Marysiu spróbuję z tą makutrą, może się uda.
Właśnie czegoś takiego z tymi patyczkami się boję. Listki jeszcze o niczym nie świadczą. Tak miałam w ubiegłym roku z różami. Zapowiadały się pięknie a później padły.
Objaśnię moje ogoniaste (są bardzo ważne w moim życiu).
W nowym miejscu zamieszkania były z nami cztery koty. Jak widać bardzo grzeczne.
Teraz szczegóły:
Pusia
Kazik - największy i najgrubszy...
Pusia i Kazik to koty mojej córci. Wylądowały u nas z uwagi na powiększenie się rodzinki córci. Po roku Pusia jednak wróciła do W-wy. Jest alergiczką na specjalnej karmie. Przy czterech kotach nie dało się tego przestrzegać.
Pozostał Kazik. To specyficzny kot, bardzo "strachliwy". Boi się wszystkiego i wszystkich. Ostatnio na dokładkę dochodzi do walki wręcz z Jackiem (do krwi ostatniej). Najchętniej siedziałby na kolanach moich albo eMa. Uwielbia serek waniliowy Danio (wyłącznie Danio, każdy inny wyczuje i oleje).
No i nasze od zawsze, czyli Jacek i Wacek.
Jacek szczupły, zdecydowany i odważny do bólu, wszystkożerny, niezrównany łowca, również kretów.
Wacek prawie tak gruby jak Kazik (po prostu ma taką budowę). Wybredny niejadek, delikatny, zimą nie chce wychodzić. Praktycznie nie miauczy, ale za to mruczy jak traktor.
Wszystkie są kochane.
Misiu - nie wiem jak ten kwiatek się nazywa.
