LULKA, no proszę, dla Ciebie to wspomnienie z dzieciństwa, a dla mnie to zupełnie nowe odkrycie. Zabawne, że dotąd nigdy się z nimi nie zetknęłam.
AGNESS, co do piękności i gładkości, to mnie już żadne zjadanie resztek nie pomoże.

A grudniczków mam kilka, tylko raczej w dwóch kolorach: czerwonym i różowym. Muszę się wystarać omój ulubiony biały i może jeszcze jakiś inny jasny kolor.
ROBACZKU, one chyba tak mają, przechodzą sobie na spoczynek i wtedy o nich zapominamy, a potem nagle obsypują się pąkami i kwitną pięknie. Podejrzewam, że to jedna z takich roślin, którym nadmiar opieki szkodzi.
ELIZABETKO, dziękuję.

Róże mam od niedawna, bo jakoś dotąd nie miałam na moich piaskach dobrych doświadczeń. Ale teraz może będzie lepiej, bo ziemia już jest w lepszej kondycji, co roku nawożona kompostem, nawadniania kropelkowo. A orzeszków zrobię kolejną turę.
STOKROTECZKO, ostatni orzeszek znikł jak sen jaki złoty, trzeba będzie poświęcić jeszcze jakieś popołudnie na stanie nad kuchnią i pieczenie. Nie mam kuchenki gazowej, tylko elektryczną, ale okazuje się, że to w niczym nie przeszkadza, pieką się całkiem dobrze.
MISIU, gdzie? Przejrzałam wiele stron wstecz w wątku Maski i nie znalazłam. Czy ja już ślepa jestem od tego gapienia się w monitor?
To mój różowy grudniczek. A to ostatnie wieści z frontu chorwackiego: kiełek palmy jakby się rozszczepia, chyba będzie coś w rodzaju pierwszego liścia.
