Jagi - u mnie mech w trawniku zajmuje chyba więcej miejsca niż trawa

Ale mój trawnik jest wiekowy i mocno zaniedbany, więc mam luzik w podejściu do niego - za miesiąc rusza rozbudowa, więc pewnie jeszcze dostanie w kość. Będę mogła zacząć na czysto. Krokusy to mix - duża część to botaniczne, część wielkokwiatowa. Jak przekwitną i obeschną pójdą pod kosiarę.
Miłko - ja mam nadzieję, że te w trawie postanowią jednak się rozmnożyć. A jak nie, płakać nie będę.
Wando - też się cieszę, że w końcu w przyrodzie coś drgnęło, a u nas drugi dzień z kolei zapowiada się słonecznie.
***
Kolega w poprzednim wpisie się nie załapał -
Prins Klaus.
Azalia coś tam z siebie daje...
Róże przeżyły w całości, widać pączki. Zakopcowane muszę powsadzać w grunt, bo pączki mają już 1,5cm. Tu - wsadzona późną jesienią
Lykkefund - maluch, ale bardzo żwawy, ma masę pączków.
Szafirki postanowiły pójść na całość.
Ostróżki też nie pozostają w tyle.
I ostrokrzew-samosiejka
Prymulki trochę się ślimaczą (tfu, żebym nie wykrakała).
Liliowce po cichu, po wielkiemu cichu:
I dowód na to, że nadzieję trzeba mieć zawsze

Już mamrotałam inwektywy pod adresem własnym i sprzedawcy, któren obiecał, że na pewno zakwitną, a tu patrzę i patrzę, i nic. Kicha, zero, nul. Aż do wczoraj, kiedy odkryłam TO:
Gdy krokusy się ociągały, a na dworze było zimno i ponuro, musiałam się pocieszyć:
Pozdrawiam serdecznie
