Chyba załapałam wreszcie jak ciąć te angielki.
Bo koniecznie trzeba usuwać przekwitłe kwiatostany.
Otóż najlepiej na samym jakby dole całej gałązki, tam gdzie łodyżka jest najgrubsza.
Gdyby uciąć w każdym miejscu wyżej to ona znów wypuści taki cienki, drobny pęd.
Jak się utnie tak nisko, przy ładnym dużym listku w miejscu najgrubszym
to wtedy wypuszcza mocne grubiutkie pędy.
Niewykluczone, że jest to oczywiste dla fanów angielek

ale chciałam się podzielić swym odkryciem
