Dziękuję raz jeszcze za miłe słowa.
anetta pisze:Hejka! świetnie że do nas dołączyłeś i to z takimi cudnościami oryginalnymi, mimoza super Ci rośnie a powiedz nasionka po prostu wysiałeś czy coś z nimi robiłeś przed?
Jeśli chodzi o mimozę, nasionka po prostu wysiałem. Palemki moczyłem 2-3 dni w ciepłej/letniej wodzie przed wysiewem.
A oto 'niusy' ;-)
Jedna z palemek mówiła mi, że już jej troszkę ciasno i poprosiła o większy domek. Oczywiście zgodziłem się i zafundowałem jej nieco większe '4 ściany', głównie w celach eksperymentalnych (chociaż myślę, że z resztą daktylowców też tak zrobię, bo już moczą nogi):
Pojawił się nowy lokator, a mianowicie zamiokulkas zamiolistny, którego postanowiłem rozmnożyć 'z liścia'. Obok zdjęcie mamy

:
Kolejnym domownikiem jest nieznany suchy patyk. A tak poważnie, to 'znalazłem' w pracy paskudnie zaniedbaną roślinkę, która miała strasznie suchą ziemię i brak jakiegokolwiek listka (kojarzę, że jakiś czas temu była całkiem zielona). Postanowiłem ją reanimować u siebie, ale raczej nie jestem dobrej myśli...
Za to mimoza rośnie jak na drożdżach
Poza tym, wsadziłem do doniczek trochę pestek po Halloweenowych dyniach. Jeśli coś z nich będzie, pewnie na wiosnę pójdą do zaprzyjaźnionego ogródka

:
I niestety smutna wiadomość: mięta nie dała żadnych oznak życia. Straciłem do niej cierpliwość i rozkopałem ziemię... Nie znalazłem w glebie kompletnie NIC. Wobec tego postanowiłem 'wypożyczyć' doniczkę i rozmnożyć przez podział kłącza (liczę, że nic nie schrzaniłem i zrozumiałem o co chodzi w tym sposobie) Jukkę... Zawsze ceniłem te kwiaty, mam do nich sentyment, a to z tego względu, że mieli je moi rodzice jakieś dobre 10-15 lat temu

.
I to by było na tyle z ostatnich 'wydarzeń' ;-)