Ewo witam serdecznie. Dziękuję za miłe słowa. Dostarczyłaś jeszcze jeden dowód w sprawie zdrowotności Acropoliski
Justi, dziękuję

. A z tym śniegiem, to w naszym regionie bywa znacznie gorzej, no i bez pierzynki też może być zimniej...
Oto ciąg dalszy moich różanych prezentacji:
Harlow Car. Jedyna z partii zamawianych u Austina, która nie chwyciła czarnej plamistości. Mam nadzieję się się będzie fajnie zagęszczać.
Herkules. Jedna z tych najbardziej wyczekiwanych;

od pierwszego wejrzenia. Na początku sezonu przeżyłam jednak okropne rozczarowanie, bo kwiaty - z uwagi na uporczywe deszcze - kompletnie nie przypominały tych na zdjęciach. Później jednak zaczęła sobie radzić, zwłaszcza we wrześniu. Nie urosła jednak za bardzo (jest mniejsza od sąsiadek rabatówek), ale oczywiście jak na Niemkę przystało - jest zdrowiutka. Myślę sobie, że urośnie też wyższa, tylko potrzebuje więcej czasu
Innocencia. Zdrowa. Szykuję jej na wiosnę nową miejscówkę.
Kosmos. Należy do grupy moich ulubienic. Gdzieś na FO znalazłam o niej opinię Majki, że jest to róża dla krasnoludków... Nieźle się uśmiałam. Owszem potrzebowała podpórek, ale jest śliczna i bardzo zdrowa. Mam cztery, w tym jedną w donicy przy drzwiach wejściowych, choć obiecywała sobie, że od frontu róż nie będzie.... Na zdjęciach Kosmos w gruncie i w donicy.
Lady Salisbury. Cieszę się, że ją mam, mimo że dosyć mocno się pokładała i zaatakowała ją pod koniec lata czarna plamistość. Ma jednak mój kredyt zaufania; liczę na to, że wyjdzie z tych przypadłości - jak nie w tym, to w przyszłym roku.
