Dziś jest piątek, piąteczek, piątunio więc radocha na całego

Co prawda tydzień w pracy miałam wyjątkowo krótki (2 dni) ale i tak nie mogę się doczekać jutrzejszego wyjazdu na wieś.
Tym razem plany ambitne: przyjechała śliwka, więc muszę ją posadzić, muszę przesadzić Mirabelkę- samosiejkę, bo za rok już sobie z nią nie poradzę, muszę wykopać ostrokrzew dla koleżanki z pracy, Trzcinnik dla Kasi, Marcinek dla Irenki, Kosmatka Śnieżna dla Marysi. Jabłonie gotowe do oprysku, rabaty już chwastami zarastają, wrzosy czekają na strzyżenie no i róże. Pewnie nie zdołam wszystkiego jutro ale plan trzeba mieć
Irenko Marcinka na razie dam do donicy i poczeka na jakieś spotkanie. Roślina nie do zdarcia. Nawet przez zimę, wykopany i wrzucony do kompostownika nie zmarzł, tylko ładnie pędy wypuszczał

Mam nadzieję, że to nie Mżonka łóżko zajęły Twoje rozsady

Nie pamiętam kto, ale jeszcze nie tak dawno, jakaś niewiasta zapierała się, że nie da się wkręcić w różaną chorobę
Pachnące przy miejscu odpoczynku jak najbardziej wskazane a napoje trzeba dobrać, do odmiany róż
Pnąca? Piękna? Nie różowa? (zależy jaki róż

) Pancerna? Do wazonika?
New Dawn
Kasiu W lecie nie udało się tego Trzcinnika niczym ruszyć więc teraz jest ostatnia okazja. Jak teraz nie pójdzie, to znaczy, że ma dożywotnią miejscówkę na "wietrznej"

Praca, to moje ukryte hobby
Ta konstrukcja, to patent mojego taty, żeby się skarpa nie obsuwała na tzw schody
Marysiu Z tym tytanem, to już chyba przesadziłaś

Próbuję się rozruszać po zimie a poza tym skarpy są od strony południowej i tylko teraz można na nich coś podziałać. Jak nadejdą słoneczne dni, to jest tam "patelnia" a ziemia na skarpach spieczona na skwarek. Kilofem już nie idzie wtedy, tylko dynamit

Przyjechały ze śliwką dwa jałowce płożące więc oprócz czarnego plastiku będzie już jakiś akcent zielony. Róża okrywowa jeszcze nie dojechała. Może i dobrze, bo tyle na raz i tak nie zdołam zrobić

Bąbelek uściskany i już po chorobie zaczyna brykać. Już pyta, kiedy pojedzie ze mną "do nawsi"
Luźne związki, to moje ulubione
Wituś Na jutro zamówiłam wyjątkową pogodę: dziś podlane, jutro ma być około 10* chmury i słońce żeby się nie przegrzać a w niedzielę znów podlewanie

Od poniedziałku już wiosna
Paskudne dni i na moich sadzonkach się odbijają. Papryka sobie jakoś razi ale pomidory wystrzeliły z nasion jak torpedy i teraz wyciągają się w poszukiwaniu światła. I zaczęła się polka

Rano przegląd, po pracy przegląd i obracanie. Na szczęście zapowiadają już więcej chwil ze słońcem choć moja pogodynka twierdzi inaczej. Zobaczymy. Mimo, że wysiałam później niż zazwyczaj wyciągniętych sadzonek nie uniknę
Moja szklarenka jeszcze nie zmontowana ale jak cebula już wzejdzie cała to ją wyniosę. I poziomki też, bo po pikowaniu zaczęły szaleć
Astry faktycznie pięknie Ci wzeszły. Ja jeszcze czekam z wysiewem, bo nie pomieszczę. A zatrwianu mam 3 siewki

Szybko wykiełkowały ale teraz stoją w miejscu. One tak mają?
Dobrze, że Carmello to tunelowy, bo już bym go na listę zachciewajek zapisała
Czy Ty na leżąco sadzisz pomidory?
Ula Tutaj trzeba być wyjątkowo upartym i odpornym osobnikiem, żeby nie dać się namówić na jakieś cuś nowego

Ja parę razy próbowałam ale nie zawsze mam na tyle silną wolę, żeby się oprzeć

Irenka ostatnio zarzekała się, że różami nie da się zarazić

Ale
Witek ma rację. Zmniejszyć odstępy i następne pomidory wejdą
Marek Sprzęcicho pierwsza klasa

Takim traktorkiem to i ja bym chętnie pośmigała. Przy 11 arach było by gdzie, tylko, że nie mam przejazdów pomiędzy trzema częściami działki

Z foliakiem jeszcze zdążysz, pewnie za miesiąc będziesz wysadzał? W razie kłopotów z materiałami, na noc można zrobić zasłonę z grubego koca czy innej tkaniny. Poprosimy o zdjęcia
