy nie wystąpiły.
Teraz moja rada. Nie przesadzałbym (ziemia wygląda identycznie jak u mnie) - doniczka nie jest wcale za mała. Należałoby by je zraszać, myślę że tak co 2-3 dni, byle nie po tych chorych liściach i oczywiście po kwiatach. Zdecydowanie lubi wilgoć.
Jeżeli chodzi o te chore liście to narzuciło mi się od razu, że roślina stała w przeciągu i po prostu ją przewiało. Napisz czy to możliwe. Inną przyczyną może być to, że roślina była (w kwiaciarni) po prostu przelana i tak to teraz odreagowuje. Dobrze, że odcięłaś te chore liście - wszystko powinno wrócić do normy.