Najpierw zauważę jedną rzecz: te czerwone liście to nie są kwiaty, kwiaty to są takie malutkie "kuleczki" są malutkie na końcu pędu i raczej nie zwracamy na nie uwagi
Iwono

:
Pisząc "stara" tak, mam na myśli taką kupioną w grudniu 2014 lub wcześniej. Ta "stara" na zdjęciu akurat jest z grudnia 2014.
Co do utrzymania, to zdarzyło mi się raz czy dwa, że poinsettia po przycięciu nie odbiła i padła. Zazwyczaj jednak nie mam z nimi żadnego problemu. W kwestii kwitnienia - dysponuję pomieszczeniem nieużywanym wieczorami, dzięki temu mam tam naturalnie "krótki dzień" i łatwo mogę je doprowadzić do wybarwienia liści praktycznie bez żadnego wysiłku z mojej strony, wystarczy, że je tam postawię. Zdarza się, że osoby nie mające takiej możliwości zaciemniają rośliny kartonem i też się udaje.
Skarpetko, pozwolę sobie siebie zacytować:
Co robię z gwiazdą betlejemską:
-stoi sobie, aż wczesną wiosną zaczynają opadać jej liście,
-jak opadną (prawie)wszystkie liście, przycinam (z pierwszorocznej zostaje kilkucentymetrowy badyl) i przesadzam do troszkę większej doniczki,
-gwiazda wypuszcza nowe pędy i rośnie sobie

,
-w październiku przenoszę ją do pokoju, gdzie wieczorem nikt nie siedzi, czyli nie świeci się światło, gwiazda ma tylko światło dzienne od wschodu do zachodu słońca,
-miesiąc, dwa i są czerwone liście
Wbrew pozorom, wieloletnia uprawa E. pulcherrima wcale nie jest aż taka skomplikowana. Trzeba tylko przezwyciężyć dwie sprawy:
- po pierwsze: nie dać się zwieść, kiedy roślina zacznie opuszczać liście i zostanie "łysa",
- po drugie: wybarwienie liści.
Przy czym druga sprawa nie jest warunkiem absolutnie koniecznym do przeżycia, uważam, że jako zielona również jest dekoracyjna.
Przycinanie też nie jest konieczne, ale roślina po prostu "mądrzej wygląda". Bez przycięcia pędy będą wyglądać trochę jak palma: łysy badyl od dołu i liściowy parasol na czubku. Chyba wygląda ładniej ulistniona od stóp do głów
Skarpetko, póki co, Twoja roślina na pewno wygląda jak market nakazał. Zachęcam Cię do zaglądania do mnie, na pewno pokażę, jak ten wiosenny etap u moich poinsettii wygląda, gdzieś na początku lutego, może nawet później
