Mogę spokojnie wystawić na balkonnorbert76 pisze:bardziej do stanowiska na zewnątrz w sezonie


Och, dziękuję! Przejrzałam zdjęcia i faktycznie, wygląda jak onzabkamarta pisze:numer 13 wygląda jak Phalaenopsis Charmer

Przesadziłam już te nowe. Ten biało-bordowy (nr 12) miał w zasadzie super piękne korzenie (pierwszy z moich z tak dobrymi korzeniami - musiałam przyciąć tylko dwa malutkie w samym środku). W ogóle byłam pozytywnie zaskoczona, że był posadzony w korze z dodatkiem torfu (ale nie jakoś bardzo dużo, więcej jednak kory) i nie miał w głębi tego zbitego podłoża produkcyjnego w małej "kostce" (gdyby to kogoś interesowało - wg etykietki to storczyk polskiego producenta, nie wiem, czy mogę podać nazwę). Ma też sporo świeżo wypuszczanych korzeni. Mam nadzieję, że przesadzenie nie sprawi mu dużego szoku, bo tak jak wspomniałam prawie nic nie wycinałam. Na pędzie kwiatowym znalazłam też dwa ledwie wyłażące z oczek odbicia. Chciałabym, aby jeszcze trochę pokwitł

Trzynastka ("Charmer") niestety sporo zgniłych korzeni i podłoże w fatalnym stanie (oczywiście z kostką zbitego, gnijącego torfu). Mam nadzieję, że sobie poradzi, trochę korzeni zostało i coś tam nowego się dzieje przy trzonie. Ma bardzo ładne, zdrowe liście. Pędy kwiatowe dwa, ten drugi śmiesznie ukształtowany w zawijasek przy liściach, biegnie niemalże poziomo, nawet nie mam go jak przyczepić do patyczka, bo jeszcze się złamie, więc nie ruszam. Ale się przez niego nagimnastykowałam przy przesadzaniu

Za to powiem, że przesadzenie samego Dendrobium zajęło mi - uwaga - prawie godzinę


Naczytałam się, że dendrobia lubią dużo wilgoci i w ogóle dużo piją wody; przeszło mi przez myśl, żeby go posadzić od razu do keramzytu (s/h), ale nie mam zupełnie doświadczenia (posadziłam tak tego biedronkowego Phal, co złamał pęd kwiatowy, bo nie miałam akurat innego podłoża), troszkę się obawiam eksperymentować tak od razu.
No właśnie, ten mój jedyny phalaenopsis w semihydro. Niestety zobaczyłam dziś wieczorem, że zaczyna się pojawiać pleśń na niektórych korzeniach. I teraz nie wiem, co robić, bo sama roślina jest w stanie "niezmienionym" - drugi pęd nadal kwitnie; pierwszy ucięłam tuż pod złamaniem i póki co storczyk go nie zasusza, a już kilka dni od cięcia minęło; liście są w dobrym stanie, z korzeniami powietrznymi też nic złego się nie dzieje. Naczytałam się i naoglądałam na YT, że tak bywa, że dotychczasowe korzenie zgniją, bo roślina musi wypuścić nowe, które się przystosują do s/h, że trzeba to przeczekać, ew. gnijące korzenie usuwać, ale nie zmieniać podłoża, tylko pozwolić na ten proces adaptacji. Już dziś nie będę u niego grzebać, ale nie wiem, czy mam go jutro wyjąć i usunąć to co zgniłe... i co dalej, dezynfekcja? Czy po prostu z powrotem do keramzytu? Przesuszyć przed ponownym włożeniem? zabkamarta co Ty robisz w takiej sytuacji?
Edit:
Szukając w sieci znalazłam zdjęcia Phalaenopsis Golden Peoker i mój łaciatek nr 12 chyba do niego jest najbardziej podobny
