Dziewczyny ponieważ leci mecz przedstawię wam moje sabotki i ich historię

Jakiś czas temu tak się naoglądałam i naczytałam o sabotkach że chciałam jakiegoś kupić.Jakoś niedługo później dostałam dwa a właściwie trzy w dwóch doniczkach(od zaprzyjaźnionej pani) już po kwitnieniu ale i tak sprawiła mi wielką radochę. Po chyba trzech tygodniach zauważyłam że coś się dzieje,jednemu z sabotków zaczyna żółknąć listek .Postanowiłam go przesadzić .Niektóre forumowiczki znają tą historię bo radziłam się u nich co robić.Po wyjęciu z podłoża zauważyłam jakiegoś robala ,długie ,cienkie,przezroczyste prawie łłłłłłeeee okropieństwo.Wypłukałam go porządnie no tak mi się przynajmniej wydaje ,pełno takich maluchów się wypłukało .Jedyna pociecha w całej tej sytuacji to to że pod zżółkniętym listkiem zauważyłam odnóżkę

. Z drugim zrobiłam to samo tu trochę lepiej, bo nie było prawie tego paskudztwa i widziałam że wypuszcza nowe korzonki a czytałam że u sabotków z tym ciężko.Zmieniłam podłoże na nowe dodałam trochę węgla drzewnego (podobno lubią) robię kąpiele w przegotowanej wodzie a odżywiam co dwa tygodnie.I wiecie mam już drugą odnóżkę

Zdjęcie z dzisiaj ,starszy już się troszkę rozwija a młodszy jeszcze przytula do mamy
