Oczywiście to tak szybko "hop i już" nie będzie.
Na tej wysokości go "okalecz" - dookoła pnia. Odrobinkę, od dołu można też naciąć ten długi główny korzeń:
Kopczyk, którym przysypiesz ranę powinien być stale wilgotny. Minimum raz na dzień trzeba go zraszać. Zimię w doniczce podlewamy normalnie tzn. jak przeschnie zupełnie.
W przyszłości, powiedzmy gdzieś za pół roku - stary korzeń będzie można - nawet w całości - usunąć.
Tą metodą bonsaiści poprawiają wygląd (czy tworzenie nowych) korzeni na "normalnych" drzewach takich jak modrzew, czy większość drzew liściastych. Z domowych np. różne gatunki fikusów, doskonale się w ten sposób korzenią. Osobiście róży "nie robiłem" ale jestem przekonany, że ukorzeni się w ten sposób bez problemu.
A może ktoś już próbował ?