Forsycja - jaki z niej pożytek?
-
- 500p
- Posty: 942
- Od: 3 mar 2012, o 16:24
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: Forsycja - jaki z niej pożytek?
Gdyby nie była zapylana to nie wykształcała by kwiatów... Więc musi istnieć jakiś owad/zwierze który/e ją odwiedza.
-
- Konto usunięte na prośbę.
- Posty: 1788
- Od: 2 lut 2013, o 19:20
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: Forsycja - jaki z niej pożytek?
Kwiaty będzie wykształcać (vide Figowiec z odmian wymagających zapylaczy) nawet gdy w danym miejscu nie występuje odpowiedni owad. Pomijam wiatropylne. Nasion na forsycji nie widziałem nasion - są?
Z zapylaczy chyba trzmiele na tej roślinie widziałem. Chociaż w podobnym czasie kwitnie jagoda kamczacka i to ona głównie przyciąga te owady.
Z zapylaczy chyba trzmiele na tej roślinie widziałem. Chociaż w podobnym czasie kwitnie jagoda kamczacka i to ona głównie przyciąga te owady.
Re: Forsycja - jaki z niej pożytek?
Forsycja ma nasiona, ale podobno u nas płonne, dlatego rozmnażana przez sadzonki zdrewniałe. W Chinach, skąd pochodzi, rozmnażana normalne z nasion, są owady, które z niej korzystają.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1072
- Od: 8 gru 2011, o 07:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Re: Forsycja - jaki z niej pożytek?
Pitoleusz, ptaki nie będą jadły "czegokolwiek". Dla czyżyków to właśnie jeden z naturalnych pokarmów.
Zielonym do góry!!!
-
- Konto usunięte na prośbę.
- Posty: 1788
- Od: 2 lut 2013, o 19:20
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: Forsycja - jaki z niej pożytek?
A co czyżyki jadały te 20 czy 30 lat temu, gdy tuje widywało się sporadycznie i najczęściej jako młode nasadzenia ?
Re: Forsycja - jaki z niej pożytek?
Ba! Kosy też podobno żywią się nasionami tuj. Jednak tak jak napisał newrom, to co wcześniej jadły? Czyżyki czy kosy w Polsce są od ilu setek/tysięcy lat? A tuje, pierwsze i to na mikroskalę w ogrodach i parkach szlacheckich jakieś 200, zaś na masową skalę ze 20?
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1072
- Od: 8 gru 2011, o 07:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Re: Forsycja - jaki z niej pożytek?
No tu cię zaskoczę: nie wiem jak z czyżykami, ale kosy jeszcze kilkadziesiąt lat temu nie były praktycznie widywane w miastach. W swoim pierwotnym środowisku jest para kosów na bardzo duży obszar, w miastach - praktycznie wiosną na każdym drzewie wzdłuż ulicy nad ranem siedzi kos i śpiewa. Wiecej ich juz niz wróbli, które giną.
Ergo- wydaje się, że właśnie dzięki wprowadzaniu czasem nowych gatunków drzew i krzewów do miast nie tylko nie wyginęły niektore gatunki ptaków, ale i jest ich więcej.
U nas od kilku-kilkunastu lat widuję w mieście kwiczoły (cały rok, nie tylko w czasie zimowych migracji), zięby, gile (praktycznie tylko z wyjątkiem lata) i inne ptaki, dawniej widywane w lesie, sporadycznie.
Zapewne i czyżyki miały od kilkunastu - kilkudziesięciu zim (wiek tui o ktorej myślę) nieco łatwiej podczas trudnych zimowych wędrówek.
Ergo- wydaje się, że właśnie dzięki wprowadzaniu czasem nowych gatunków drzew i krzewów do miast nie tylko nie wyginęły niektore gatunki ptaków, ale i jest ich więcej.
U nas od kilku-kilkunastu lat widuję w mieście kwiczoły (cały rok, nie tylko w czasie zimowych migracji), zięby, gile (praktycznie tylko z wyjątkiem lata) i inne ptaki, dawniej widywane w lesie, sporadycznie.
Zapewne i czyżyki miały od kilkunastu - kilkudziesięciu zim (wiek tui o ktorej myślę) nieco łatwiej podczas trudnych zimowych wędrówek.
Zielonym do góry!!!
Re: Forsycja - jaki z niej pożytek?
Kiedyś gołębi (ptak górski) też w miastach było niewiele lub wcale. Wrony, kruki ostatnimi laty też osiągają coraz większe ilości kosztem innym ptaków.Ale czy to dobrze?Po to wprowadza się dopłaty aby koszono tradycyjnie nieużytki,gdyż ginie fauna i flora obecna od kilkuset jak nie więcej lat. Inna sprawa to uczciwość tych dopłat względem podatników, którzy je sponsorują. Dlaczego wróbli jest coraz mniej? Wypierane przez inne ptaki, coraz mniej pożywienia (sadzenie tuj zamiast innych roślin). Właśnie bezmyślne sadzenie tuj na potęgę rugujące typową florę jest jednym z kilku czynników, choć oczywiscie nie najważniejszym, które zmieniają trwale środowisko, wpływają na populacje zwierząt i rozmieszczenie gatunków. Dla mnie oprócz tych szkód tuja jako taka jest po prostu paskudna wyglądem, szpecąc krajobraz. Dla przykładu taki jałowiec pospolity też do piękności nie należy, ale przynajmniej pożyteczności odmówić mu nie można. Tyn piszesz o miastach, ale zwróć uwagę co się dzieje na wsiach. Tam intensywność sadzenia tego paskudztwa przybrało już formę jawnej inwazji, bo "pleni" to się gorzej od takiej, wyklinanej czeremchy amerykańskie czy nawłoci. Ja sam mam na działce kilka tuj i kilkanaście cyprysików jako otoczka wokół altany. Posadzone toto przez mojego ojca, więc niech będą, niech mu będzie miło, szczególnie, że stanowią one ca 2% wszystkich moich nasadzeń. Sam zresztą od zewnętrznej obsadzam czym się da, żeby to schować. Ale już moi sąsiedzi mają całe żywopłoty tego chwastu,niestety. I najciekawsze, bo specjalnie obserwuję: ani jednego gniazda, ani jednego ptaka na gałęziach tuj czy cyprysików nie ma. Za to modrzewie, świerki, daglezje, sosny (specjalnie wymieniam tylko iglaste) są wręcz oblężone.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1072
- Od: 8 gru 2011, o 07:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Re: Forsycja - jaki z niej pożytek?
Nie przeczę (i piszę to wyraźnie kilka postów wyżej) sadzenie tuj przybiera okropne rozmiary - ja też ich nie lubię, ogródek z iglaczkami dla mnie wygląda jak cmentarz i tyle.
Ale nadal uważam, że ocenianie aż tak SUBIEKTYWNE jest nieprawidłowe: TY oceniasz forsycję czy tuje jako bezguście, OK, ale nie odmawiaj im od razu ich miejsca w przyrodzie.
Co do wróbli ginacych w miastach: po pierwsze, wróble nie są typowymi ptakami Europy, wiedziałeś o tym? Przypuszcza się, że dotarły do nas z ciepłych, prawie pustynnych regionów (szereg argumentów ktorych nie będę tu przytaczać). Jedno jest pewne - bez siedzib ludzkich nie przetrwłayby w naszym klimacie (zakładają gniazda niemal wyłącznie na budynkach). Po drugie - giną nawet nie dlatego, że polują na nie wrony, sroki, koty itp - giną, tak jak pisałeś, bo straciły najważniejsze źródła pokarmu; tylko że, w ich przypadku, nie są to "naturalne źródła": u nas żywiły się głównie resztkami ziarna ze stajni, śmietników miejskich, kurników itp. Teraz koni w mieście nie ma, kurników też, a śmietniki są zamykane. I to właśnie jest główna przyczyna ich ginięcia.
Przyroda to system - cały czas zmienny i ruchliwy, nawet ten kawałek przyrody z ktorym mamy do czynienia na codzień. Naruszamy go bezmyślnie, zmieniamy i szkodzimy mu przez cały czas. Ale zmieniałby się i bez nas, tylko może nie aż tak szybko.
Ale nadal istotne jest to, żeby nie zakładać z góry, że to co NAM się nie podoba jest BEZUŻYTECZNE i szkodliwe.
Ale nadal uważam, że ocenianie aż tak SUBIEKTYWNE jest nieprawidłowe: TY oceniasz forsycję czy tuje jako bezguście, OK, ale nie odmawiaj im od razu ich miejsca w przyrodzie.
Co do wróbli ginacych w miastach: po pierwsze, wróble nie są typowymi ptakami Europy, wiedziałeś o tym? Przypuszcza się, że dotarły do nas z ciepłych, prawie pustynnych regionów (szereg argumentów ktorych nie będę tu przytaczać). Jedno jest pewne - bez siedzib ludzkich nie przetrwłayby w naszym klimacie (zakładają gniazda niemal wyłącznie na budynkach). Po drugie - giną nawet nie dlatego, że polują na nie wrony, sroki, koty itp - giną, tak jak pisałeś, bo straciły najważniejsze źródła pokarmu; tylko że, w ich przypadku, nie są to "naturalne źródła": u nas żywiły się głównie resztkami ziarna ze stajni, śmietników miejskich, kurników itp. Teraz koni w mieście nie ma, kurników też, a śmietniki są zamykane. I to właśnie jest główna przyczyna ich ginięcia.
Przyroda to system - cały czas zmienny i ruchliwy, nawet ten kawałek przyrody z ktorym mamy do czynienia na codzień. Naruszamy go bezmyślnie, zmieniamy i szkodzimy mu przez cały czas. Ale zmieniałby się i bez nas, tylko może nie aż tak szybko.
Ale nadal istotne jest to, żeby nie zakładać z góry, że to co NAM się nie podoba jest BEZUŻYTECZNE i szkodliwe.
Zielonym do góry!!!
Re: Forsycja - jaki z niej pożytek?
Ależ ja rozróżniam co mi się nie podoba np. jałowce, tuje, laurowiśnie, azalie i trochę innych od tych bezużytecznych czy wręcz szkodliwych. Ale to, że jakaś roślina spełnia obydwa negatywne zjawiska no to już nie moja wina. ;) Spora część fauny i flory w Polsce nie jest absolutnie rdzenna,ale znajduje się na naszym terenie od tak dawna, że przyjęło się, że są rodzime. Może źle mnie zrozumialeś, ale nie zarzucam Ci uwielbienia dla tego czegoś co udaje rośliny. Co do wróbli, ogromnego wzrostu populacji krukowatych patrzę również przez pryzmat wsi i tak ten efekt również przybiera formę masowości. Polskie miasta to, niestety, w większości ogromny syf architektoniczny, bez ładu i składu, do tego "dbałość"o zieleń polega najczęściej na wycinaniu tego co jest i zamienianiu na coś łatwiejszego do pielęgnacji (przynajmniej teoretycznie) lub betonowaniu. Już na podstawie tego co wyrabia się w samym Szczecinie, skąd pochodzę, można napisać kilkuset stronicowy elaborat nt debilizmu decydentów. Dlatego też, widząc, że miasta są już stracone "walczę" o to, aby chociaż na wsiach nie zniszczono do końca krajobrazu.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1072
- Od: 8 gru 2011, o 07:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Re: Forsycja - jaki z niej pożytek?
Mam szczęście mieszkać w niezbyt dużym mieście (jakieś 80 tys mieszkańców) i w drodze do pracy widuję: sójki, sroki, gawrony, kawki, zięby, dzwońce, jerzyki, pustułki, kopciuszki, kosy, kwiczoły, dzięcioły (2 gatunki), pokrzewki czarnołbiste, kowaliki, wróble, pełzacze ogrodowe, szpaki, gile, a od trzech - czterech lat coraz więcej gołębi grzywaczy. Fakt, mamy sporo drzew w mieście, ale idąc do pracy 25 minut nie przedzieram się przez las, tylko idę ulicami. Większość z nich widuję codziennie, dziecioły głównie wiosną i wczesnym latem. Mam też wrażenie, że w parku na dębach od 2-3 lat słychać wiosną wilgi!
Wydaje mi się, że to całkiem niezły wynik. Miasto jest w Zaglębiu (i to już daje pojęcie o jego "czystości"), czyli znajduje sie praktycznie na jednym z najgęściej zasiedlonych terenów Polski - graniczymy z GOP.
Miasta nie są do końca stracone - jak widać sporo gatunków się przystosowuje.
Byle nie betonować wszystkiego i ograniczyć użycie chemii - te wszystkie Roundapy lane litrami na grządki i trawniki, opryski w samo południe itd, itp...
Zaczynamy mam wrażenie rozmawiać o zupełnie innych sprawach niż temat wątku, powiem więc tylko: daj forsycji szansę. Nie jest aż taka bezużyteczna, chociaż może nie zapracuje na swoje utrzymanie i nie przyniesie wymiernych korzyści (owoce, miód, surowce itd). Ani ona, ani tuja nie jest inwazyjna (nie liczę tu ludzkiej działalności) więc nie szkodzi jak np. nawłoć, klon jesionolistny czy dąb czerwony.
Wydaje mi się, że to całkiem niezły wynik. Miasto jest w Zaglębiu (i to już daje pojęcie o jego "czystości"), czyli znajduje sie praktycznie na jednym z najgęściej zasiedlonych terenów Polski - graniczymy z GOP.
Miasta nie są do końca stracone - jak widać sporo gatunków się przystosowuje.
Byle nie betonować wszystkiego i ograniczyć użycie chemii - te wszystkie Roundapy lane litrami na grządki i trawniki, opryski w samo południe itd, itp...
Zaczynamy mam wrażenie rozmawiać o zupełnie innych sprawach niż temat wątku, powiem więc tylko: daj forsycji szansę. Nie jest aż taka bezużyteczna, chociaż może nie zapracuje na swoje utrzymanie i nie przyniesie wymiernych korzyści (owoce, miód, surowce itd). Ani ona, ani tuja nie jest inwazyjna (nie liczę tu ludzkiej działalności) więc nie szkodzi jak np. nawłoć, klon jesionolistny czy dąb czerwony.
Zielonym do góry!!!
- atrano
- 50p
- Posty: 85
- Od: 2 lut 2012, o 19:04
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Wrocław-Milicz
Re: Forsycja - jaki z niej pożytek?
Znam miejsce we Wrocławiu, przy bardzo ruchliwym skrzyżowaniu gdzie na kilku wysokich na ok 2,5 m forsycjach przesiadują całe chmary wróbli. Upodobały sobie te krzewy bo są wysokie i gęste, a takie właśnie zabezpieczają przed nagłym atakiem np.kota...
- Reniak
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1897
- Od: 6 cze 2009, o 13:53
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Świętokrzyskie/Śląskie
Re: Forsycja - jaki z niej pożytek?
Bixxx
całkowicie zgadzam się z Twoimi wypowiedziami ,denerwuje mnie jak ktoś pitoli "jedyne słuszne "opinie myśląc że ma na nie monopol .Wcale nie zauważam jakiegoś boomu na sadzenie tuji ,ale trudno mówić o kimś źle dlatego że ktoś kto ma dom na 600metrowej działce i sadzi tuje od ulicy ,bo po pierwsze zajmują mało miejsca szybko rosną tworząc parawan , po drugie zapewniają minimum prywatności ,a moje lubienie lub nie ,nie ma nic do rzeczy .Mieszkam 99% czasu na wsi ,i jeśli ktoś tu sadzi tuje to tylko z wyżej wymienionych powodów ,ale jest to rzadkość ,więcej mają świerków,jodeł sosen .Osobiiscie wolę zywoplot z różnych roślin ,mam rokitnika ,tarnine ,brzmienie,glóg,poprzeczkę krwistą ,bez róże forsycje też ,ale ją mam hektar , mogę sobie pozwolić na duże rozłożyste rośliny .



-
- 500p
- Posty: 806
- Od: 9 paź 2013, o 11:33
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Marki/W-wa
Re: Forsycja - jaki z niej pożytek?
U mnie jest boom na tuje niestety. Wokół każdy praktycznie ogród jest przez nie zdominowany. Dla mnie wygląda to jak pustynia, szczególnie w jednym przypadku gdzie jest olbrzymi trawnik i wokół tylko tuje.
Reniak, zerknij ile tematów na naszym forum jest na ich temat.
Np. Żywopłot na gliniasta ziemię - proszę bardzo decyzja tuje, chociaż radzili forumowicze inne rośliny. "Ratujcie moje tuje", kolejny "Różnica między thują 'Smaragd' a thują 'Spiralis'". To tylko z tej strony wątki.
Mówisz że ktoś mówi o tym jakby miał monopol, moim zdaniem wyrażają swoją opinię, chyba mogą tych roślin nie lubić?
A wracając do forsycji, to była jedna z pierwszych roślin w ogrodzie (żonie się podobała kiedy kupowaliśmy bo akurat kwitła). Teraz bym jej nie posadził, ale skoro już jest, to na pewno można wykorzystać jej liście na ściółkę albo kompost (rzadko ją choroby łapią).
Reniak, zerknij ile tematów na naszym forum jest na ich temat.
Np. Żywopłot na gliniasta ziemię - proszę bardzo decyzja tuje, chociaż radzili forumowicze inne rośliny. "Ratujcie moje tuje", kolejny "Różnica między thują 'Smaragd' a thują 'Spiralis'". To tylko z tej strony wątki.
Mówisz że ktoś mówi o tym jakby miał monopol, moim zdaniem wyrażają swoją opinię, chyba mogą tych roślin nie lubić?
A wracając do forsycji, to była jedna z pierwszych roślin w ogrodzie (żonie się podobała kiedy kupowaliśmy bo akurat kwitła). Teraz bym jej nie posadził, ale skoro już jest, to na pewno można wykorzystać jej liście na ściółkę albo kompost (rzadko ją choroby łapią).
- Reniak
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1897
- Od: 6 cze 2009, o 13:53
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Świętokrzyskie/Śląskie
Re: Forsycja - jaki z niej pożytek?
No właśnie o tym mówię "DLA CIEBIE " ale są tacy co je lubią ,i wypowiadanie się w sposób lekceważący o nich mi się nie podoba ,, ale forma wypowiedzi jest niezwykle ważna , mimo iż sama nie przepadam za nimi to nie przeszkadza mi że ktoś je sadzi ,bardziej drażnią mnie dachy, każdy w innym kolorze na osiedlach domów jednorodzinnych , jak również (nasza cecha narodowa ) mówienie jeden drugiemu ,jak powinien żyć i co powinien lubić.Tomek_Os pisze:U mnie jest boom na tuje niestety. Wokół każdy praktycznie ogród jest przez nie zdominowany. Dla mnie wygląda to jak pustynia, szczególnie w jednym przypadku gdzie jest olbrzymi trawnik i wokół tylko
).