Moi Drodzy!
Czy to ja mówiłam, że listopad jest najbardziej przewidywalnym miesiącem? A tymczasem okazał się miesiącem nieprzewidywalnym, figlarnym, zaskakującym i wesołym, wręcz frywolnym
. Raz zaleje świat ciepłem i słońcem, wiatrem dmuchnie w chmurę spadających liści, za chwilę chluśnie deszczem, albo rozwiesi mgły, żeby potem szronem pokryć ostatnie kwiatki, aż wreszcie sypnie po oczach śniegiem... I to samo od początku... No, nie można się z nim nudzić
.
Lisico, pobyty na Kaszubach są zawsze pełne atrakcji. I pogoda jest najmniej ważna.
Tegoroczny listopad wymyka się definicji norweskiego detektywa. Jest za wesoły, aż to do niego nie pasuje

. Odnoszę wrażenie, że listopad był w październiku.
Sprostowanie dotyczące gepardów przyjmujemy z
Lemonką ze skruchą

. Miały być karakale, niepotrzebnie przyplątały się te gepardy.
W ramach zadośćuczynienia dedykuję Ci, miłośniczce wszystkich kotowatych, koncert Kaszubskiego Kwintetu wykonujący
"Odę do pełnej miski" 
.
Marysiu Masko, no właśnie to jest śmieszne, że listopad może tak wyglądać

. Żebyś wiedziała, że ten brak zieleni w zeszłym roku śni mi się jako nocny koszmar. Kocham deszcz, okazał się największym sojusznikiem zielonych pokoi...
A moja przygoda z sekatorem może być przestrogą, czym grozi każde nadużycie...

.
PS.
Ibrakadabra jest intensywnie dopieszczana, bo nie ma nic gorszego niż odrzucona baba...
Dla Ciebie Twoje ulubione malinówki.
Loki, a to ciekawe

.
Mężczyzna, który kocha kwiaty, a nie trawnik i iglaki, jest absolutnym
ewenementem!
Wszystko siejesz od nowa? Chyba jakieś wieloletnie też masz. Zaciekawiasz mnie coraz bardziej.
Przyznaję, samosiejki potrafią być wkurzające, szczególnie kiedy ogród traktuje się rygorystycznie, tzn. każda roślina ma siedzieć tam, gdzie ją posadzono. Ja tak uważam. Ale samosiejki werbeny, digitalisów i lnu poważam. Najwyżej przenoszę w inne miejsca.
Wspomniałeś ośmiał, jaka to cudna roślina

. Kupiłam nawet nasiona, ale zapomniałam wysiać...
I co ja biedna mam Ci zadedykować

, muszę dokładniej przejrzeć Twój wątek...
A tymczasem ładna panienka
Clara Curtis. Może być?
Ewelino, jak najbardziej, coś zielonego zimą jest w ogrodzie (szczególnie przydomowym) absolutnie niezbędne. Niektórzy moi sąsiedzi mają ogrody tylko bylinowe i co? Zimą wyglądają jak smętne pobojowisko. Ale w małych ogrodach od iglaków lepszy jest bukszpan, ostrokrzew, rododendron. Jeśli iglak to cis.Ty za chwilę będziesz mogla sobie posadzić co tylko zechcesz, nawet duże iglaki. A że cenisz różnorodność, to o urodę Twoich kompozycji jestem dziwnie spokojna. O róże też

.
U mnie też potrafi sypnąć...
Ech, Sabinko! Naprawdę, wobec listopada mam tylko jedno oczekiwanie - żeby się czym prędzej uporał z opadającymi liśćmi i więdnącymi badylami. Nie tropię sponiewieranych obślizgłych ostatnich kwiatków (nawet róż), nie interesują mnie malowniczo schnące badyle i żółknące funkie, wszystkie przejawy zgnilizny, czy (jak to niektórzy ujmują: dekadencji

) likwiduję w zarodku. Nie przeszkadzają mi niskie temperatury, chcę czym prędzej usunąć z ogrodu wszystkie zbędne elementy, rabatki wysypać świeżą korą i wówczas osiągam błogi spokój

. I niech sobie pogoda robi, co chce!
Różom pościnałam łebki i siedzą sobie w wazonie ciesząc oczy znacznie bardziej niż gdyby poniewierał je deszcz i wiatr. Oto dowód:
Margo 
, i Ciebie bierze chętka na formowane uporządkowane ogrody? A może to tylko fantasmagoria, bo przecież swoją naturę znasz

. Zrobiłaś w tym roku bardzo wiele, możesz być z siebie dumna i dyskontować efekty własnej pracy. Zapędzić się w ewentualne rewolucje zawsze zdążysz, kiedy odpoczniesz, a koncepcja stanie się tak wyraźna, że nie usiedzisz, dopóki jej nie zrealizujesz.
PS. Kto sobie posiedział w innych ogrodach

?
Dla Ciebie październikowy
Avalonek.
Madziu, mając taką przestrzeń, możesz sobie pozwolić na róże wielkie i rozłożyste. Ja z kolei, na niewielkich rabatach muszę mieć niewielkie róże, jeśli w ogóle mam je mieć. W innym przypadku nie byłoby szans poruszać się po ogrodzie bez podartej garderoby i poharatanych kończyn

.
A jeśli te małe róże dalej będą mnie tak stresować, to ... jest na świecie tyle pięknych roślin

.
Dla Ciebie z dedykacją może być tylko
Zlatanek. Przeżył pierwszy kontakt ze śniegiem i śliską podłogą na tarasie. Radośnie wyskoczył z pokoju i wpadł w taki poślizg, że niepostrzeżenie pokonał w locie pięć schodków w dół

.
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie, przesyłam buziaki i robię przerwę, albowiem muszę sobie zrobić kawę i przypomnieć jak się wrzeszczy: "Polska, biało czerwoni...."
.
Cytując Misię: do potem - Jagi