No to obejrzałem te choinki i naprawdę nic tam nie widać. Ani nie wędruje robactwo, ani nie ma jakichś kokonów pajęczyny. Owszem znalazłem blisko pnia parę takich "pomponów" utworzonych z zeschniętych igieł związanych jakąś drobną pajęczyną - ale patrząc na to przez lupę nic tam nie wędruje, nie klei się itp. Myślę, że to jest nic. Nie urywałem żadnych gałązek ani nie robiłem im sekcji - bo właściwie żadna nie jest ewidentnie zniszczona, żeby kwalifikowała się do usunięcia i ew. oglądu. Jedynie te żółknące/brązowiejące igły. Raczej w dolnej połówce drzewek. Igły żółkną często takim strefami: na czubku igła jest zielona, następnie w centrum zółta/brązowa, następnie u nasady znowu zielona. Innym razem igła jest cała żółta/brązowa. Wg mnie nie widać jakiejś "systematyki" jeśli chodzi o to żółknięcie. Poza tym gałązki - również te bez odbarwień są lekko zwieszone do ziemi.
Zwracam ponownie uwagę, że najgorzej wyglądają choinki, na które od południa świeci cały czas słońce. Te osłonięte (właściwie w cieniu) wyglądają dużo lepiej, chociaż gałązki też zwieszone.
Mówicie - systematyczne podlewanie - jak często podlewać? I jak dużo?
Jeszcze jedno - może bez znaczenia. W momencie, w którym postanowiłem zakończyć oględziny, przyleciał sobie owad i usiadł na górnej gałązce drzewa. Zdjęcie poniżej. Zdjęcie nie w pełni oddaje kolory - owad jest jasno zielony. Od razu dopowiadam, że nie widzę jakiejś plagi - zauważyłem jedną sztukę.
http://img713.imageshack.us/img713/5135/wa3l.jpg
Powiedzcie proszę, co należy teraz z tym robić. Aha, w necie znalazłem, że ten owad to może być mszyca świerkowa. Bingo czy nie za bardzo?