Mały przydomowy sad - jakie odmiany drzew?

[zaorla]

Pomyśl nad świdośliwą- najsmaczniejsza to Prince Williams, jagodą kamczacką ale odmiany polskie(Ruben, Rebeka, Wojtek) lub nowe rosyjskie czy kanadyjskie(Aurora, Leningradzki Vielikan itd). Smaczna jest malina czarna no i oczywiście dereń jadalny- smaczne np. Radost, Korrałowy Marka, Szafer, Starokijewski i żółtoowocowe Alosza, Nieżny, Jantarny. Do tego borówka -kilka odmian o różnym terminie dojrzewania. A może banan- asimina triloba lub pawpaw - wbrew niektórym informacją w necie- bez problemu zimuje i owocuje- nawet w tak nietypowym roku jak ten. Tylko trzeba pamiętać, że większość roślin jest obcopylna np większość asimin czy dereni i trzeba posadzić co najmniej 2 różne odmiany. Gruszki japońskie są rewelacyjne. No i śliwy japońskie z Vaniera podobno wychodzi najlepsza nalewka i ma b. smaczne owoce- szybko wchodzi w owocowanie i jest b. plenna.

[szukacz]

Miałem malinę czarną i wyciąłem bo niesmaczna. Nikt tego nie chciał jeść, taki bajer tylko.
Czasem podbieram owoce jeżyny bezkolcowej jakiejś odmiany, i tu rewelacja. Zatrzęsienie owoców, smaczne póki jest słońce, czyli do końca września.
W tym roku posadzę sobie odkład z niej.

[martitaas]

Drzewka już zamówiłam, w przyszłym roku będzie pora na krzewy.
Zobaczymy jak to wszystko będzie rosło

Dziękuję za odpowiedzi i porady.

[MarSz]

Jak dojdą to podziel się informacją jakie, w jakim stanie itp

[massur]

Ja w tym roku miałem podobny dylemat, kartka i kombinowanie co z czym się zapyla, tak ułożyłem - może komuś się przyda:

1. Grusze - Klapsa i Konferencja - zapylają się nawzajem.
2. Śliwy - Węgierka (samopylna), Renkloda Ulena (samopylna), President - zapylacz Renkloda Ulena
3. Jabłonie - Geneva Early, Koksa Pomarańczowa, Szampion - tu "straciłem" zapylacz (miał być James Grieve) i posadziłem rajską
4. Czereśnie - Ukraińska, Kordia i Sam - Sam zapyla te 2 pierwsze, najwyżej sam zostanie bez owoców
5. Morela - Early Orange - samopylna
6. Morwa - Czarna - tu nie sprawdziłem

Krzewy jak agresty, porzeczki chyba radzą sobie same, jagoda kamczatka - 3 różne posadziłem bo te potrzebują zapylacza z innej odmiany, pigwowiec (nie sprawdziłem), Dereń - i też nie wiem dlaczego zapomniałem sprawdzić jak z zapylaniem.

[artur912]

@massur morele early orange nie jest samopylna, dobrze owocuje przy odmianie Taja lub Wczesna z Morden

[leff]

Dawno temu dorabiałem sobie tnąc drzewa w ogrodach i na działkach. W "willowych" osiedlach w Warszawie w co drugim ogrodzie rosła morela, właśnie Early Orange (innych wtedy praktycznie nie było). Drzewa dobrze plonowały.

[MarSz]

Też mam Early Geneva ale drugi raz bym się solidnie nad nią zastanowił. Badzo wrażliwa na parcha.

[massur]

Liczę się z koniecznością stosowania oprysków (będę starał się ograniczyć je do naprawdę koniecznych i tylko na wyniszczające choroby), niestety dobranie zestawu dobrze zapylających się, odpornych na choroby, wytrzymałych na mróz i smacznych jest praktycznie niemożliwe.

A odnośnie moreli Early Orange - jest wszędzie opisywana jako samopylna:
https://www.sadowniczy.pl/Drzewka-owoco ... ol-58.html
http://www.oczarjk.pl/produkt_drukuj.php?id=2304

[szukacz]

Prawda.
Jednak na Zachodnią Polskę, gdzie mrozy nie są tak dotkliwe polecam zestaw: 2 x Boskoop, Reneta Ananasowa ewentualnie James Grieve i Papierówka na M9. Wszystkie dobre i prawie parcho-odporne.

[massur]

Odnośnie mrozów, bywa tak, że zimy łagodne, ale nie tak dawno pamiętam nawet -28 ale akurat wtedy było chyba ze 40cm śniegu, co znacznie ogranicza ryzyko przemarzania. Najtrudniej ma północny wschód i okolice gór - bo tam ryzyko majowych przymrozków bardzo duże a to często załatwia owocowanie w danym roku i "zupełna" mrozoodporność nic nie da bo nie działa w przypadku pąków kwiatowych.
Odnośnie doboru odmian jest jeszcze jeden czynnik - kwestia gustu a to nie dość, że ważne to uniemożliwia opracowanie idealnego zestawu, a może to i dobrze.

[massur]

Przy doborze odmian często się słyszy "nie sadź tego czy tamtego bo choruje na to i tamto" - na pewno jest to argument, warto jednak pamiętać, że nie wszystkie choroby są dla rośliny wyniszczające a tylko np. spowalniają wzrost czy plon i wówczas niekoniecznie trzeba środkami chemicznymi walczyć. Druga sprawa to, że jeśli odmiana, która najbardziej nam smakuje nie da rady bez chemicznej ochrony to zawsze te 2-3 kontrolowane przez nas opryski w sezonie będą kroplą w morzu przy owocach nabywanych w sklepie.
I uważam, że bzdurą są teorie "jak mam pryskać to wolę sobie też pryskane w sklepie kupić" - no nie do końca to słuszne bo właśnie tylko jeśli sami owe opryski wykonamy to mamy pewność czym, kiedy i czy zachowana była karencja.

[szukacz]

Pod warunkiem że posiadamy wiedzę o takiej integrowanej ochronie roślin i mamy takie wieloletnie doświadczeni.
Są sadownicy stosujący integrowane metody, ale to raczej nie w tradycyjnych rejonach, gdzie środowisko jest zdegradowane jak w Holandii, ale nie wiem czy ich owoce często trafiają na półki marketów.

[massur]

No u mnie z tą wiedzą to "średnio" - niniejsze forum będzie jej bieżącym źródłem bo co wyjdzie i z czym się zmierzę to się przekonam. Też już spotkałem się z opiniami, że szkoda czasu i mojego wysiłku (bo choroby, opryski, nie urośnie, itd.) ale jednak zaryzykuję.

[amatorroli]

Nie słuchaj, sadź. Stosuj naturalne metody, unikaj tylko odmian bardzo podatnych na parch typu Lukasów, Dobra Ludwika, Golden Delicious, Szampion lub szarkę jak Węgierka zwykła, bo na to nie ma rady bez chemii, na resztę zawsze są sposoby. Ja stosuję tylko naturalne środki własnej roboty, ewentualnie miedzian, przycinanie, wygrabianie spadów, liści spod owocowych, do tego nie mam tuj, za to ogromną różnorodność roślinną, że tak powiem tradycyjną, różne zwierzęta dzikie, owady i samo się to jakoś reguluje. Chwasty zwalczam tylko jeśli wejdą tam gdzie im nie wolno i ścinam po kwitnieniu, zanim zawiążą nasiona, te najbardziej inwazyjne.