Witam z zasypanego śniegiem i zawianego zamiecią Szczedrzyka!
Oj, sypnęło śniegiem, że ho-ho. Rano musiałam odśnieżyć aby ptaszkom nasypać ziarna. Potem nakroiłam chlebka (tylko pół bochenka). Ptaszki jadły w trzech rzutach. Dalej do mnie przylatują sroki, sójki, sikory, wróble, dzwońce i coś tam jeszcze, ale nie poznaję. Na razie, nie poznaję. Co rano też wyrzucam z dużej misy lód i nalewam ciepłą wodę. Ptaki uwielbiają się kąpać (?) i oczywiście, piją ją. Wszędzie biało a ja nie zdążyłam opatulać wrażliwych krzaczków. Boję się bardzo o nie. Może jutro uda się mi je troszkę poubierać? Obiecuję sobie od paru dni to zrobić i zawsze coś wypada. Leniwiec ze mnie na 102.
Alinko
- bardzo się cieszę na pogaduszki zimowe. Może wreszcie będę miała więcej czasu dla siebie? Tak bardzo pragnę odetchnąć troszkę od codzienności, szarej codzienności. Zima przed nami, to wszystko może się zdarzyć. Prawda?!
Grażynko
- Henry od rana szufluje śnieg i mam cichą nadzieję, że mnie nie zasypie, chociaż, kto to wie? Spokojnej nocy, pa
Dawidku
- ale dałeś czadu. Bardzo fajne kawały. Proszę jeszcze.
Trzymajcie się Kochani, pa, pa
