Apiasek mam tak samo jak ty. Jak robilismy piskownicę dla wnuczek, wystarczyło tylko kopnąc łopatą i już był śliczny żółciutki piaseczek.
Ziemię czywiście kupuję, ale ona po jakimś czasie jakby zapadała się nie wiadomo gdzie i znowu jest piasek, tylko bardziej brudny.
Wspominasz o nawadnianiu. Dobra rzecz. Też mi się coś takiego marzy
