Wczoraj chyba miałam jakiegoś doła, że Wam się tak wyżaliłam.
Dzisiaj stwierdzam, że nie jest za dobrze, ale też nie można napisac że beznadziejnie.
Ten rok jest dla mnie wyjątkowo trudny, więc wybaczcie mi moje nastroje.
Od czasu do czasu musze trochę ponarzekać
Lucynko, jak napisałam to było 2 tygodnie temu. Mimo ciągłego lania wody niestety część roślin odczuwa jej brak.
Niektóre moje róże są zdrowiusieńkie, a niektóre nie dosyć, że nie mają liści, to jeszcze na dokładkę chorują im pędy.
Mam nadzieję, że uda się je uratować, bo taka na przykład Sweet Haze jest już nie do zdobycia.
Niestety ja mogę podlewać tylko wieczorem. Chyba to za mało. W dodatku kroplujące nie dociera wszędzie. Chyba będę musiała kiedyś stanąć z wężem i podlać wszystko dokumentnie. Szkoda, że tak wcześnie robi się już ciemno. Przy tych upałach nie ma kiedy podlewać. Podobno ma coś spaść w weekend, ale wiesz jak to u nas jest. W Warszawie powódź, a u nas ani kropli.
Ja też życzę mi miłego tygodnia
Ewo, u mnie nie padalo już bardzo dawno. W dodatku w piasek bardzo szybko wsiąka.
Niektóre roże są rewelacyjne i zawsze niezawodne
Do takich właśnie zaliczam Jazz, Aphroditę i Muzykantów. Są to zdrowe, bardzo łatwo powtarzające róże. O innych tego powiedzieć nie mogę
Soniu, no właśnie. Podlewanie to nie to samo. A popadać powinno przynajmniej z tydzień, żeby wszystko się nasyciło.
Maryniu, ten mój bieg był spowodowany mimo wszystko forum. Tyle oglądam cudownych ogrodów, że zapragnęłam też mieć taki. Niestety to mnie przerosło. Na razie mój zapał ostygł, więc nie przesadzam z pracami. Teraz częściej leniuchuję. I to mi bardzo pomogło. Najgorsze jest to, że trzeba dzielić swój czas pomiędzy pracę (nie tylko 8 godzinną), dom, ogród, rodzinę i znajomych. A że ja mam bardzo dużo znajomych to mamy przeładowanie
Na razie najbardziej dbam o trawnik, bo za dużo pracy w niego włożyłam. W sobotę jadę do Skierniewic na targi, tam zamierzam poprawić sobie humor zakupami. I czekam na ochłodzenie, bo mimo, że kocham ciepełko, to teraz jest to lekka przesada.
Aniu, ja niestety nie mam podlewania automatycznego i raczej mieć nie będę, bo chyba względy techniczne mi to uniemożliwiają. Może poradzę się Justynki?
Musisz zaprosić do siebie jeża. U mnie chyba czasem bywa, bo widzę jego slady. Flesz go wypłoszył, ale chyba wrócił. Slimaki mam, ale nieliczne.
Współczuję Ci, bo uwielbiam ostróżki, chociaż u mnie słabo sobie radzą. Zresztą stwierdziłam, że u mnie wszystko gorzej rośnie niż u innych. Porównuję trawy, róże, dosłownie wszystko, ale nie załamuję się. Postaram się bardziej o nie zadbac w przyszłym roku, bo przyznaję, że w tym roku za dużo czasu nie miałam.
Eden to właśnie w tym roku wygląda okropnie. Prawie cały łysy, na dokładkę pod nim mrówki urządziły sobie gniazdo i niczym ich nie mogę zwalczyć, a wiesz, że mrówki potrafią zniszczyć każdą roślinę.
Czy Ty byłaś na wystawie, bo wydawało mi się, że widziałam Cię na jednym ze zdjęć.
Moja jedyna kwitnąca porządnie, oprócz Anabell hortensja.
Kwitną cały czas serduszki od Lucynki. Zrobiły się olbrzymie. Nie wiem, czy nie będę musiała ich przesadzić
Także ścieżka powoli zarasta
Niezawodna Bonica
I równie odporny i pięknie kwitnący Tradescant. Jestem zachwycona tą rożą, chociaż w necie podawali, że to niska różyczka, a ja ją posadziłam z brzegu rabaty, na stoku i jej pędy niestety idą zgodnie z siła ciążenia, czyli w dół. Ale mimo to jest cudna
No i moja ulubiona rabata. Zastanawiam się, czy nie powinnam całego ogrodu przerobić na coś takiego, bo jedynie te rośliny u mnie czują się rewelacyjnie
2 tygodnie temu kwitł ostatni liliowiec
