Wczoraj po południu w końcu można było wyjść do ogrodu, poranny przymrozek trochę zważył roślinki, na szczęście szybko się podniosły. Wiaterek osuszył trawę więc po raz pierwszy tego sezonu odbyło się koszenie trawników. Stojące kikuty trawy ścięte od razu lepiej wszystko wygląda. Udało mi się też po raz drugi wyplewić truskawki.
Dla poprawy samopoczucia pojechałam do mojej ulubionej szkółki i kupiłam azalię Gibraltar ( miałam taką, ale od dwóch lat zamierała) i mam tak długo poszukiwany krzaczek Obieli- "Niagara", dziś do kompletu dokupiłam powojnik Anita. Przed chwilką wróciłam z ogrodu wszystko posadzone.
Zauważyłam też, że moje pomarańczowe korony cesarskie w ogóle nie zakwitły, owszem wyrosły, ale paków nie mają, żółtą natomiast tradycyjnie trafiło, więcej nie kupię
Anitko rozrósł się bardzo, zeszłego roku zaczęłam trawnik zmniejszać, poszerzałam rabatki w dwóch miejscach powstały też tzw wyspy. Dodaję sobie roboty, a sił coraz mniej. Mam jeszcze kilka pomysłów ale wiążą się z finansowymi wydatkami i muszą poczekać , może kiedyś........ w dalekiej przyszłości uda się zrealizować
Śnieg na szczęście nie był zbyt duży od razu spływał, nie leżał na roślinkach, jedynie wczoraj rankiem był lekki mróz, na szczęście szkód nie zrobił.
Aniu w ogóle hiacyntów nie wykopuję, u mnie mają dożywocie miejscowe. Te są czwarty sezon wytrzymały, inne kolorki padły. Ogród rozkwita pięknie, a po deszczach chwasty też nie odpuszczają rosną na potęgę. W miejscach widocznych po raz drugi je wyrywałam.
1Kasia1 witam nowego gościa serdecznie

zapraszam, dziękuję za pochwały.
Kilka widoków sprzed dwóch dni
