Miłka - siebie znam. Nawet jak zawiążę kokardkę to pewnie jak przekwitną zetnę razem z nią

Bezpieczniej jest po prostu wykopać, oznaczyć i zadołować.
Aniu Zielona - te morele to nic specjalnego. Drobne i mało soczyste.
Planuję obniżyć i odmłodzić drzewo, może to coś da ?
Paweł - on byłby może większy gdybym co roku nie wydawała nowych siewek

U Krysi sąsiadka ma inną odmianę o ciemniejszych liściach i kwiatach.
Widziałam że wkoło jest sporo siewek i Krysia ma poprosić w moim imieniu o kawałeczek.
Agnieszko - przeglądając swój stary wątek zauważyłam że w zeszłym roku zawilec zakwitł nawet wcześniej.
Też go bardzo lubię :P
Geniu - ja już przytupuję i czekam aż Krysi czerwony się rozrośnie i ostrzę na niego zębiska bo na razie to nie ma co dzielić.
A niebieskiego to w żadnym sklepie nie widziałam i chyba w żadnym wrocławskim ogródku....
Jolu - nie wiem od czego to zależy.
Mój w zeszłym roku tez wcześnie zakwitł.
Moniko - dziękuję za nazwę hosty :P
Z clematisem mam problem bo cały rok byłam pewna że kupiłam Blue Bird ale Monika która też go kupiła powiedziała że to nie on tylko jakiś inny Blue ale oczywiście zapomniałam jaki
Wiolu - teraz jakoś poziomek jak na lekarstwo ale pojawiły się maliny i jakoś przekupiłam wnuczkę
Lucynko - mnie też zachwycił swoją delikatną urodą
Dalu - jabłka u mnie też w tym roku rodzą.
Sporo się już posypało - muszę zacząć zbierać.
Ale w sumie się cieszę bo w zeszłym roku nie było wcale.
Stasiu - chyba że wnuczka poliże monitor
Pola - no właśnie.
ja do niedawna byłam przekonana że zawilec japoński to zawilec japoński i tyle.
Dopiero jak zobaczyłam inny o ciemniejszych liściach i kwiatach to dotarło do mnie że one też mają odmiany
Jacku - wiosną kupiłam w Lidlu porzeczki czerwone w kapersach i ku mojemu zdziwieniu jedna miała trochę owocków.
Inne nie chciały owocować
Danusiu - coś tam Blue, muszę podpytać Monikę76 bo ona ma taki sam.
To powinno być jego drugie kwitnienie ale wiosna źle go przycięłam, później poprawiłam cięcie i dopiero teraz zabrał się do roboty.
Lubię go bo nie choruje w przeciwieństwie do Nelly Moser która już drugi rok ma uwiąd.
Wczoraj po godzinie deszcz mnie przegnał z działki.
Ledwie zdążyłam zgrabić wcześniej przekopaną grządkę i posadzić fasolkę szparagową i buraczki.
Co wyjdzie to wyjdzie - inaczej kawałek ziemi stałby odłogiem do przyszłego roku.
I jakoś smutno teraz w ogrodzie.
Nieśmiało zaczynają powtarzać róże.
Gdyby nie clematis, tunbergia i petunie byłoby jeszcze smutniej.
Hortensje bukietowe dostały papu wiosną ale jakoś nędznie mi kwitną, nawet nie ma co pokazywać.
NA dodatek Anabelka zaczyna przekwitać i jakby jesień czuć w powietrzu.