idepozapalki pisze:
Proponuję poczytać o powojnikach, na brzozie mogą wyglądać lepiej niż bluszcz. Zastanów się nad połączeniem brzozy z kwitnącym powojnikiem np President. Bluszcz za to powinien się świetnie sprawdzić jako ukrywacz tych przyszłych zabudowań.
Czytałam o powojnikach i to sporo.
w ogóle mam już kwadratową głowę od tego...
Obawiam się, ze powojniki będą non stop obżerane przez mszyce lub atakowane przez inne choroby. A moja wiedza na temat oprysków jest na razie zerowa. Na razie nie chcę łączyć róż z powojnikami, zostawię to sobie na kiedyś ;) Najpierw muszę zdać egzamin w roli różomaniaka
Natomiast chcę posadzić bluszcze.
Myślałam o dwóch odmianach wiciokrzewu Henry'ego:
1. Lonicera henryi Copper Beauty PBR - ponoć może rosnąć w słońcu, a moja altana będzie bardzo nasłoneczniona, bo od południa i od zachodu.
2. Lonicera henryi - wiciokrzew Henriego - ta poszłaby w kąt, gdzie jest delikatny półcień...
do tego mam juz na ogrodzie jeden młody Hedera helix, ale pewnie zasadzę go gdzieś jeszcze...
Pod brzozą natomiast tak naprawdę nie wiem, co posadzę, wstępnie myślałam o bluszczu i to zimozielonym, ale teraz jeszcze nad tym myślę....

Tam niestety czasem ktoś będzie chodził. Brzoza to świetne miejsce na przypięcie hamaka, który jest już sprawdzonym sprzętem w moim ogrodzie, a jak będzie hamak, to będzie i deptanie. Powojnik w takiej sytuacji nie miałby szans na zdrowe i ładne życie...
idepozapalki pisze:Przygotowanie terenu pod róże wymaga trochę pracy. Praktycznie wygląda to tak:
Jeżeli masz zamiar posadzić jedną róże to kopiesz dół do kolan (to jakieś 0,5 metra) i średnicy też 0,5-0,6m.
Czyli w mojej sytuacji będzie to wykopanie tunelu głębokiego na 60 cm i szerokiego na 60 cm. Ale będę miała mięśnie...
idepozapalki pisze:Teraz bierzesz taczkę, bo tak najwygodniej zrobić mieszankę pod róże. Ja dawałem wiaderko gliniastej ziemi, wiaderko piaszczystej i wiaderko kompostu. Mieszasz do wszystko łopatą i myk z powrotem w dół.
Tak właśnie oswajam się tą myślą powoli...
idepozapalki pisze:Rabata to albo dołki, albo rów z tym że rów pod róże to jest do przerzucenia i wymieszania dużoooooo metrów ziemi.
Ale jak będę sadzić co 60 cm, to i tak na jedno wyjdzie, czy wykopię osobne dołki, czy rów.

Jedyna różnica to chyba taka, że jeżeli wykopię dołki, to robota rozłoży się na ilość dołków i nie zabije człowieka

, a jak wykopię dół, to padłas na mordas

i tydzień życia w plecy
idepozapalki pisze:Co do Chopina To duża róża, ale nie pnąca.
mam zamiar ją posadzić z boku altany, gdzie będzie widoczna na tle innych czerwonych, pnących... ale moje zamysły cały czas ewoluują
idepozapalki pisze:Patrząc z perspektywy czasu za kilka lat te bzy jak już podrosną będą stanowiły idealne naturalne pergole. Czy nie warto byłoby teraz o tym pomyśleć i przygotować w ich pobliżu ziemię np pod pnące róże ?
Błagam, dość dołków...
Kiedyś może o tym pomyślę, jak opanuję już podstawy, bo na razie jestem zielona jak szczypiorek na wiosnę
idepozapalki pisze:Róże pnące wybieraj nie kierując się zdjęciami u sprzedawców tylko ich mrozoodpornością!
Tak też starałam się robić, mam nadzieję jednak, że w mojej zabudowie szeregowej będzie im dość przytulnie... i że może przynajmniej nie będą na "wygwizdowie..."
idepozapalki pisze:Różany temat jest bardzo obszerny, ale sądzę, że wart poznania, bo to kwitnący ogród przez blisko pół roku.
mam nadzieję, że zdołam to sobie przyswoić z czasem...
