A ja nie wyobrażam sobie Świąt bez choćby najdrobniejszych upominków.
Każde z naszej trójki sporządza listę chciejstw , różnistych, od domku na wsi do np.ulubionej książki.
Kartka wszystko przyjmie

a później kupujemy wymarzone podarki ,według zasobności portfela.Najbardziej lubię ten moment kiedy
syn czy
M rozpakowuje paczkę i oczy im się świecą z radości ,ta chwila warta wszystkich pieniędzy i schodzonych nóg.Kupujemy prezenty, także swoim rodzicom i tu list niema, a trafić w gusta bardzo trudno ,
udaje mi się to raz na kilka lat,ale i tak warto
Tak naprawdę u nas na Święta mogłoby być mało jedzenia, ale choinki bez upominków chyba nie
