Kolczurka klapowana i inne rośliny inwazyjne Polski
- beatazg
- 1000p
- Posty: 1072
- Od: 11 paź 2012, o 17:44
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Bieszczady- Solina
- Kontakt:
Re: Kolczurka klapowana i inne rośliny inwazyjne Polski
Bardzo dużo ludzi powołuję się na wikipedię , ale czy to jest takie wiarygodne i fachowe żródło , czyż nie każdy z nas może ją redagować ?
-
- 500p
- Posty: 806
- Od: 9 paź 2013, o 11:33
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Marki/W-wa
Re: Kolczurka klapowana i inne rośliny inwazyjne Polski
Z tym to ja nie dyskutuję.
Ale na stronie instytutu dendrologicznego PAN w Kórniku jest napisane:
"Dąb czerwony to najczęściej spotykany w Polsce gatunek dębu obcego pochodzenia. Zyskał popularność ze względu na szybki wzrost, małe wymagania glebowe, odporność na mrozy i zanieczyszczenia powietrza."
Da mnie wnioski są oczywiste, skoro ma mniejsze wymagania i wyższą odporność wyprze inne gatunki.
Ale na stronie instytutu dendrologicznego PAN w Kórniku jest napisane:
"Dąb czerwony to najczęściej spotykany w Polsce gatunek dębu obcego pochodzenia. Zyskał popularność ze względu na szybki wzrost, małe wymagania glebowe, odporność na mrozy i zanieczyszczenia powietrza."
Da mnie wnioski są oczywiste, skoro ma mniejsze wymagania i wyższą odporność wyprze inne gatunki.
- beatazg
- 1000p
- Posty: 1072
- Od: 11 paź 2012, o 17:44
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Bieszczady- Solina
- Kontakt:
Re: Kolczurka klapowana i inne rośliny inwazyjne Polski
No i niech wyprze , byle zdrowo rósł a duże drzewa przecież lubimy . Jeżeli szkółki to sadzą to chyba nie jest problem , każdy kawałek ziemi do kogoś należy i jak tylko by się chciało to wszystko można posadzić i tak samo wyrżnąć w pień . W naszych okolicach sadzą po lasach nawet jodełki koreańskie , ale są inne niż moja chociaż też nie szczepiona . Moja ma z 14 lat jest bardzo gęsta a te ze szkółki o połowę młodsze a wysokość mojej tylko bardzo chude z małą ilością gałęzi . Dlaczego nikt nie zadba o kasztany , które rosną przeważnie w miastach i chyba stać ich na opryski a tylko straszą w połowie lata . U nas dużo ludzi sadzi koło domu modrzewie przyniesione z lasu a to przecież taka zaraza dla świerków . A dlaczego chore wiązy straszą swoimi zeschniętymi konarami .Przecież w każdej gminie ktoś jest od ekologii .
Pozdrawiam
Beata
Pozdrawiam

-
- Konto usunięte na prośbę.
- Posty: 1788
- Od: 2 lut 2013, o 19:20
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: Kolczurka klapowana i inne rośliny inwazyjne Polski
Ale tracimy w ten sposób nasze własne drzewa i całe środowiska.beatazg pisze:No i niech wyprze , byle zdrowo rósł a duże drzewa przecież lubimy
O tym co właściciel sadzi to faktycznie on decyduje, ale czy będzie mógł wyrżnąć zależy od urzędnika.każdy kawałek ziemi do kogoś należy i jak tylko by się chciało to wszystko można posadzić i tak samo wyrżnąć w pień .
Jakoś trudno mi sobie wyobrazić opryski na terenie miasta. Iniekcje nie pozostają bez wpływu na drzewo. No i zapytaj ludzi czy wolą łysego kasztana, czy odśnieżone chodniki/przystrzyżoną trawę.Dlaczego nikt nie zadba o kasztany , które rosną przeważnie w miastach i chyba stać ich na opryski a tylko straszą w połowie lata .
- kubus2015
- 200p
- Posty: 411
- Od: 26 sty 2009, o 00:27
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Zachodnie Mazowsze
Re: Kolczurka klapowana i inne rośliny inwazyjne Polski
Z tego co obecnie wiem, to polityka Lasów Państwowych jest taka by maksymalnie ograniczać udział gatunków obcych w lasach. Wycina się właśnie dęby czerwone, daglezje, sosny wejmutki i smołowe, klony jesionolistne, robinie akacjowe, i sadzi w ich miejsce rodzime gatunki drzew. Droga Beato, to że dąb czerwony rośnie żywotniej niż nasze rodzime, to wcale nie jest dobry znak dla przyrody -> owszem, rozumiem że tłumaczysz to estetyką, ale np.:
- jego żołędzie są za twarde dla gryzoni, w tym pilchów czy nawet wiewiórek - stąd tak dużo jest jego samosiewu w porównaniu do rodzimych klonów;
- jego liście rozkładają się o wiele dłużej niż tych rodzimych dębów, co powoduje że zalega gruba warstwa nierozłożonej ściółki więc i rośliny runa leśnego mają utrudnione warunki życia;
- po trzecie, skład chemiczny ściółki z takich liści - zawierają o wiele więcej garbników, w związku z czym inne rośliny nie chcą w ich towarzystwie rosnąć, co więcej utrudniają też rozwój grzybni grzybów leśnych przez co jest mniej jedzenia w lesie i dla nas, i dla zwierząt, a nasza sosna zwyczajna, w dużej mierze zależna od grzybni mikoryzowej, jest masowo atakowana przez szkodniki i rośnie słabiej BO nie ma wsparcia ze strony grzybów z którymi żyje w symbiozie
- jego pędy nie smakują jeleniom i łosiom tak jak rodzimych dębów, przez co dysproporcja jeszcze się pogłębia;
- wybacz, ale sformułowanie "No i niech wyprze , byle zdrowo rósł a duże drzewa przecież lubimy" jest nieco krótkowzroczne - dobrze że nie każdy ma moc sprawczą być decydentem co do wprowadzania określonych składów gatunkowych w lasach, bo w ogródku "przejdzie" natomiast w lasach, w przypadku działań na taką skalę to jest już zabawa w Pana Boga - a to, jak wiemy, czasami wcale dobrze się nie kończy.
Poza tym, dąb czerwony chociaż łatwo jest usunąć. Wytniesz lub wyrwiesz siewkę i już. Nie odrośnie. Czego nie da się powiedzieć o robinii akacjowej (tak, przyznaję że cudnie pachnie, pyszny daje miód, ale niestety silnie, i często nieodwracalnie zniekształca ekosystemy leśne. i owszem, leśnicy walczą z nią!)
Jeśli chodzi o wiązy, to grafioza (czyli holenderska choroba wiązów) jest już powoli w odwrocie, co da się zauważyć w lasach - już tak masowo nie wymierają. Gorzej jest z jesionem - zjawisko zwane "zamieraniem jesionu" go dziesiątkuje. Ale leśnicy wcale nie sadzą w takim wypadku jesiona pensylwańskiego, tylko olchę czarną, ażeby był jakiś drzewostan, najbardziej zbliżony wymaganiami siedliskowymi, a gdy choroba ustąpi (co nie wiadomo jeszcze, kiedy nastąpi) zostanie zastąpiona jesionem.
Droga Beato! Proszę, nie odbieraj tego jako afront, wręcz przeciwnie - wolnoć Tomku w swoim domku, i sadźmy co nam się podoba, ale chcę Ci tylko naświetlić fakt, że z obcymi gatunkami trzeba ostrożnie, bo to że ONE rosną dobrze, to nie znaczy że dla całej reszty danego ekosystemu to też oznacza korzyści.
Oczywiście, mam obce gatunki w ogródku, ale staram się wprowadzać coraz więcej gatunków rodzimych dla flory Polski, które są równie piękne a często niedoceniane. Natomiast na tyłach działki, gdzie chcę trochę zalesić granicę, dosadzam wyłącznie drzewa rodzime (grab, dąb szypułkowy, jawor, klon zwyczajny, klon polny, wiąz górski, jesion, lipa drobnolistna, wiśnia ptasia) nasadzonego przez poprzedniego właściciela świerka kłującego będę stopniowo zastępował tymi podsadzeniami.
Jeszcze tylko tak na koniec - żeby uniknąć zmyłki co do roślin ekspansywnych/inwazyjnych, stosowana jest powszechnie następująca nomenklatura:
- ekspansywnymi nazywa się rośliny rodzime, które w pewnych warunkach (zaburzenia które spowodował np. człowiek) zyskują przewagę nad innymi, jak np pokrzywa zwyczajna czy podagrycznik w miejscach składowania kompostu;
- natomiast roślinami inwazyjnymi nazywa się gatunki obce, zawleczone z innych kontynentów (głównie Ameryka Pn oraz Azja Wschodnia) które analogicznie, w sprzyjających warunkach zaczynają dominować nad innymi - i jest to gorsze choćby właśnie dlatego, że w siedlisku kompletnie oderwanym od matczynego (czyli na nowym kontynencie) zazwyczaj brak jest jego naturalnych wrogów, z jakimi borykał się w 'ojczyźnie'. Ten sam mechanizm działał przy sprowadzeniu ropuchy agi czy królików do Australii.
Uff, ale się rozpisałem!
- jego żołędzie są za twarde dla gryzoni, w tym pilchów czy nawet wiewiórek - stąd tak dużo jest jego samosiewu w porównaniu do rodzimych klonów;
- jego liście rozkładają się o wiele dłużej niż tych rodzimych dębów, co powoduje że zalega gruba warstwa nierozłożonej ściółki więc i rośliny runa leśnego mają utrudnione warunki życia;
- po trzecie, skład chemiczny ściółki z takich liści - zawierają o wiele więcej garbników, w związku z czym inne rośliny nie chcą w ich towarzystwie rosnąć, co więcej utrudniają też rozwój grzybni grzybów leśnych przez co jest mniej jedzenia w lesie i dla nas, i dla zwierząt, a nasza sosna zwyczajna, w dużej mierze zależna od grzybni mikoryzowej, jest masowo atakowana przez szkodniki i rośnie słabiej BO nie ma wsparcia ze strony grzybów z którymi żyje w symbiozie
- jego pędy nie smakują jeleniom i łosiom tak jak rodzimych dębów, przez co dysproporcja jeszcze się pogłębia;
- wybacz, ale sformułowanie "No i niech wyprze , byle zdrowo rósł a duże drzewa przecież lubimy" jest nieco krótkowzroczne - dobrze że nie każdy ma moc sprawczą być decydentem co do wprowadzania określonych składów gatunkowych w lasach, bo w ogródku "przejdzie" natomiast w lasach, w przypadku działań na taką skalę to jest już zabawa w Pana Boga - a to, jak wiemy, czasami wcale dobrze się nie kończy.
Poza tym, dąb czerwony chociaż łatwo jest usunąć. Wytniesz lub wyrwiesz siewkę i już. Nie odrośnie. Czego nie da się powiedzieć o robinii akacjowej (tak, przyznaję że cudnie pachnie, pyszny daje miód, ale niestety silnie, i często nieodwracalnie zniekształca ekosystemy leśne. i owszem, leśnicy walczą z nią!)
Jeśli chodzi o wiązy, to grafioza (czyli holenderska choroba wiązów) jest już powoli w odwrocie, co da się zauważyć w lasach - już tak masowo nie wymierają. Gorzej jest z jesionem - zjawisko zwane "zamieraniem jesionu" go dziesiątkuje. Ale leśnicy wcale nie sadzą w takim wypadku jesiona pensylwańskiego, tylko olchę czarną, ażeby był jakiś drzewostan, najbardziej zbliżony wymaganiami siedliskowymi, a gdy choroba ustąpi (co nie wiadomo jeszcze, kiedy nastąpi) zostanie zastąpiona jesionem.
Droga Beato! Proszę, nie odbieraj tego jako afront, wręcz przeciwnie - wolnoć Tomku w swoim domku, i sadźmy co nam się podoba, ale chcę Ci tylko naświetlić fakt, że z obcymi gatunkami trzeba ostrożnie, bo to że ONE rosną dobrze, to nie znaczy że dla całej reszty danego ekosystemu to też oznacza korzyści.
Oczywiście, mam obce gatunki w ogródku, ale staram się wprowadzać coraz więcej gatunków rodzimych dla flory Polski, które są równie piękne a często niedoceniane. Natomiast na tyłach działki, gdzie chcę trochę zalesić granicę, dosadzam wyłącznie drzewa rodzime (grab, dąb szypułkowy, jawor, klon zwyczajny, klon polny, wiąz górski, jesion, lipa drobnolistna, wiśnia ptasia) nasadzonego przez poprzedniego właściciela świerka kłującego będę stopniowo zastępował tymi podsadzeniami.
Jeszcze tylko tak na koniec - żeby uniknąć zmyłki co do roślin ekspansywnych/inwazyjnych, stosowana jest powszechnie następująca nomenklatura:
- ekspansywnymi nazywa się rośliny rodzime, które w pewnych warunkach (zaburzenia które spowodował np. człowiek) zyskują przewagę nad innymi, jak np pokrzywa zwyczajna czy podagrycznik w miejscach składowania kompostu;
- natomiast roślinami inwazyjnymi nazywa się gatunki obce, zawleczone z innych kontynentów (głównie Ameryka Pn oraz Azja Wschodnia) które analogicznie, w sprzyjających warunkach zaczynają dominować nad innymi - i jest to gorsze choćby właśnie dlatego, że w siedlisku kompletnie oderwanym od matczynego (czyli na nowym kontynencie) zazwyczaj brak jest jego naturalnych wrogów, z jakimi borykał się w 'ojczyźnie'. Ten sam mechanizm działał przy sprowadzeniu ropuchy agi czy królików do Australii.
Uff, ale się rozpisałem!

Kuba
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1072
- Od: 8 gru 2011, o 07:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Re: Kolczurka klapowana i inne rośliny inwazyjne Polski
Podpisuję się czterema łapami pod powyższym!
Poza tym jest jeszcze jedna bardzo ważna rzecz: przez obce gatunki ekspansywne zanika bioróznorodnosć: dąb czerwony, klon jesionolistny, robinia akacjowa czy nawłoć szybko rosną, szybko zdobywają nowe tereny i dosłownie pokrywają samosiejkami nieuzytki (naprawdę, odwiedźcie okolice Katowic - albo teren między Dąbrową górniczą a Sosnowcem!!!
Gatunki te mają "wyprzedzenie" w stosunku do rodzimych: szybkość wzrostu i brak naturalnych wrogów (piszę to w dużym skrócie). Wyobraźcie sobie, co pozostanie po np. 20 latach: monogatunkowy las, a tam gdzie lasu brak - pola nawłoci. I już, koniec, inne drzewa i krzewy będą musiały ustąpić, a wraz z nimi - owady, ptaki i zwierzęta. Nasz dąb szypułkowy w takiej konkurencji odpada już na wstępie, rosnie chyba z dziesięć razy wolniej niż dąb czerwony...
Należy pamiętać, że ekosystem to SYSTEM, nie można bezkarnie wyjmować lub dodawać elementów, to się źle kończy (katastrofa ekosystemu jeziora Wiktorii po wprowadzeniu okonia nilowego, problemy spowodowane przez króliki w Australii - to samo jest w świecie roślin, może ciut wolniej...)
Poza tym jest jeszcze jedna bardzo ważna rzecz: przez obce gatunki ekspansywne zanika bioróznorodnosć: dąb czerwony, klon jesionolistny, robinia akacjowa czy nawłoć szybko rosną, szybko zdobywają nowe tereny i dosłownie pokrywają samosiejkami nieuzytki (naprawdę, odwiedźcie okolice Katowic - albo teren między Dąbrową górniczą a Sosnowcem!!!
Gatunki te mają "wyprzedzenie" w stosunku do rodzimych: szybkość wzrostu i brak naturalnych wrogów (piszę to w dużym skrócie). Wyobraźcie sobie, co pozostanie po np. 20 latach: monogatunkowy las, a tam gdzie lasu brak - pola nawłoci. I już, koniec, inne drzewa i krzewy będą musiały ustąpić, a wraz z nimi - owady, ptaki i zwierzęta. Nasz dąb szypułkowy w takiej konkurencji odpada już na wstępie, rosnie chyba z dziesięć razy wolniej niż dąb czerwony...
Należy pamiętać, że ekosystem to SYSTEM, nie można bezkarnie wyjmować lub dodawać elementów, to się źle kończy (katastrofa ekosystemu jeziora Wiktorii po wprowadzeniu okonia nilowego, problemy spowodowane przez króliki w Australii - to samo jest w świecie roślin, może ciut wolniej...)
Zielonym do góry!!!
-
- Konto usunięte na prośbę.
- Posty: 1788
- Od: 2 lut 2013, o 19:20
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: Kolczurka klapowana i inne rośliny inwazyjne Polski
Tak się składa że mam okazję oglądać las akacjowy i bioróżnorodność jest duuuuuużo większa niż w rosnącym obok lesie sosnowym. Obydwa rosną w takich samych warunkach (na piachu). Natomiast jeśli robinia rośnie wśród innych drzew to nie widzę tej inwazyjności, jest naturalnie ograniczana. Jest natomiast bardzo dobrą rośliną pionierską i uważam jej usuwanie z lasów za tak samo głupie jak niegdysiejsze usuwanie lip.
-
- 500p
- Posty: 806
- Od: 9 paź 2013, o 11:33
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Marki/W-wa
Re: Kolczurka klapowana i inne rośliny inwazyjne Polski
Mam nadzieję że to co napisaliście pomoże w przekonaniu Beaty.
Ja zrezygnowałem po: "No i niech wyprze". Bez urazy Beato.
Pozdrawiam
Ja zrezygnowałem po: "No i niech wyprze". Bez urazy Beato.
Pozdrawiam
- beatazg
- 1000p
- Posty: 1072
- Od: 11 paź 2012, o 17:44
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Bieszczady- Solina
- Kontakt:
Re: Kolczurka klapowana i inne rośliny inwazyjne Polski
Słuchajcie , wy chyba nigdy nie byliście w Bieszczadach .U nas 3|4 powierzchni to lasy , przeważają
bukowe ,ale też są sosnowe ,świerkowe, jodłowe i oczywiście mieszane , gdzie jest wszystko . Ale lasów dębowych nie ma , chyba tylko pojedyncze okazy na prywatnych posesjach sadzonych w dawnych czasach . Z Bieszczad codziennie wywożone jest przez ciężarówki bardzo dużo metrówek jak i całych bali . Ja mieszkam przy Soline i koło mnie codziennie przejeżdża 2 ,3 samochody , a gdzie całe Bieszczady . Nawet jak leśnicy dosadzą jakieś gatunki nie sprzyjające naszej faunie i florze to tak jak igła w stogu siana ,a wierzcie mi dostałam te dęby i klony jesionolistne właśnie od nich .Prawie wszystkie świerki co mam posadzone wokół działki to są samosiejki przyniesione z lasu często sfatygowane przez zwierzęta jak i pracowników z traktorami jak i końmi ( może to śmieszne ,ale nie wszędzie wjedzie traktor) co właśnie robią te wycinki . Niektóre lasy przez to tak brzydko wyglądają , kupa gałęzi , pniaków ,rozpacz. A widzę to jesienią gdy chodzę na grzyby bo takie lasy sprzyjają np. opieńkom . Zapraszam w Bieszczady .
Pozdrawiam
Beata

piękny las bukowy wokół jeziora myczkowieckiego
bukowe ,ale też są sosnowe ,świerkowe, jodłowe i oczywiście mieszane , gdzie jest wszystko . Ale lasów dębowych nie ma , chyba tylko pojedyncze okazy na prywatnych posesjach sadzonych w dawnych czasach . Z Bieszczad codziennie wywożone jest przez ciężarówki bardzo dużo metrówek jak i całych bali . Ja mieszkam przy Soline i koło mnie codziennie przejeżdża 2 ,3 samochody , a gdzie całe Bieszczady . Nawet jak leśnicy dosadzą jakieś gatunki nie sprzyjające naszej faunie i florze to tak jak igła w stogu siana ,a wierzcie mi dostałam te dęby i klony jesionolistne właśnie od nich .Prawie wszystkie świerki co mam posadzone wokół działki to są samosiejki przyniesione z lasu często sfatygowane przez zwierzęta jak i pracowników z traktorami jak i końmi ( może to śmieszne ,ale nie wszędzie wjedzie traktor) co właśnie robią te wycinki . Niektóre lasy przez to tak brzydko wyglądają , kupa gałęzi , pniaków ,rozpacz. A widzę to jesienią gdy chodzę na grzyby bo takie lasy sprzyjają np. opieńkom . Zapraszam w Bieszczady .
Pozdrawiam


piękny las bukowy wokół jeziora myczkowieckiego
-
- 500p
- Posty: 806
- Od: 9 paź 2013, o 11:33
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Marki/W-wa
Re: Kolczurka klapowana i inne rośliny inwazyjne Polski
Beato co to ma wspólnego z tematem?
Chcesz powiedzieć że skoro jest w Bieszczadach mnóstwo lasów (byłem owszem 19 lat temu, ale wtedy inny gatunek, bardziej mi bliski mnie interesował
) i nie ma w nich dębów rodzimych to należy wprowadzić dąb czerwony? Chodzi o to że zniknie w tłumie obecnych gatunków? Bo jeśli tak to miałaś wyżej wypowiedzi jak potrafią zdominować roślinność gatunki inwazyjne, a chyba nie chciałabyś mieć lasu który składa się tylko i wyłącznie z jednego lub dwóch gatunków? Już nie wspomnę o tym jak to się odbije na faunie.
Chyba że Tobie chodzi o sadzenie że tak się wyrażę we własnym obejściu i pilnowaniu żeby się toto nie rozpleniło poza teren. Jeśli tak to sorki nie zrozumiałem.
Pozdrawiam.
P.S Fantastyczny widok!
Chcesz powiedzieć że skoro jest w Bieszczadach mnóstwo lasów (byłem owszem 19 lat temu, ale wtedy inny gatunek, bardziej mi bliski mnie interesował


Chyba że Tobie chodzi o sadzenie że tak się wyrażę we własnym obejściu i pilnowaniu żeby się toto nie rozpleniło poza teren. Jeśli tak to sorki nie zrozumiałem.
Pozdrawiam.
P.S Fantastyczny widok!

- kubus2015
- 200p
- Posty: 411
- Od: 26 sty 2009, o 00:27
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Zachodnie Mazowsze
Re: Kolczurka klapowana i inne rośliny inwazyjne Polski
Droga Beato, ja uwielbiam Bieszczady!
W sumie dębów jest tam mało gdyż dominującą formacją roślinności potencjalnej (czyli takiej, jaka będzie się naturalnie wykształcać przy założeniu braku zaburzeń ze strony człowieka) jest żyzna buczyna karpacka
więc buki, a także jawory i jodły są tam jak najbardziej na miejscu
to kiedyś (za zaborów) miała miejsce polityka, żeby wszędzie na nizinach sadzić sosny, a w górach świerki. Galicyjskie Bieszczady najbardziej się temu działaniu oparły (w odróżnieniu od sztucznie doświerczonych Sudetów zaboru Pruskiego) i są tym chyba najbardziej naturalne z pasm górskich Polski
A świerki sfatygowane, bo im tak bardzo na nich nie zależy - docelowe składy drzewostanów w Bieszczadach to buk buk buk buk buk (długo długo) ... buk, jawor i jodła. No i jeszcze w wilgotniejszych miejscach wiąz górski i jesion. Bieszczadzkie gleby są dla świerka w dużej większości po prostu za żyzne
A i śmieszna sprawa - wiem że kupa gałęzi i pniaki nie wyglądają najpiękniej, tak samo jak próchniejące stare drzewa, ale mają swoją funkcję w lesie - tzw. "martwe drewno" stanowi miejsce bytowania dla wielu organizmów, głównie porostów i grzybów (czas b. rzadkich) a często też owadów (np. na obumierającym drewnie bukowym żeruje piękna nadobnica alpejska http://pl.wikipedia.org/wiki/Plik:Rosalia_Alpina_(Alpenbock ).jpg) tak więc te "badyle" w lesie też mają swoją funkcję.
W sumie dębów jest tam mało gdyż dominującą formacją roślinności potencjalnej (czyli takiej, jaka będzie się naturalnie wykształcać przy założeniu braku zaburzeń ze strony człowieka) jest żyzna buczyna karpacka


to kiedyś (za zaborów) miała miejsce polityka, żeby wszędzie na nizinach sadzić sosny, a w górach świerki. Galicyjskie Bieszczady najbardziej się temu działaniu oparły (w odróżnieniu od sztucznie doświerczonych Sudetów zaboru Pruskiego) i są tym chyba najbardziej naturalne z pasm górskich Polski

A świerki sfatygowane, bo im tak bardzo na nich nie zależy - docelowe składy drzewostanów w Bieszczadach to buk buk buk buk buk (długo długo) ... buk, jawor i jodła. No i jeszcze w wilgotniejszych miejscach wiąz górski i jesion. Bieszczadzkie gleby są dla świerka w dużej większości po prostu za żyzne

A i śmieszna sprawa - wiem że kupa gałęzi i pniaki nie wyglądają najpiękniej, tak samo jak próchniejące stare drzewa, ale mają swoją funkcję w lesie - tzw. "martwe drewno" stanowi miejsce bytowania dla wielu organizmów, głównie porostów i grzybów (czas b. rzadkich) a często też owadów (np. na obumierającym drewnie bukowym żeruje piękna nadobnica alpejska http://pl.wikipedia.org/wiki/Plik:Rosalia_Alpina_(Alpenbock ).jpg) tak więc te "badyle" w lesie też mają swoją funkcję.
Kuba
Re: Kolczurka klapowana i inne rośliny inwazyjne Polski
Prawdę rzecz biorąc to problem jest złożony. Na pierwszym planie wysuwa się niewłaściwe zagospodarowanie terenów.
I to dzieje się w lasach, owszem ktoś krzyknie sosna pospolita tak gdzie piach, ale czytając wypowiedzi z różnych źródeł stwierdzono fakt, że zmieniający się klimat stawia nowe wyzwania.
Sadzenie obcych gatunków miał swój wyraz w dość burzliwej historii naszego kraju. I jest jak jest.
Inwazyjnych gatunków tak do końca nie da się okiełznać, nawet we własnym zakresie. Podam prosty przykład posadzimy coś na działce i to się sieje, wystarczy , że działki czy kawałek pola będzie nieużywany i mamy tysiące siewek, które dalej się rozsiewają. Przykłady można mnożyć u mnie ? Rowy i nieużytki porastają klony jesionolistne, wierzby, topole , osiki i dąb czerwony sieje się już chyba w lesie w milionach
Wszędzie tego pełno, kto musi wyciąc to ma w D, bo to najczęsciej nie zaglądają, albo to państwowe i gmina jak w moim przypadku robi olewkę.
Wychodzimy z prostego założenia, to co nam się podoba, tak, ale nie zawsze się będzie podobać to naturze, bo gatunki inne wyprą i potem może byc poważny problem. Opuszczone pola, ugory czy działki, pasy przydrożne każdy jeździ każdy widzi jak to wygląda. Robinia akacjowa tak bujnie porasta wjazdy do mnie , że nic nie widać
latem piękny zapach, bo tak to tylko ślisko zimą i nic nie widać, jedzie się czasem z sercem bijącym jak na jakimś dzikim zachodzie .
I to dzieje się w lasach, owszem ktoś krzyknie sosna pospolita tak gdzie piach, ale czytając wypowiedzi z różnych źródeł stwierdzono fakt, że zmieniający się klimat stawia nowe wyzwania.
Sadzenie obcych gatunków miał swój wyraz w dość burzliwej historii naszego kraju. I jest jak jest.
Inwazyjnych gatunków tak do końca nie da się okiełznać, nawet we własnym zakresie. Podam prosty przykład posadzimy coś na działce i to się sieje, wystarczy , że działki czy kawałek pola będzie nieużywany i mamy tysiące siewek, które dalej się rozsiewają. Przykłady można mnożyć u mnie ? Rowy i nieużytki porastają klony jesionolistne, wierzby, topole , osiki i dąb czerwony sieje się już chyba w lesie w milionach

Wychodzimy z prostego założenia, to co nam się podoba, tak, ale nie zawsze się będzie podobać to naturze, bo gatunki inne wyprą i potem może byc poważny problem. Opuszczone pola, ugory czy działki, pasy przydrożne każdy jeździ każdy widzi jak to wygląda. Robinia akacjowa tak bujnie porasta wjazdy do mnie , że nic nie widać

Zamiast mercedesa kupa zielska
Porażka nie wchodzi w rachubę (?). Herkules Poirot nigdy nie przegrywa.
Porażka nie wchodzi w rachubę (?). Herkules Poirot nigdy nie przegrywa.
- kubus2015
- 200p
- Posty: 411
- Od: 26 sty 2009, o 00:27
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Zachodnie Mazowsze
Re: Kolczurka klapowana i inne rośliny inwazyjne Polski
Tutaj jeszcze odpowiem na post newroma:
- otóż może i w lasach tzw. gospodarczych robinia może się przydawać z tego prostego względu że wzbogaca glebę w azot. ale to tylko się przyda jeśli chodzi o przyrosty drzew, a nie naturalną bioróżnorodność
natomiast duża część borów sosnowych jest z natury uboga. w składniki pokarmowe w glebie, w stopień pokrycia runa. I niektóre z nich też są warte zachowania! Jako przykład: w lasach masowo wymierają sasanki. niegdyś pospolite w borach sosnowych właśnie, obecnie jest ich coraz mniej. A dlaczego? otóż kiepsko znoszą konkurencję. dobrze rosną w rzadkich (czyli z dużą ilością światła docierającego do podłoża), ubogich właśnie sośninkach, gdzie inne gatunki zbyt im nie wadzą. Obecnie, w wyniku właśnie zwiększania się ilości azotu w glebie, masowo wkraczają do takiego runa trawy (jak np. trzcinnik piaskowy lub śmiałek pogięty). I taka biedna sasanka jest zagłuszana stopniowo przez te trawy!
tam gdzie nie nasadzono w borach robinii, jej rolę odgrywa depozycja związków azotu z powietrza (głównie fabryki nawozów, ale w mniejszym stopniu też i inne gałęzie przemysłu).
Polecam poczytać też nieco o borach chrobotkowych - skrajnie suchych i ubogich, które długi czas starano się "uproduktywnić", a obecnie duże wysiłki (i duże sumy, rzecz jasna) idą na to, by przywrócić im dawny stan.
- otóż może i w lasach tzw. gospodarczych robinia może się przydawać z tego prostego względu że wzbogaca glebę w azot. ale to tylko się przyda jeśli chodzi o przyrosty drzew, a nie naturalną bioróżnorodność

natomiast duża część borów sosnowych jest z natury uboga. w składniki pokarmowe w glebie, w stopień pokrycia runa. I niektóre z nich też są warte zachowania! Jako przykład: w lasach masowo wymierają sasanki. niegdyś pospolite w borach sosnowych właśnie, obecnie jest ich coraz mniej. A dlaczego? otóż kiepsko znoszą konkurencję. dobrze rosną w rzadkich (czyli z dużą ilością światła docierającego do podłoża), ubogich właśnie sośninkach, gdzie inne gatunki zbyt im nie wadzą. Obecnie, w wyniku właśnie zwiększania się ilości azotu w glebie, masowo wkraczają do takiego runa trawy (jak np. trzcinnik piaskowy lub śmiałek pogięty). I taka biedna sasanka jest zagłuszana stopniowo przez te trawy!

Polecam poczytać też nieco o borach chrobotkowych - skrajnie suchych i ubogich, które długi czas starano się "uproduktywnić", a obecnie duże wysiłki (i duże sumy, rzecz jasna) idą na to, by przywrócić im dawny stan.
Kuba
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1072
- Od: 8 gru 2011, o 07:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Re: Kolczurka klapowana i inne rośliny inwazyjne Polski
Otóż to, Kubus - co innego KONTROLOWANE uprawy gospodarcze, hodowla drzew na drewno, jako rośliny miododajne czy jako dobra roślina do rekultywacji np. hałd i innych wyniszczonych poprzemysłowych terenów, gdzie nic innego nie urośnie (we wszystkich trzech przypadkach sprawdza się tu robinia) a co innego puszczenie inwazyjnego gatunku na żywioł i pozwalanie mu na zajmowanie coraz nowych terenów ZAMIAST lasów sosnowych czy dębowych! Kiepska biorożnorodność boru sosnowego? No cóż, gołym okiem tak to może wyglądać, ale oprócz widocznych roślin są przecież setki gatunków grzybów, porostów, owadów i innych zwierząt, które bez lasu sosnowego nie mają szans na przeżycie.
Inaczej wygląda oczyszczenie grządki z siewek kolczurki, a inaczej wygląda pozbycie się kolczurki z lasu w ktorym znalazła świetne warunki i nie pozwala wyrosnąć innym gatunkom (w liczbie mnogiej!).
Inaczej wygląda oczyszczenie grządki z siewek kolczurki, a inaczej wygląda pozbycie się kolczurki z lasu w ktorym znalazła świetne warunki i nie pozwala wyrosnąć innym gatunkom (w liczbie mnogiej!).
Zielonym do góry!!!
- kubus2015
- 200p
- Posty: 411
- Od: 26 sty 2009, o 00:27
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Zachodnie Mazowsze
Re: Kolczurka klapowana i inne rośliny inwazyjne Polski
Ależ Bixxx, z twojej wypowiedzi wnioskuję, że chyba mnie nie zrozumiałeś, albo przypisałeś mi tekst kogoś innego - chciałem przekazać DOŁADNIE TO SAMO co napisałeś
jeśli jednak mój tekst był nie do końca jasny to przepraszam
w każdym bądź razie - jestem "z tej samej strony barykady" 



Kuba