Ja w zeszłym roku dostałam od znajomego dwanaście ogromnych oleandrów.

Byłam zachwycona. Cieszyłam się tymi pięknymi drzewami krótko, ponieważ okazało się, że są zaatakowane przez tarczniki
Byłam załamana

Ale wpadłam na pomysł obcięcia wszystkich liści wraz z najbardziej zaatakowanymi łodygami. Wszystko zostało spalone
Po tym zabiegu wszystkie oleandry wypuściły nowe, zdrowe pędy.
Pytanie tylko, czy po tak drastycznym cięciu doczekam się w tym roku kwiatów?
