Małgorzatko, a nikt Ci tych bazylek nie pożre, jak na podłodze stoją?...ja wczoraj ganialam jednego czarnego drania po domu: ja sapiaca jak lokomotywa, on z siewką malwy w zębach

Za karę wypuszczę szkodnika na wsi do ogrodu i niech sobie radzi - to kot typowo miejski, z 5 razy w życiu był w ogrodzie, kontakt z naturą przyprawi go o palpitacje
Basiu, no tak wyszło, posiałam te jednoroczne bo mi się ubzdurało, że w ciąży, a potem z dwójką małych dzieci nie bedzie czasu na porządne zajęcie się ogrodem, wiec choć tak mu kolorów dodam....jakoś nie skojarzyłam, że co posieję, to samo się w skrzynkach i na rabacie przed domem nie znajdzie, tylko trzeba bedzie na kolanach przesadzać
Zielonajagodo, jedyne czego mi brakuje w naszym nowym miejscu do życia, to wlaśnie brak widoku gór za oknem - moim całożyciowym marzeniem bylo zamieszkanie w gorach, najlepiej z 500 metrów pod Śnieżką

No ale w sumie wystarcza mi teraz świadomość, że do gór ma ze 30 km, a jakbym wyszła na dach domu to moze nawet Izery w oddali bym dojrzała
