Dzięki za wizytę u Wrzaskuna.
To jest tak, w tej chwili raczej on oswaja i wychowuje rodzinę, a nie odwrotnie.
Gdy wołam go na ogrodzie, nie nazywam go Wrzaskun (takie twarde imię), wołam go Malutki.
Gdzie by nie był, natychmiast się odzywa, takim śmiesznym skrzeknięciem.
Dzisiaj nie chciał wrócić do domu, dopiero gdy zrobiło się ciemniej, to bez oporu dał się wnieść na moim rękawie do pomieszczenia technicznego, teraz tam mieszka (po jego ewentualnym odlocie, konieczne malowanie).
Towarzyszy nam (mnie i mojej mamie) w pracach ogrodowych. Każde grzebanie w ziemi, uznaje za poszukiwanie dżdżownic dla niego, sam też cały czas za czymś poluje.
Latać, lata, ale nie daleko. Pilnuje swojego rewiru, tzn. ogrodu, i w tych granicach porusza się po ziemi i w powietrzu.
Dzisiaj o mało nie zagoniłam do domu drugiego, podobnego szpaka. Inne ptaki widząc jego zaufanie do nas, także czują się swobodnie. Nie mówię, że dają się złapać, ale można podejść blisko, a one nie uciekają, ciekawe zachowanie.
Resztę rodziny toleruje, ale ja jestem "mamuśką", mnie musi wyskrzeczeć gdy jest głodny, gdy sobie polata, w ogóle to najbardziej lubi się wozić na moim ramieniu, lub głowie (na to mu nie pozwalam, nie lubię jak mi ktoś s.. na głowę).
