Edytko - dzięki za porady.
Ależ Wam zazdroszczę tego nadmiaru słońca.
Moje begonie stały pod biurkiem tylko dopóki nie wyjrzały z ziarenek - później trafiły na parapet. Teraz jakby zatrzymały się we wzroście. Jest spora różnica w wielkości siewek odmiany zielonolistnej i czerwonolistnej (kwiatuszki miały być czerwone w obu przypadkach). Nie będę ich oglądała przez dwa dni, to w poniedziałek pewnie zauważę różnicę. Albo katastrofę. Nie wiem, czy ich właśnie nie potopiłam Jakoś spryskiwanie dwa razy dziennie wydawało mi się niewystarczające, rano ziemia była sucha, aż pękała miejscami. Nalałam więc wody w podstawki kuwetek, by podłoże nabrało troszeczkę wilgoci, resztę wody miałam wylać. A tu niespodzianka - ziemia jak gąbka wchłonęła całą wodę. Odkryłam kuwetki, żeby ta wilgoć trochę odparowała. Zła jestem na siebie - przecież żaden maluch nie lubi takich skrajności
ja to jestem załamana tym co widze za oknem, nie pamiętam kiedy widziałam słońce. swoje begonie spryskuje raz dziennie ale też jakby stanęły może nie chce im się rosnąć w taką pogodę, mi też by się nie chciało...
Zacienianie begoni wychodzi im chyba na korzyść. Myślałam, że im więcej światła tym lepiej, ale chyba jednak nie dokońca. Są lekko zacienione wieczkami od pojemników z pianki, w których posiałam. Światło dochdzi, ale tak umiarkowanie.
Oczywiście są malutkie, ale wydaje mi się, że troszkę podrosły .
Może to jest metoda.
Każdy ma taki świat, jaki widzą jego oczy.
Jose Saramago
Justko, żeby to tylko nie skończyło się wybiegnięciem sadzonek - wiesz, roślinki stają się coraz wyższe, ale są cieniutkie, marniutkie... tak, jak właśnie wyglądają moje pelargonie
Oj Gosiu, to moze być prawda
Ale teraz mamy kupę radości i to jest najważniejsze.
Ja jestem niepoprawną optymistką i wierzę, że nam się uda. Bo dlaczego mialoby być inaczej?
W moim pudełaeczku z czerwonymi jest teraz około 30 roślinek i chwała mi za to, że resztę po drodze uśmiercilam bo teraz nie bedzie kłoptu z pikowaniem i mają dosyć miejsca żeby rosnąć. Muszę je tylko zmotywować do rośnięcia
Każdy ma taki świat, jaki widzą jego oczy.
Jose Saramago
ja w 4 pudelkach mam różne kolory, w jednym z nich mam pewnie z 300 a i tak wszędzie wysiałam po pół paczki, może jak dadzą radę przeżyć to przepikuje ile dam radę a resztę komuś oddam, tylko gdzie ja znajdę wariata co będzie to pikował to nie wiem no i nie wiem kiedy znajdę na to wszystko czas. bo w połowie marca potomek przyjdzie na świat więc chyba między karmieniem a przewijaniem...
esony1 pisze:U mnie pierwsze sianie było porażką, posiałam zbyt gęsto i zbyt było ich dużo
Ja podobnie jak Ty pierwszy raz wysiałem b. gęsto. Tylko że ten pierwszy raz jest w tym roku. Pomyślałem sobie że zaczyna się zielenić to może by zrobić małą "przerywkę" aby uchronić je przed choróbskiem. Proszę napisz w jakiej temperaturze je trzymasz? Moje są na parapecie, staram się je zraszać codziennie troszkę. A temperatura to około 18- 20 stopni Celsjusza.
co znaczy przerywka? moje od 2 dni stoją na południowym oknie, gdzie i tak jest mało światła temperatura to pewnie jakieś 16-20 stopni w zależności od tego czy grzejemy w domu czy nie. Martwię się czy to trochę nie za mało, ale chyba nie.
Póki co uczę się cierpliwości.
u mnie też temperatura jest w okoliczch 18-20st C. ( i to chyba dobrze bo nie wyciągają się tak strasznie ) a co do przerywki .... hmmm... nie wiem czy nie nastapi selekcja naturalna ... i wtedy powyciągać "poległe" roślinki... jeżeli nie nastąpi to lepiej jednak je trzymać w stanie niezmienionym do momentu kiedy nie zauważysz, które są mocniejsze ( więcej listków ) i wtedy powyrywać te słabsze.
Chyba że rosną jedna na drugiej to tak, bo i tak będziesz miał ich setki... a tylu z pewnością nie potrzebujesz ...