Ewarm, pierwsze moje róże zasadziłam latem

Ale były to róże z donicy dobrze zaopiekowane. Przyjęły się bez problemu, a te które miały kwiat czy pąki ani jednego nie zrzuciły, kwitły tak jakby się nic nie stało. Kolejne róże zamówiłam jesienią, ale żadna z nich nie przetrwała zimy - na szczęście to były tylko 3 sztuki. Zaraz wiosną zakupiłam kolejną partię. I ładnie się przyjęły. Były i z donicy i z gołym korzeniem. Po tym małych co prawda doświadczeniach wolę sadzić róże na wiosnę, tym bardziej, że po prostu mam to szczęście, że mam taką możliwość, bo róże te są poniekąd specjalnie dla mnie przygotowywane i przechowywane.
Magda M, praktycznie wszystkie róże - poza takimi "patio" kupuję poprzez znajomego w szkółce gdzie on pracuje. Starają się, by róże były dobrze opisane, ale on zawsze mnie uprzedza, że jakaś pomyłka może zajść, jak to przy pracy, ale na pewno nie jest to celowe wprowadzanie w błąd. Póki co zawsze po etykietą kryło się to co miało być.
Urtica, dziękuję za miłe słowa odnośnie moich fotek. Raz się uda lepiej, raz gorzej ;) W każdym bądź razie aparat praktycznie nigdy nie jest schowany ;)
Andzia1, wiesz ... nie wiem czy moje róże to szlachetne gatunki ;) Wybieram róże wg ich urody po prostu, niektóre są u mnie jako niespodzianka. Nie wydaje mi się, żeby wymagały innego podejścia niż te "no name". Na pewno może się okazać, że jakaś róża "nie pójdzie", bo ma wymagania specjalnie, jest mało odporna na mrozy na przykład, czy coś podobnego. Ja sporo czytałam o różach w naszym dziale różanym na forum, a różami tak w ogóle to zaraziła mnie Ania DS ;)
Pauli - tego ponownego ataku zimy się właśnie boję. Gdyby jeszcze spadła kołderka sniegu i potem przyszedł mróz to pół biedy, ale jak bez śniegu zmrozi ziemię to mam wielkie obawy o te roślinki
iga23
andrzejek, na razie nie ma czego focic; za oknem wiatr gwiżdże dziś tak, że spać się nie da. Koty mnie obudziły już o 6, że to niby czas na śniadanie i już zasnąć nie umiałam.