Aguś dzięki! Z każdym dniem jest trochę lepiej. Ale i tam mi ciężko, bo tego psiaka dostałam w bardzo trudnym dla mnie okresie życie i był dla mnie wielkim wsparciem.
Moniko, bardzo Ci współczuję, tym bardziej, że sama jestem u progu takiej decyzji...
Mój ukochany york ma 16 lat, od kilku miesięcy nie widzi i nie słyszy, ma też bardzo słaby węch i ja od jakiegoś czasu zastanawiam się,czy pozwolić mu żyć w takim stanie, czy też... Ale nie potrafię podjąć tej ostatecznej decyzji i na samą o tym myśl łzy lecą mi z oczu.
Dala doskonale Cię rozumiem. Kiedy mój psiak chorował już jakiś miesiąc zaczęliśmy zastanawiać się nad uśpieniem, ale jakoś nie mogłam tego zrobić. Decyzja była natychmiastowa kiedy okazało się, że to białaczka
Moniko, bardzo Ci współczuję, to samo przechodziłam - i również białaczka 4-letni rottweiler (chłopak jak dąb) po paru tygodniach wyglądał jak wielki patyczak na długich nóżkach i również niestety musieliśmy go uśpić Zawoziłam go do weta do uśpienia, a wracałam z pustą obrożą i smyczą Potem jeszcze odszedł Maksik - kundelek ze schroniska. Minęło parę lat, a na wspomnienie jeszcze łza się potrafi w oku zakręcić..
Trzymaj się Kochana
Od małego kocham zwierzątka i mimo mojego wieku, odejście każdego z nich jest dla mnie tragedią Już nie raz obiecywałam sobie, że nie będę miała żadnych zwierząt, żebym nie musiał tego przeżywać, ale nie potrafię bez nich żyć :(Nie wyobrażam sobie domu bez psów i kotów...
też tak mam, zawsze sobie tłumaczę... wiemy ile żyją, krótko, za krótko.
Przez te swoje lata ile nam szczęścia dają, radości. Piękne wspomnienia, tak już musi być, choć to bardzo, bardzo przykre. Z drugiej strony, jak by to była gdym ja pierwsza, ona by umarła z tęsknoty.
Moja sunia ma lat 14, tez czasami myślę o tym, że to się zbliża, zapewne będę ryczła, na samą myśl mam łzy w oczach. Wiem tez, że wezmę następnego psa, po pierwsze dla siebie bo lubię, kocham je mieć, po drugie dla nich, żeby pomóc, żeby zapewnić byt.
Moniko, doskonale rozumiem Ciebie i mocno przytulam.
17 lutego br.moj pupil miał zabieg z powodu nowotwora ogona, nie dawali zadnej nadziei, ale jakos sobie psina radzi, sa dni, ze nie wychodzi nawet za potrzeba na dwór, ale jest tez tak, ze jest wesoły. Wiem, ze słabnie, jesteśmy pod stałą kontrola weterynarza, pies nie zostaje sam w domu na wszelki wypadek, widać zbliżający się ten trudny dzień, musimy sie z tym pogodzić.
Rodusiku ja też rozpieszczam swoje zwierzaki. Mimo, że nie raz obiecywałam sobie, że będę je krótko trzymała.
Dzisiaj mój Basti strasznie mnie zaskoczył. Jak to sznaucerek zawsze po wszystkich skacze i się cieszy. A dzisiaj przyszedł Pan, który przynosi rachunki za tel. i Basti się do Niego rzucił Na szczęście złapał go tylko za nogawkę. Nie wiem skąd się wzieło u niego takie zachowanie...
Broni swojego terytorium, to raczej normalne. Moja Layla nikogo obcego do domu nie wpuści, musze albo trzymać ją na rękach, albo założyć szelki i smycz i mieć koło siebie bo inaczej ugryzie. Jest bardzo terytorialna, dom i samchód to jej miejsca i broni ich bardzo. Jestem pewna, że mogła by ugryźć.
Danusiu ale mój psiak zawsze leciał do obcych, żeby się bawić. Pierwszy raz zareagował na kogoś agresywnie. Ale wydaje mi się, że tan Pan nie lubi psów i Basti to wyczuł. Bo odrazu jak tylko wszedł to powiedział, żebym wzięła psa (chodź ten jeszcze spokojnie leżał).
psy świetnie wyczuwają osoby które nie pałają do nich sympatią... Szirek nie jest agresywny do ludzi, ale jak ktoś wchodzi na jego teren to... smycz albo kaganiec muszą byc w ruchu...
nie toleruje jednego faceta, który właściwie co dzień jest na ogrodzie (nazwijmy go wujkiem)... wtedy niestety Szirek musi biegać w kagańcu... ale to efekty przeganiania kijem i strachu...
bywa, ze pięć razy nie zareaguje, a za szóstym zaatakuje... a kagańcem po nogach wali mocno...
natopmiast nigdy nie szczeka na ludzi przechodzących koło płotu... chyba że ktoś się zatrzyma i chce wejść, albo ośmieli się dotknać jego płotu lub się o niego oprzeć...