Alutka, ona tak groźnie wygląda tylko na zdjęciu... cieszę się że takie zwierzątko jest na działkach.. może i ślimaków będzie sporo mniej...
Choć naliczyłam aż 17 klematisów, to tak bardzo widoczne są tylko dwa... reszta to nie chce ze mną współpracować... no z wyjątkiem bylinowych..
Mam Błękitnego Anioła i wyobraź sobie że w pierwszych dwóch latach pięknie kwitł... aż w zeszłym roku moje wstrętne niespokojne łapska postanowiły go przesadzić... bidulek jeden... niby kwitnie, ale kwiaty są małe, a na dodatek coś je podgryza... i teraz nie wiem.. przesadzić go znowu, czy zostawić aż się zaaklimatyzuje w nowym miejscu...
Drugi Venosa Violacea rósł sobie pod altaną w pełnym słońcu i nie dał rady... musiałam go też przesadzić no i też na razie słabiutko rośnie... kolejny to staruszek... ma kwitnąć późno, ale jest tak mikrutki że nawet nie wiem czy zakwitnie.. no i jeszcze jest taki o malutkich kwiatuszkach, podobny do Tanga, (a może to on? ) który też na razie słabo kwitnie... no i 6 młodziaków.... już posadzone i czekam teraz na efekty... nie wiem czego dać tym chuchrom pojeść żeby w końcu zmężniały...
Olu, jak się zaaklimatyzują - mam nadzieję - to być może będziemy oglądać...
Osiemnaście to też sporo... będę oglądać Twoje...
Gosiu, też to widzę... niektóre moje róże choć kwitną dość obfici, nie ruszyły nic w górę...
Zaskoczył mnie bardzo Leonardo... zawsze wypuszczał spore pędy, a w tym roku ma niewiele ponad pół metra... słabiutko rośnie również Piano, od zakupu wypuścił tylko jeden pęd i na tym koniec... tak samo Mary Ann, a o Othello nawet nie wspominam... jest jeszcze .D. Braithwait... do tej pory był dorodnym, choć chorowitym krzakiem, a w tym roku kompletna klapa...
Moje róże dostają na zimę kopczyk z kompostu, a wiosną nawóz do róż, więc myślę że odżywione są dobrze... poza tym, dostają jeszcze posypkę z popiołu...
Nowe róże te które kupiłam w 2014 i 2015 roku są ok...
Jadziu, opitoliłam LO dokładnie...
ma teraz pół metra w parterze i około 1,5 m piętra... golutka jak święty turecki... trzy badylki tylko ma
Ale zastanawiam się nad wyautowaniem róży .... dlaczego ?...bo rośnie na środku i bardzo szpecą te chore i gołe pędy.. choć kwitnie i pięknie pachnie, to drażni mnie ta czarna plamistość, którą łapie jako pierwsza co roku...chciałabym tam mieć jakąś zdrową, ładną, obficie kwitnącą i powtarzającą różę... parkową rzecz jasna, bo tam sporo miejsca mam.... druga w kolejce do wyautowania jest First Lady... jakoś mnie nie rajcuje.. już, bo w pierwszym roku była piękna... teraz niekoniecznie... też chorowitek... ale muszę w te miejsca zaplanować inne... z chęcią przyjmę wszelakie sugestie...