wiem, wiem... niestety, tak jak pisała Grażynka- one były tu przed nami... (choć dopiero w tym roku mi ryją! a co się z nimi działo wcześniej? czy celowo czekały, aż obsadzę 98% ogrodu?) :x
małe zwycięstwo! w końcu jedno COŚ się złapało w płapkę; gdy je odkryłąm , już nie żyło. okazało się ,że to...kret, a nie nornica. tylko przez malutki momencik (wspominając na bajeczkę o kreciku), zrobiło mi sie go żal. potem ulga... a teraz zobaczę- czy coś się zmieni? dalej będzie rycie?
Nie mam pojęcia? , pierwszy raz widzę takie stworzenie.
Ja mam pytanie, co zrobić z korytarzami, jak je zapełnić ziemią? U mnie jest gliniasto, korytarze się nie zapadają tak łatwo, teraz ziemia dość twarda, zamulanie niewiele daje( no i za dużo znowu wody!), a rośliny więdną, bo korzonki są w powietrzu.Na dodatek po zamulaniu brakuje ziemi Szlag niech je trafi
podobna? http://www.fotoplatforma.pl/fotografia/pl/4172/
Fazer, jak duże jest to stworzenie? bo zdjęcie ogromne!!!
Długość ciała nornicy- około 10 cm, ogon około 5 cm, pokryty pierścieniowatymi łuskami,na zdjęciu ogonek jest inny i za krótki w stosunku do długości ciała. Jedynie co by pasowało to dwubarwne ubarwienie; grzbietowe -szaro rude , brzuszne- szare, na zdjęciu raczej białe. To chyba nie nornica.
No tak! To na pewno młoda łaska, szkoda, bo to one właśnie polują na ogrodowe gryzonie (chyba jest pod ochroną). Pamiętam, dawniej było ich sporo, zakradały się do kurnika i wybierały z gniazd jajka - tak twierdziła mama, są podobne do gronostaja.
Chciałabym, by u mnie na działkach zamieszkały łaski, na pewno u Ciebie jest ich więcej, będziesz miał rozwiązany problem z gryzoniami, ten mały drapieżnik poradzi sobie z nimi, wybiera je wprost z gniazd.
też mi to wygląda na małą łasiczkę. ale taką naprawdę małą...
u mnie od czasu połowu- na szczęście i na razie!- nie mam żadnego kopca ani nory
selli7- ja po prostu zadeptywałam ziemię, ale to w twoim przypadku chyba nie za bardzo możliwe. może zasypać świeżą ziemią- wtedy wzbogaciłbyś tę glinę?
To mała łasiczka.........szkoda zwierzaczka........a co do nornic to ja tak je wytepiłam. Kupiłam rurę plastikową o średnicy około 5 cm pociełam na kawałki długosci 20 cm. Do środka nasypałam trutki na myszy( najlepiej jak jest to pszenica zaruta) i wsypałam do środka. Potem tylko juz był spokój. To zdaje sie byc najlepsze rozwiązanie bo ptaki tego nie zjedzą a zdechłe nornice to kot nie ruszy
Donneczko, ja wycinałam otwory w denkach (nie całe dno) plastikowych butelek o średnicy około 4-5 cm i obcinałam trochę szyjkę butelek, by otwór się powiększył też naokoło 4-5cm (póllitrowych lub litrowych-tych na działce po napojach jest mnóstwo), tak by to zwężenie zostało, aby woda się nie dostała.
Butelka oczywiście musi być sucha, wsypywałam pląstykową łyżką trutkę i rozkładałam tuż przy norkach i w ich pobliżu, przy krawężnikach. Blokowałam kamieniami, kawałkami desek itp, by deszcz ich nie zalał i wiatr nie poturlał. Robiłam to w listopadzie, trzykrotnie co tydzień dokładałam trutkę, aż przestało jej ubywać. Nornice robią zapasy, zanoszą trutkę do swoich gniazd, dopiero na wiosnę stwierdziłam z wielką ulgą, że nie ma śladów bytności nornic. Nie znalazłam jednak ani jednej martwej nornicy, widocznie wyzdychały w swoich gniazdach.
Ale do czasu, pojawiły się w czerwcu, od sąsiadów. I znów walka od nowa, tym razem uprzedzę sąsiadów, że na ich działkach też porozkładam butelki.
Bardzo polecam pięciokilowe opakowania Normiksu - ziarno w kolorze niebieskim. Taniej, niż w małych puszeczkach, na pewno na zimę, a nawet na letnie dokarmianie norników starczy A kiedyś wydawało mi się, że lubię myszki
"Wyrzuciłem telewizor na śmietnik, a w radiu urwałem gałkę, tak aby nikt z rodziny nie mógł zmienić stacji i teraz jest tylko wasze radio u mnie w domu. I jestem naprawdę wolnym człowiekiem."