Szczerze mówiąc to słabo te nasze działki są kontrolowane.
To takie ROD nieROD

To już nie jest to co było dawniej, teraz jest masa działek zaniedbanych ,opuszczonych, a ogólna dostępność ścieżki pomiędzy ogródkami powoduje, że się "samoistnie" różne rzeczy dzieją.
Zupełnie inaczej wygląda to w takich ogrodzonych działkach, u nas to trochę samowolka. Jedna działka jest ROD-owska, a zaraz obok jest działka przynależna do domku prywatnego, kolejna niczyja, a następne dwie są odebrane całkiem z terenu i zagrodzone ze ścieżką włącznie jako własność jakiegoś zagranicznego właściciela, który ma plany budowlane wobec tego (może by tak blok w środku działek?)ale ,że ciężko ze zgodą to póki co jest ostoją meneli. Taki mixik. Te nasze działki mają swój prywatny klimat, to nie jest tak, że przechodzisz przez bramę i jesteś w mini-społeczności działkowiczów. Tu każdy jest osobny i jak tylko może ukrywa swoją prywatność na działce.
Oczywiście dalej stoję z dobrym zdaniem za obecnym prezesem , ale co on może.
Rozmawiam z nim często i mówię o problemach,a on się zawsze stara znaleźć wyjście. Rok temu dzięki niemu przyjechała zieleń miejska i wycięła jesion znad rzeki który po wichurach się przechylił i zaczął łamać.
Niestety też nie do końca to zrobili dobrze,bo ucięli tylko jedną z 3 części,która już leżała w rzece, dwie pozostałe rozchyliły się na boki - jedna leży na moim płocie i opiera się o sosnę, druga wlazła do sąsiadów.
Mam zamiar o to znowu dzwonić. I nie dlatego, że jestem jakąś przeciwniczką drzew ale te drzewa się pokładają , lecą z nich na głowę martwe gałęzie ,a jesienią miałam pół działki w ich liściach i to w dodatku z mączniakiem. Ani tego nie ma gdzie ściąć i wyrzucić. Jeszcze jak na złość zlikwidowali nam działkowy kontener, bo domyślnie miał być na odpady dla działkowiczów , ale znów dostępnośc dla wszystkich sprawiła, że sobie ludzie z domków zrobili tam darmową wywózkę i zrobilli dzikie wysypisko. Zlikwidowali. Zostałam w sumie z workiem ściętych bukszpanów w ręce.
Co do pomidora to dzięki . Już zgłupiałam, tylko w takim razie gdzie ja mam te nasiona ,z których to wypisywałam....
Jeśli chodzi o grządki to mam zagwozdkę jak to rozplanować.
Zwracam uwagę też na dobre sąsiedztwo i ogólnie to mam mętlik w głowie przez warunki, bo te co pasują mi np w miejsce zacienione nie mogą rosnąć koło tych, które też bym tam wstawiła. I tak sobie rysuję kółeczka jako grupy przyjaznych sobie roślin i przestawiam je po stokroć razy.
Wstępnie ustaliłam sobie tak , że :
Do szkieletu spróbuję dać pomidory. Do tego dodam im koperku, bazylii i jakichś kwiatuchów wspomagających typu aksamitki itd. Może i sałaty jak mnie najdzie taka wena, że będę miała za dużo i dam na pożarcie ślimakom.
Mogę też tam dorzucić nikandry jako,że obok mam róże to nawet może rosnąć gdzieś między krzakami. Ogólnie to pomyślałam sobie, czy w szkielecie nie zmienić miejscami warzyw z różami,ale to już większa robota. Zostawiam ten pomysł póki co w "pomysłowni" na kiedyś.
Bób standardowo chcę wrzucić obok agrestów tylko muszę przyszykować lepsze miejsce żeby mój tato nie wykosił tego z trawnikiem jak w ubiegłym roku

Oczywiście miałam tam kopać i nadsypywać ziemi , ale zaskoczyła mnie zima ;) W tym roku odmian bobu całkiem sporo, nie wiem kto to będzie jadł, ale jakoś mam bób w repertuarze stałym.
Z drugiej strony działki,na grządkę za płotek, mam zamiar wsadzić bakłażany i paprykę. Jeszcze nie wiem w jakiej konfiguracji , bo trochę miejsca jesienią zwolniliśmy kopiąc z Walduchem, więc może się ułożyć różnie. Do papryki też coś dorzucę,więc pewnie tu będzie pietruszka dla odmiany. Rok temu tą grządkę opanowały pomidory,cukinie i fasolka. Teraz chcę coś zmienić.
Pasowałoby i w tym roku coś dosadzić pomiędzy, ale niezbyt wiem co.
Mam do dyspozycji fasolkę, ogórki,marchewkę, cebulę i groszek. Nie do końca wiem jak sparować większe warzywa z mniejszymi, a bardzo bym chciała wreszcie nauczyć się robić ładne kompozycje.
Wymyśliłam sobie, że w tym roku cukinię wyeksmituję z grządki stawiając gdzieś znaleźną miednicę i w tym komponując ją z zieleniną- tu myslę nad szpinakiem, ewentualną sałatą, cebulką itd itd. Plus gdzie się da właduję dobroczynne kwiaty w dużej przewadze aksamitki, której nasion mam sporo.
Ciągle krążę myślami koło fasolki, ale ona chyba jest na tyle szybka, że nim wysieję to już urośnie. Pomyślałam, że można by ją dać dla odmiany od zewnętrznej strony płotu i siać po kilka razy. Tu mogę zdecydować w dowolnym momencie, więc zostawiam to na później.
Jeszcze mam rzodkiewkę do ogarnięcia. Jestem zniechęcona do wysiewów w szkielecie, bo ubiegłoroczna zakwitła. 2 lata temu miałam rzodkiewkę za płotkiem , ale z kolei wyrosła mała i jeszcze coś ją zeżarło. No ale,chyba spróbuję ją siać tam jeszcze razi zrobię coś w formie przedplonu.
Gdzieś trzeba ulokowac też ogórki, na szczęście gruntowe. Bo pnący też jest - kiwano,ale na niego chyba już miejsce mam. Potraktuję go z lekka dekoracyjnie.
No i dynie oraz tykwy, ale tu całkiem nie myślę o tym i liczę , że się uda mi powsadzać tak jak w tym roku.
Mam zamiar wykorzystać też kukurydzę podobnie jak w tamtym roku - jako osłony i oddzielacze.
Jeszcze mam taki kawałek do wykorzystania.

To na tyłach działki , dawna część zapomniana gdzie tylko psy chodziły kopać. Teraz się za to wzięłam.Na nisko ściętą sosnę mój tato zamontował paletę i postawił z demontażu kratkę, powoli się z tego robi nadrzewna baza dla młodej.
Z drugiej strony ja zasadziłam kupione w tym roku liliowce.
Reszta niewykorzystana, ale myślę tu bardziej o jakichś pojemnikach. Ziemia na tej stronie działki nie była zbyt przerabiana (poza tą, którą do obłędu zrył Walduch pod cisami), więc jest słabej jakośći. Ale w razie czego dziki tył działki daje jeszcze trochę miejsca gdyby coś miało się nie zmieścić
