

Wiktorio - w realu nawet nie para, bo trio... Bonicę okalają Leonardo i Pastella. Ta ostatnia nie załapała się na sesję bo jakaś blada i niewyraźna


Małgosiu - z duetu jestem zadowolona i mam nadzieję, że Pastella dorówna, bo najbliżej furtki, więc rzuca się w oczy



Mariolu - Leonardo u mnie dopiero od jesieni, więc doświadczenie niewielkie... wszystko dzieje się po raz pierwszy. Jeśli miałabym te pierwsze doznania podsumować, to ... bomba. Nie wypadł żaden krzaczek, mimo, iż jesienne sadzenie na moim piasku jest ryzykowne. Pędy trzymały się cudnie zielone aż do nawrotu silnych mrozów po zejściu śniegu. Wiosenne cięcie poszło na dwa oczka. Kwitnienie - jak na fotce, biorąc pod uwagę wiek róży bardzo obfite. Pędy sztywne, trzymają się ładnie. Kwiat bardzo trwały, mam wrażenie, że trzymają się ponad tydzień. Przekwitnięte kwiaty czyści się bez problemu a płatki są grube i mięsiste, więc zebranie ich z rabaty to minuta osiem. Krzaczki budują się równomiernie ( no może nie idealnie, ale w sposób bardzo zrównoważony). Kilka pędów wystrzeliło nieco wyżej, ale nie psują wrażenia harmonii. Na kwiatach nie widać uszkodzeń po deszczu. Mszyc złapały dużo, stosowałam oprysk działający systemicznie i na krzaczkach nie było uszkodzeń. Trzy tygodnie temu stosowałam oprysk Biochikolem, objawów chorób grzybowych jak na razie nie widać.
Jak to ktoś na forum określił "nie gniotsia, nie łamiotsia... " Świetny produkt... Piszę produkt, bo duszy nie dostrzegam

Dorotko - wielkość posiadłości... przeciętna. Obsadziłam różami drugą stronę podjazdu do garażu, a długość podjazdu widziałaś

Agnieś - miło, że unurzałaś się w morzu różu

Ewo - jak pisałam, dałam do wiwatu biorąc Leonarda po dziesięciokroć


Walentyno - nie... mam długi podjazd do garażu

