Nadal bardzo słonecznie witam

przed świątecznie,chciałabym jeszcze wyporządzić skalniak,ale sama nie przytaszczę ani dużego wora ziemi na ten piasek po budowlany ani ew.ławeczki nawet spakowanej,bo ma części żeliwne,a właściwie przewagę żeliwa nad deseczkami.Byłam wczoraj u koleżanki z pracy,która po 66 latach musi się wyprowadzić z centrum,mieszkała bardzo blisko i miała ogródek a w nim ławkę,niestety sprzęt do relokacji i renowacji się nie nadawał,cisów nie chciałam,zresztą duże były.
Zeniu -poszukam,bo mi napis się zatarł,ale kupowałam na Targach i nazwę powinnam mieć zapisaną a w tej chwili nie pamiętam.
Korzystam gościnnie z cudzego laptopa.U mnie i bergenie i brunery rosną w najgłębszym cieniu i kwitną,biała obwódka ani plamki także nie zanikają,nawet sprzedający zalecał cień,więc się nie przejmuj.
Ambo-moje brunery były tak małe,że myślałam,że już po nich i zapisałam,że trzeba by kupić!Hosty wystawiają kły ku słońcu, języczki i żurawki odrastają,dąbrówka już odrosła(a nie było jej widać nic a nic),ba myślałam,że miodunki nie przetrwały,a kwitną i się rozrosły,szczególnie ta tatrzańska od Oli.
Zyto-żonkile korzystają z tego,że lipa i klon jeszcze mają malutkie listki i słońce dociera,staram się nie zrywać,bo w wazonie żywot ich jest jeszcze krótszy,jeden bukiet dałam,bo nie mogłam odmówić,a cel był szlachetny,a kilka młoda Kicia psotnica połamała.
Na poczcie osiedlowej tej przesyłki nie było,sprawdzaliśmy.
Listonosz jeśli w ogóle brał paczkę z Głównej Poczty powinien był zakreślić opcję niedokładny adres i zadzwonić na jeden z dwu telefonów kontaktowych,wtedy powiedzielibyśmy mu o kreseczce!Widzisz datownik-13!Pech.
Jadziu-Jakuch-elewacja pracowni gotowa,ładnie się żółci,tak samo jak sąsiednia placówka oświatowa,
a elewacji tylnej kamienicy z której tynk odpadł w 102%(część z ułamkami cegieł) sąsiad robić nie zamierza,u nas także była niedawno kontrola na zlecenie administracji i może coś zrobią z walącym się zadaszeniem zejścia do części piwnic.Marek pomoże mi powoli usunąć górę badziewia przy niej,tynk,cegły,dachówki,deski,druty,ziemia,śmieci,szkło.Kilka razy się tam pokaleczyłam nawet przez grube rękawice robocze,a przecież to sąsiad tam napchał ze swojej części porządkując przy tarasie te paskudztwa.Z Piaskowej Górki wyciągnęłam nawet resztki po pampersach,najtrudniej rozkłada się widać część przy górnej gumce mocującej.Właśnie dlatego był skalniak,żeby nie przybywało qup czterołapego i kocich,butelek i papierków po cukierkach.Szwagier zeszłej jesieni przywiózł i zaniósł mi na Piaskową Górkę dwa wory ziemi po 50 litrów,a przyniosłam kilka po 20 litrów w plecaku,ale przy przekopywaniu to się wymieszało poza częścią którą wpakowałam w donice z nasadzeniami.Teraz chyba wkopię te roślinki tak jak są w donicach?Mam obiecany duży kamień wapienny z dostawą,nie przyznałam,że za ciężki dla mnie nawet do zniesienia z Góry i jazdę autobusem i tramwajem,tylko,że się w plecaku nie mieści.
Grażynko Kaszubska-tak myślę,że 3-5 kęp żonkili jeszcze się zmieści na tej rabacie,a miniaturki przeniosę na brzeg innej grządki,muszę też rozdzielić ową resztkę z worka co to powstała jak Kaszuby

czyli hiacynty osobno(dwa białe,jeden różowy i trzy niebieskie),szafirek do swoich od
Ady sprzed przeprowadzki.Czekam na kwitnienie jeszcze trzech grup żonkili/narcyzów,tam powinny być te stare odmiany od Ewy-Ogis i od Olgi(Ogród Azy).