
Mam bzika na punkcie clematisów i róż,i na widocznych nabytkach się skończy ,chyba ,że dach zagospodaruję...

Izka po opryskach ,moi tylko nieufnie wystawiaja nos poza okno i wciąż słyszę ...znowu ten czosnek...


Wpisywałyśmy się o identycznej godzinie do swych wątków...

Powiem ,że mszyc mam niewiele,szkoda niszczyć roślinę z powodu tych żyjątek,one aż takie groźne nie są,najgorsze są grzyby...tego nie da się zlikwidować i dlatego walczę profilaktycznie.
Pomiędzy fazami deszczu opryskałam to co wrażliwe na grzyba ,mlekiem chudym z wodą i mydłem...Za tydzień powtórka.Dzisiaj moja radość była wielka ,gdyż znalazłam poletko rosnącego skrzypu...przy sklepie.
4 siatki tego nieocenionego chwastu udało nam sie zebrać(Ania też szczęśliwa...)
Będzie warzenie(tzn.gotowanie),kolejne pryskanka...czasu to zajmuje trochę
Róża sadzona była w 2008 jesienią,guz wyrósł ,gdy już u mnie w ziemi była...Teraz nie wiem ,czy nie mam ziemi z bakterią...i w tym cały szkopuł...
