W tym roku żyto jakoś szybko poszło w kłos, już zlikwidowałam, chociaż dopiero do pasa mi sięgało. W zeszłym roku było wyższe (czyli więcej słomy), ale najważniejsze, żeby przez cały były żywy korzenie w glebie, karmiące korzystne mikroorganizmy.
W tym roku przez zimę ściółka mi się mocno przerzedziła, bo przez lenistwo jej nie uzupełniłam w porę. Ma to swoje zalety w postaci urodzaju samosiejek. Mam całe łany koperku, buraczków, nagietków, fenkułu, rukoli, lubczyku. Takie coś to lubię.
Gotowa sałatka - buraczki w cebulce.
