Prawie racja.
Zrobiło się z dnia na dzień zimno,szaro, dzień zmalał jakby nagle, ucichło wokół. Nieuchronnie nadciąga czas zimowego snu.
Po chwilowym szoku aklimatyzacyjnym, i wyciągnięciu czapki, od kilku dni znów wychodzę do mojego ogródka mikro. Postanowiłam wydrzeć jeszcze kilka metrów kwadratowych lichemu trawnikowi bądź wprost klepisku i poryć, poprzewracać, poprzesadzać, poupiększać. Jak widać ogrodniczka lubi wszystko na "p". ;). Popijając pierwszym w życiu likierem różanym. Ależ to boskie!
Zdjęć jakoś nie mam za dużo, ale pokażę wam, że wciąż jeszcze można cieszyć się plonami

. Dziś zebrałam ostatnie cukinie (?) , a widziałam jeszcze kwiaty

Mam tez pomidorki koktailowe, krzaki wciaż mają kwiaty

One mi się same z kompostem wysiewają. Może nie tak aromatyczne jak te dojrzałe w pełnym słońcu, no ale nie pogardzę. I fasolka szparagowa- uwielbiam, mam

Nawet koperek jest, samosiejka.
Jeszcze jeden worek z paprykami stoi na podwórku, i dochodzą pomału. Noce jednam zimne i dziś postanowiłam towarzystwo pelargonii i papryki wnieść do sieni. Ma być babie lato, ale u nas, jak dojdzie, to może będzie w porywach 10 stopni.

Kwitną wciąż dalie, róże ścięłam do wazonu, a Gloria Dei miała najpiękniejszy, największy kwiat jaki kiedykolwiek widziałam. Ten zapach czuję wciąż, nieziemski.
Poza tym pobawiłam się aparatem i odkryłam zdjęcia panoramiczne. Ciemnota technologiczna jestem, ale fajnie ująć szerszy obraz. Poza tym pociągnęłam pas żywopłotu jeszcze kawałek. Na wiosnę skończę drugą część, a na kolejną jesień drugą stronę ogrodzenia, tylko sadzonki kupię większe po prostu. Sąsiedzi dostali pozwolenie na budowę domu...I wiecie, jakoś mam poczucie, że kończy się pewien etap w naszej samotni. Ciekawe, czy zwierzęta wciąż będą podchodzić tak blisko. Na szczęście budują się od strony drogi, wsi, a nie od łąk.
I trochę koloru. Mam wrażenie że rośliny wcale nie chcą iść spać- niedawno zakwitł mi jaśminowiec, liliowiec, krzewuszka po raz 3 kilkoma kwiatami, kwitnie też ostróżka, róże Leonardo da Vinci, i lewkonia pełna trwa w najlepsze. Petunii morze samosiejek ma w nosie że czas spać. Nawet maczek kalifornijski jarzy się jak małe słońce.
Nie wspomnę już o malinach wciąż owocujących, i poziomkach! I ręczę wam, że o ile maliny bez słońca cokolwiek wodniste, o tyle poziomki- wciąż poezja smaku! Te bardziej dojrzałe pożarłam i do zdjęcia pozowały te blade

.
Macham! I zaraz wychodzę. Muszę wkopać cztery worki z borówkami. Niestety w tym roku nie wsadzę ich w docelowe miejsce, ale w worach mają to co kochają najbardziej, zimę powinny przeżyć .
Jeszcze jest zielone, choć złotem przetykane,
W pajęczych niciach spowite,
Do snu wiatrem kołysane...